Rozmowa z Viktoriją Em – kapitan reprezentacji Rosji, która zdobyła w Jarocinie brązowy medal w Mistrzostwach Europy U-18 kobiet w rugby 7
Co się stało z Waszą drużyną w pierwszej połowie meczu o trzecie miejsce, którą wysoko przegrywałyście?
- Wydaje mi się, że dziewczyny „ugotowały się”. Miałyśmy grać od początku spokojnie. Ale z emocji i woli zwycięstwa powstała w naszej ekipie dziwna nerwowość, która miała wpływ na grę. W końcu jednak dziewczyny się pozbierały i w drugiej połowie zagrały już tak, jak rzeczywiście potrafią. Ten ostatni mecz był dla nas naprawdę najtrudniejszy. Na szczęście wygrałyśmy i pokazałyśmy wszystkim w Rosji, że będziemy coraz lepsze. Mam nadzieję, że za rok, jak przyjedziemy na mistrzostwa, to je wygramy.
A trzecie miejsce też jest dla Was dobrym osiągnięciem?
- To ogromny sukces. Już nie pamiętam kiedy ostatnio nasza drużyna znalazła się na podium, nawet nie wiem, czy to się kiedykolwiek wydarzyło. Także stworzyłyśmy piękną historię. W tym momencie to dla nas szczyt, ale wierzę, że w przyszłości jesteśmy w stanie zwyciężyć.
Proszę mi powiedzieć, dlaczego zdecydowałaś się grać w rugby?
- O, to długa historia. Na pewno chcecie jej wysłuchać? Zajmowałam się w przeszłości różnymi dyscyplinami sportu. Kiedyś razem z siostrą trafiłyśmy na zajęcia z koszykówki. Ale trenerzy nas rozdzielili i zagrałyśmy w przeciwnych drużynach. Podczas gry moja siostra mnie zaczepiała, popychała, szarpała, a ja nie byłam jej dłużna. W końcu trener stwierdził, że my powinnyśmy zająć się nie koszykówką, ale rugby albo futbolem amerykańskim. Spodobał nam się ten pomysł i od razu stwierdziłyśmy, że chcemy tam trafić. Muszę stwierdzić, że od pierwszego dnia ten sport bardzo mi przypadł do gustu. To chyba najciekawsza forma ruchu. W rugby możesz i pobiegać i rzucać się, trzymać, siłować. A co najważniejsze, dla mnie rugby to najbardziej emocjonalny sport. Tyle emocji na boisku! Radość i łzy. Sami widzieliście, co się działo po naszym meczu. Dlatego właśnie warto grać w rugby. Poza tym, choć grałam w różne gry zespołowe, nigdzie oprócz rugby nie widziałam takiej zespołowości. A w rugby ona naprawdę istnieje. Zespół rugby jest jak prawdziwa rodzina. W tej grze jest się prawdziwie „jeden za wszystkich i wszyscy za jednego”. I dlatego właśnie gram w rugby. Bo rugby to moje życie.
Jak się Wam podobało w Jarocinie?
- Oj, naprawdę bardzo nam się tu podobało i szkoda, że byłyśmy tak krótko. Chętnie spędziłybyśmy tu jeszcze trochę czasu.
Co najbardziej Wam się spodobało?
- Niestety nie miałyśmy czasu na zwiedzanie, bo większość spędzałyśmy na treningach lub meczach. Widziałyśmy tylko podczas przejazdu z hotelu na stadion piękno Waszego miasta. Chciałybyśmy móc trochę pospacerować, pozwiedzać, ale nie było takiej okazji. Szkoda, bo to cudowne miejsce. Wspaniała przyroda, jak na wsi. Na co dzień żyję w Moskwie, a to wielka metropolia. Przez to praktycznie niemal nie widuję gwiazd na niebie. A tutaj u Was jest ich pełno! I są takie interesujące. Bardzo mi się to spodobało. Chętnie bym tu jeszcze wróciła.
Zatem jak się czuliście w Jarocinie?
- Ja osobiście bardzo dobrze. Gdy przyjechaliśmy, było bardzo gorąco. Bałam się, że ciężko mi będzie się zaaklimatyzować i wpłynie to niekorzystnie na moją grę. Ale nic takiego się nie stało.