Adam Grześkowiak pochodzi z Brzostowa. Jest absolwentem Wydziału Pedagogiczno-Artystycznego Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Dyplom obronił w Pracowni Sztuk Projektowych. 26-letni pasjonat sztuk plastycznych swoje prace pokazuje m.in. na facebook'owym fanpage'u „Adam Cuduje” i na Instagramie.
Kiedy odkryłeś u siebie pasję artystyczną? Od ilu lat tworzysz?
Od zawsze lubiłem rysować. Pamiętam jak w zerówce w czasie przeznaczonym na zabawę usiadłem sobię cicho w kąciku i na małej dziecięcej tablicy narysowałem Myszkę Miki. Pani odkryła ten obrazek i pobiegła po aparat fotograficzny. Do dziś gdzieś mam to zdjęcie - 6 letni ja stojący przy tablicy i trzymający w jednej ręce kawałek białej kredy, w drugiej zieloną gąbkę. Myszka Miki ma trochę zachwiane proporcje twarzy, ale podobno wykazywała potencjał.
Opowiedz o swojej edukacji plastycznej...
W podstawówce chodziłem po lekcjach na zajęcia plastyczne do JOK-u. Po zakończeniu nauki w Liceum Ogólnokształcącym w Jarocinie wybrałem studia artystyczne. Na kaliskim Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym UAM-u w końcu miałem okazję zetknąć się z prawdziwą sztuką. Szeroki wachlarz możliwości oferowanych przez uczelnię pozwolił mi zasmakować rysunku, grafiki, malarstwa, ale też rzeźby czy projektowania ubioru. Mnogość dyscyplin w planie zajęć była bliźniacza z szerokim obszarem moich zainteresowań. Nie potrafię zdecydować się na jedną ulubioną. Obserwujący mój fanpage na Facebooku mogą spodziewać się jednego dnia pracy malarskiej a następnego np. projektu plecaka.
Twoje prace można zobaczyć gdzieś jeszcze oprócz "Adam Cuduje" na Facebooku? I skąd ta część nazwy "cuduje"?
Od kilku już lat prowadzę stronę na Facebooku i profil na Instagramie, na które to cały czas wrzucam efekty moich najróżniejszych działań. Lubię dzielić się z obserwatorami tym, co robię.
I przy okazji cudujesz?
Nie zamykam się na jedną dyscyplinę, więc nazwy Adam Maluje czy Adam Rysuje byłyby zbyt ograniczające. Sformułowanie Adam Cuduje jest otwarte, pozwala mi na robienie wszystkiego, co mi się tylko zamarzy, a dodatkowo jest trochę zabawne, co też współgra z charakterem dużej części mojej twórczości.
Wykonujesz np. karykatury na zamówienie...
Tak. Pierwsza karykatura, którą narysowałem była prezentem urodzinowym dla koleżanki. Wspólnie ze znajomymi chcieliśmy zrobić coś wyjątkowego, coś czego nie da się kupić w sklepie. To miał być prezent bardzo od nas. Chcieliśmy też żeby było to coś z przymrużeniem oka. Wpadłem na pomysł stworzenia jej podobizny w formie kreskówkowej postaci otoczonej charakterystycznymi dla niej elementami. Rysunkowa Kaśka byłą rock'n'rollową sexbombą. Pomysł na wyjątkowy prezent sprawdził się i okazał hitem tamtych urodzin. Powtórzyłem go więc przy kilku kolejnych okazjach: była Anka na sunącym po błękitnym niebie jednorożcu i Marta na mównicy, przedstawiona jako przywódca polityczny. Wieść się rozeszła i teraz karykatury są u mnie stałym punktem programu.
Niedawno jedna z topowych polskich influencerek Littlemooonster96 pokazała Twoją grafikę na swoim Instagramie...
Od czasu do czasu wrzucam na social media rysunki przedstawiające znane osoby a moi obserwatorzy chętnie zgadują w komentarzach, o kogo chodzi. Kiedy wiosną wszyscy przymusowo siedzieli w domu, przez pierwsze dwa tygodnie codziennie pokazywałem nową taką karykaturę. Później odbyło się losowanie i spośród osób, które udzieliły 14 poprawych odpowiedzi jedna dostała ode mnie prezent w postaci swojej własnej podobizny. Na jednej z grafik, które opublikowałem pojawiła się obserwowana przez 1,5 mln osób influencerka Angelika Mucha. Obrazek spodobał się Littlemooonster96 do tego stopnia, że youtuberka postanowiła włączyć go do puli swoich oficjalnych naklejek na Instagramie. Każdy kto wpisze w wyszukiwarce GIF-ów skrót jej pseudonimu "lm96" zobaczy animowaną wersję mojego rysunku i może nałożyć ją na swoje zdjęcie. Angelika w dniu premiery tego zestawu naklejek powiedziała, że to jej ulubiona z całej kolekcji.
