reklama

Idę do przodu, nie poddaję się – mówi BARBARA KRYSZTOFIAK - JUREK w rozmowie z Gazetą Jarocińską

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Idę do przodu, nie poddaję się – mówi BARBARA KRYSZTOFIAK - JUREK w rozmowie z Gazetą Jarocińską - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
18
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
WiadomościBarbara Krysztofiak – Jurek jest od 8 lat sołtyską Mieszkowa. Udało jej się zjednoczyć mieszkańców wioski. W Mieszkowie jest organizowane wiele imprez. Sołtyska zawsze podkreśla, że jest to zasługa wielu osób i organizacji, które działają w wiosce
Reklama lokalna
reklama

Rozmowa z sołtyską Mieszkowa BARBARĄ KRYSZTOFIAK - JUREK   
Czy wie Pani co zrobiło największą furorę na festynie (Nie) zapomniane miasto  Mieszków?
Tak do końca to nie wiem. Cieszy mnie ogromnie to, że tyle ludzi przewinęło się przez nasz festyn. Wiem, że bardzo dużym zainteresowaniem cieszyło się stanowisko ze starociami, gdzie był wystawiony stary sprzęt od tary, wanny, tradycyjnej frani, wirówki do mleka. Na stoisku mieliśmy wystawioną sztuczną krowę, a dla dzieci przygotowaliśmy konkurs jej dojenia. Jedną z ciekawszych atrakcji była wystawa młodego mieszkańca Mieszkowa, który pasjonuje się hodowlą królików i kur różnych gatunków. Było jeszcze sporo innych atrakcji. A co najbardziej zainteresowało ludzi? To trudno powiedzieć.
Nic z tych rzeczy. Największą furorę zrobiła Pani sołtys w bitwie na kolorowe proszki holi.
 Chciałam, aby zakończenie było atrakcyjne dla dzieci. I tak zdecydowałam, że ja zapoczątkuję zabawę. Wiem, że dzieci mnie lubią i tak na „spontanie” podjęłam taką decyzję, że rozpocznę bitwę kolorów i pobawię się z nimi.   
I wywołała pani sporą reakcję
Należę do Klubu Społecznego „Mieszko”, w ramach którego mamy utworzony Teatr „Euforia” i na festynie dałyśmy krótki występ. Mój strój nawiązywał do lat 70-tych, stąd moje szpilki, skarpetki z koronką i kwiatek czerwony we włosach. Same sobie wszystko przygotowujemy. Zdaje sobie sprawę, że mój udział w bitwie na kolory został rożne odebrany. Były negatywne komentarze. 
Ale też bardzo dużo pozytywnych reakcji
Zawsze jestem sobą, czy to się komuś podoba, czy nie. Nie zmienię swojej osoby. Idę do przodu, nie podaje się. Chciałam pokazać, że obojętnie w jakim wieku się jest, to należy się bawić.           
Wszyscy są pod wrażeniem właśnie organizacji festynu. Jak udało się do jego przygotowania zaangażować wszystkie organizacje społeczne. Z inicjatywą wyszedł Klub Społeczny „Mieszko” ale też się włączyło się w to KGW, OSP, Bractwo Kurkowe?
Z tego najbardziej się cieszę że podczas mojego sołtysowania, udało się zintegrować wszystkie organizacji społeczne, co było moim marzeniem. To jest oczywiste, że sama w życiu nie zrobiłabym takich imprez, które wspólnie w Mieszkowie organi-zujemy. Spotykamy się, opracowujemy i każda organizacja wie, jakie jest jej zdanie w przygotowaniu imprezy.      
Jak udało się pani zjednoczyć ludzi wokół siebie, bo przed odjęciem funkcji sołtysa nie angażowała się pani jakoś społecznie?
Nie angażowałam się, bo nie miałam takiej możliwości. Całe życie po ukończeniu szkoły pracowałam w Poznaniu. Mieszków i mój dom był tak naprawdę noclegownią. Bardzo często wyjeżdżałam w delegację. Byłam księgową w firmie, która zajmowała się budową torów, stacji kolejowych i całej infrastruktury kolejowej. W latach 80-tych inwestycję realizowaliśmy na terenie byłego NRD. W Berlinie mieliśmy swoją siedzibę. Moje zaangażowanie nie miałoby sensu. Trzeba żyć tutaj w tym społeczeństwie, a nie tylko tak doglądać i pełnić funkcję na papierze. 
