Przeszło 60 tys. litrów niebezpiecznych odpadów znaleziono w Miniszewie. Wyniki badań wykonane przez centralne laboratorium Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska potwierdzają, są jednoznaczne!
We wrześniu w jednym z gospodarstw w Miniszewie znaleziono 64 pojemniki ze szkodliwą cieczą. Ze wstępnych badań wynikało, że zawartość pojemników jest niebezpieczna, dlatego prace przy pobieraniu próbek przeprowadziła Grupa Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego z Ostrowa Wielkopolskiego w asyście policji i straży pożarnej. Szerzej o tym pisaliśmy TUTAJ.
Jako pierwsza o sprawie pisała Gazeta Jarocińska. Dość szybko ustalono, że znalezione substancje zagrażają zdrowiu i życiu zarówno zwierząt, jak i ludzi.
Mieszkańcy Miniszewa początkowo nabrali wody w usta i nie chcieli rozmawiać na ten temat. Z nieoficjalnych informacji wynika, że samochody transportujące niebezpieczne substancje wjeżdżały do gospodarstwa pod osłoną nocy i to przy zgaszonych światłach.
Właściciel gospodarstwa nie chciał z nami rozmawiać. Przed kamerami TVP3 Poznań tłumaczył, że kupił nawóz i nie wie, skąd wzięły się te niebezpieczne substancje. - „Wszystko mam, faktury i nie mam żadnych obaw. Wszystko wie policja, nie kazali udzielać informacji” - powiedział właściciel nieruchomości dziennikarzowi TVP3 Poznań.
Wyniki badan przeprowadzone przez centralne laboratorium WIOŚ potwierdziły obecność niebezpiecznych substancji wymienianych po badaniach wstępnych. Szerzej czytaj o tym TUTAJ.
Co grozi właścicielowi gospodarstwa? O sprawę zapytaliśmy oficera prasowego Komendy Powiatowej Policji w Jarocinie, Agnieszkę Zaworską:
Po tym jak okazało się ze znalezione substancje są niebezpieczne, wszczęliśmy postępowanie karne w sprawie z artykułu 180 § 1 kodeksu karnego. Właścicielowi grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Badamy również wszystkie okoliczności, w jaki sposób wszedł w posiadanie niebezpiecznych odpadów, skąd one zostały przywiezione na nasz teren. Być może z czasem zmieni się kwalifikacja czynu i ilość podejrzanych osób. Na tę chwilę jest prowadzone postępowanie w sprawie składowania odpadów zagrażających zdrowiu i życiu ludzi, zwierząt oraz roślinom.
- My w tej sprawie nic więcej już nie możemy zrobić. To są odpady niebezpieczne, które mogą spowodować zagrożenie dla ludzi i zwierząt, dlatego muszą zostać usunięte - poinformował Jakub Kaczmarek, kierownik delegatury. - Zgodnie z przepisami usunąć substancje powinien właściciel gospodarstwa. Jeżeli policja ustaliłaby, kto konkretnie je przewoził, to na niego przechodzi ta odpowiedzialność. Jednak to gmina Żerków ma dopilnować usunięcia odpadów. Jeżeli zrobi to sama, to będzie mogła wystąpić z roszczeniem w stosunku do tego, kto jest zobowiązany pierwotnie do usunięcia.
Co na to burmistrz Żerkowa, Michał Surma?
Wszczęliśmy postępowanie z artykułu 26 ustawy o odpadach. W pierwszej kolejności chcemy zmobilizować właściciela nieruchomości do utylizacji tych niebezpiecznych substancji. Wydamy mu więc decyzję nakazującą usunięcie odpadów w określonym terminie. Jeżeli tego nie wykona lub się od tego odwoła, to będziemy zmuszeni podejmować kolejne decyzje. Nie mamy na piśmie żadnej wyceny kosztów usunięcia znalezionych cieczy. Może być tylko wtedy zrobiona jeżeli firma przeprowadzająca utylizację dostanie opisany każdy pojemnik kodami odpadów. Ze wstępnych rozmów, które prowadziliśmy, to jest bardzo duży koszt. My takich środków nie mamy w gminnym budżecie. Jeżeli gmina będzie musiała zrobić to na własny koszt, to będziemy dochodzić należności od właściciela posesji. Nie wiadomo jednak, czy nam się uda i kiedy.
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.