Twoim plecakiem ze skrzydłami chwaliła się na swoim profilu Doda. Jak to się stało, że trafił do niej?
Działania twórcze są dla mnie jak powietrze. Nie potrafię odpoczywać leżąc na kanapie, ciągle muszę coś robić, coś tworzyć. Wiosenny lockdown był dla mnie czasem bardzo aktywnym. Powstało mnóstwo rysunków, nowe obrazy, ale przede wszystkim wyciągnąłem maszynę do szycia, której nie używałem już od dłuższego czasu, uzupełniłem zasoby materiałów i zrobiłem plecak a dokładniej worek do noszenia na plecach z aplikacją przedstawiającą anielskie skrzydła. Przemówiła przez ten zwariowany projekt tęsknota do letnich festiwali muzycznych i kolorowych stylizacji, które są ich nieodłączną częścią. Cały proces powstawania, od narysowania szkicu na papierze do uszycia worka, relacjonowałem na Instagramie. Okazało się, że wśród moich obserwatorów jest kilka dziewczyn, które chcą nosić ten plecak. Nie ma fajniejszego uczucia niż to, kiedy okazuje się, że znajdują się odbiorcy Twojej twórczości. Taki feedback zawsze napędza do nowych działań. Zaangażowałem grupę znajomych i zrobiliśmy nie jedną, ale kilka sesji ze skrzydłami w roli głównej. Zdjęcia wykonały fotografka z Kalisza Vjolca Behluli i działająca między innymi w Jarocinie Joanna Bambrowicz. Mieliśmy przy tej małej kampanii dużo zabawy.
Tak jak Pani wspomniała, ze skrzydlatym workiem na plecach, oprócz moich modelek i dziewczyn z Instagrama, pokazała się też Doda. Gwiazda bardzo entuzjastycznie zareagowała, kiedy zobaczyła zdjęcie prototypu. Odpowiadając na pytanie jak to się stało... Jeszcze jako nastolatek byłem członkiem fanklubu Dody. Prowadziłem też poświęconego jej bloga. Publikowałem na nim, oprócz typowych dla podobnych tego typu stron treści, moje rysunki. Doda zwróciła na nie uwagę, poznaliśmy się i nawet kilka razy współpracowaliśmy. Zrobiliśmy wspólnie między innymi koszulkę, w której piosenkarka pojawiła się na Wigilii Fundacji One Day i z której sprzedaży zysk został przeznaczony na cele charytatwyne. Doda dała pomysł, ja narysowałem na jego podstawie rysunek i nadrukowaliśmy to na t-shirty. Gwiazda regularnie klika serduszka pod moimi pracami, to bardzo miłe.
Co sprawia Ci największą satysfakcję?
Najfajniejszy jest moment, kiedy dostaje pozytywny feeedback od moich odbiorców. Każdy przychylny komentarz i wiadomość są niesamowicie budujące i motywują do dalszej pracy. Kocham też dostawać zdjęcia np. zadowolonych dziewczyn z plecakami, ktoóre dla nich zrobiłem albo uśmiechniętych osób obdarowanych moimi karykaturami.
Czy ze sztuki da się wyżyć?
Staram się nie nazywać tego, co robię sztuką a o sobie nie mówić artysta. To są duże słowa, których nie powinno się nadużywać. Działania twórcze traktuję przede wszystkim jako pasję. Sprawia mi to dużo radości i satysfakcji. Wszystkie poczynania, o których opowiedziałem realizuję popołudniami i w weekendy. W tygodniu pracuję na etacie jako dekorator w jednej z poznańskich galerii handlowych. Odpowiadam za wygląd wystaw i dekoracji. To kreatywna praca, w której też się spełniam.
Planujesz jakąś wystawę wzorem Twojej cioci Grażyny Humpy, dla której byłeś pierwszym nauczycielem rysunku?
Ciocia miała konkretny pomysł, jej wystawa była spójna, z jasnym przekazem. Gdyby zebrać w jednej przestrzeni moje prace, którymi obecnie dysponuję, wyszedłby niezły kogel mogiel. Musiałbym na potrzeby takiej ekspozycji skupić się na jednej konkretnej części mojej twórczości i ją rozwinąć. Być może kiedyś poczuję taką potrzebę i to zrobię, o tym z pewnością „Gazeta Jarocińska” dowie się jako pierwsza :). Póki co zapraszam do śledzenia moich social mediów; Adam Cuduje na Facebooku, @adamcuduje i @karykaturki na Instagramie.
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się, również w sieci.