Jak pani w ogóle udało się poradzić pogodzić właśnie rolę matki i żony z pracą w Poznaniu i wyjazdami na delegacje. To musiało być trudne. 
  To, że mogłam tak pracować, to zawdzięczam przede wszystkim rodzicom. Bardzo mi pomagali. Mama ma 94 lata i nadal mi pomaga i mnie wspiera we wszyst-kim co robię. 
Łamie pani stereotyp księgowej, które większości uchodzą za osoby poważne, podchodzące do wszystkiego z dystansem
Nie wiem. Do życia podchodzę poważnie, ale jednocześnie nie można brać wszystkiego na sztywno, bo nie na tym rzecz polega. Wydaje mi się, że potrafię z każdym rozmawiać od dwuletniego dziecka po prezesa czy nawet biskupa. Po tym, jak przeszłam na emeryturę obudziła we mnie chęć do działalności społecznej, bo społecznicą byłam od dziecka. Cieszę, że z pomocą mieszkańców udaje mi się coś zrobić dla ludzi tutaj. Wiele osób będzie mnie krytykować, ale ja się tym wcale nie martwię, nie przejmuję, bo nie ma czym. Jestem taka, jaka jestem i na pewno się nie zmienię.
Czy budowanie relacji z mieszkańcami to trudne zadanie?
Staram się być serdeczna dla wszystkich. Wydaje mi się, że zdecydowana większość mieszkańców rozmawia ze mną szczerze. Wiadomo, że są i tacy, którzy obgadują za plecami, ale to nie tylko mnie. W życiu z nikim się nie gniewałam i nie kłóciłam, i nie mam zamiaru tego robić, bo to do niczego dobrego nie doprowadzi. Nawet, jak słyszałam przykre i wprost ktoś coś powiedział, to nie gniewam się na ta-kiego mieszkańca, bo to nie ma sensu.
Czy ludzie chętnie angażują się w życie społeczne, czy po prostu trzeba to w nich rozbudzić? 
Tak, ale generalnie ciągle są to te same osoby. Z tego co się orientuję to podobnie jest w innych miejscowościach. Nie zdarzyło się, abym kogoś poprosiła o pomoc i mi jej odmówił. Pomagają. Chylę czoła, bo teraz są inne czasy, wyjeżdżamy za pracą, rzadko pracujemy osiem godzin. Wszystko rozumiem i próbuję usprawiedliwić takie osoby. Jestem na emeryturze, jeśli ktokolwiek cokolwiek ode mnie chce, zadzwoni, to wsiadam na rower i jadę. Jestem dyspozycyjna natomiast taka osoba, która pracuje nie ma tej możliwości.
Z czego jako sołtys pani czerpie satysfakcję?
Z tego, że mogę pomagać i chciałam bym dać mieszkańcom coś swoją osobą, chociaż dobre serce czy słowo. Jestem łącznikiem pomiędzy mieszkańcami, a samorządem i sygnalizuje władzom wszystkie ich problemy. Staram się pracować, jak naj-lepiej, ale wiadomo, że sołtys głową muru nie przebije. Nieraz kołki ciosają na głowie że, to czy tamto nie jest zrobione, ale to jest siła wyższa. Są władze lokalne które są decydentami.
Teraz sołtysom przysługuje świadczenie w wysokości 300 zł. Będzie pani z ego korzystać? 
Tak złożyłam wniosek. Zgodnie z przepisami takie świadczenie przysługuje sołtysom, którzy ukończyli dwie kadencje, nie mniej niż 8lat. W lutym minęło 8 lat, ale kadencja jest wydłużona do pięciu lat. Nie mam zakończonych dwóch kadencji i nie wiadomo, jak rozpatrzyć mój wniosek. Dwie kadencje upłyną w lutym przyszłego roku. Jestem w zawieszeniu, ale ja się tym nie przejmuję.
To w lutym przyszłego roku rozpocznie pani kolejną kadencję?
Nie. Już zdecydowałam, że nie będę się ubiegać o funkcję sołtysa. 70 lat już będę miała za chwilę i już nie będę kandydowała. Na pewno będę się udzielała społecznie i to mi wystarczy. Kocham młodzież i niech młodzi też wykażą swoją inicja-tywę. Są różne możliwości, w których my jako nasze pokolenie nie podołamy, chociaż staramy się, mam wielką i wspaniałą radę sołecką. Wiek ma swoje ograniczenia.

Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama