TPS Winogrady Poznań - LZS Cielcza 0:1
Podopieczni Łukasza Kaczałki odnieśli zasłużone, choć ciężko wywalczone zwycięstwo. Mimo iż boisko na poznańskich Winogradach jest chyba najgorszym w lidze (w wielu miejscach dziury z kałużami wody, jedynie w bocznych sektorach boiska rosła trawa), to piłkarze z Cielczy w pierwszej połowie zagrali jeszcze lepiej niż w zeszłym tygodniu w derbowym pojedynku z GKS-em Jaraczewo!
- Pierwsza połowa w meczu z TPS-em Winogrady to było najlepsze nasze czterdzieści pięć minut tej jesieni. Niestety, tak jak w meczu z GKS-em Jaraczewo praktycznie wszystkie nasze strzały trafiały do bramki, tak na Winogradach nic nie chciało wpaść - wskazywał na różnicę z poprzednim meczem trener "Czelsi" Łukasz Kaczałka.
W dobrych sytuacjach strzeleckich znaleźli się w pierwszej połowie Przemysław Szymczak (dwukrotnie), Kamil Filipiak i Łukasz Zawacki, jednak doskonale spisywał się bramkarz TPS-u. Mimo braku w składzie Roberta Sobczaka (odniowiona kontuzja), Łukasza Marchewki i przede wszystkim pauzującego za kartki Mateusza Zięciaka, linia pomocy LZS-u Cielcza z Piotrem Palczewskim, Filipem Taczałą i Łukaszem Zawackim opanowała środek boiska. Pewnie grała też linia obrony, dyrygowana przez Przemysława Kropskiego, i gospodarze praktycznie nie stworzyli zagrożenia pod bramką Kamila Kaczmarka.
Przerwa wybiła podopiecznych Łukasza Kaczałki z rytmu i początkowy kwadrans drugiej połowy należał zdecydowanie do gospodarzy. Na szczęście nie zdołali oni w tym czasie zdobyć gola. W 72. minucie drugą żółtą kartką ukarany został doświadczony rozgrywający TPS-u, mający za sobą trzecioligową przeszłość w Polonii Środa Wlkp., i kilka sezonów w Kotwicy Kórnik Jakub Solarek. Mimo gry w osłabieniu gospodarze atakowali i starali się dążyć do zdobycia gola. Ale to doświadczeni i świetnie współpracujący ze sobą w kolejnym już meczu Kamil Filipiak i Przemysław Szymczak przeprowadzili decydującą akcję w meczu. W 77. minucie Szymczak zdobył zwycięskiego gola dla zespołu z Cielczy. Tym samym "Czelsi" odniosło pierwsze w tej rundzie "wyjazdowe" zwycięstwo, co pozwoliło zespołowi z Cielczy zająć pozycję wicelidera rozgrywek grupy IV klasy okręgowej.
TPS Winogrady Poznań - LZS Cielcza 0:1 (0:0)
0:1 - Przemysław Szymczak (77.)
LZS: K. Kaczmarek - T. Becella, P. Kropski, D. Wrzalik, J. Bierła, K. Zawacki, P. Palczewski (66. M. Stamierowski), F. Taczała (75. K. Lisiak), Ł. Zawacki (75. F. Hoffmann), P. Szymczak, K. Filipiak (85. T. Kapturek)
Clescevia Kleszczewo - GKS Żerków 3:2
Piłkarze GKS-u Żerków w dramatycznych okolicznościach doznali w Kleszczewie piątej porażki z rzędu w rozgrywkach! Clescevia bardzo dobrze rozpoczęła mecz, bowiem już w 6. minucie, w zamieszaniu podbramkowym, objęła prowadzenie. Po pół godzinie gry gospodarze mogli prowadzić już różnicą dwóch goli, ale na szczęście zawodnik Clescevii trafił tylko w poprzeczkę. Z kolei blisko zdobycia gola wyrównującego był Wojciech Kidoń. Pomocnik GKS-u dwukrotnie próbował zaskoczyć bramkarza gospodarzy strzałami z dystansu. W obu przypadkach piłka przeleciała tuż obok słupka. W końcu w 38. minucie bardzo aktywny Kidoń precyzyjnie dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Marcina Jujki, a rozgrywający zespołu z Żerkowa uderzeniem od słupka pokonał bramkarza Clescevii.
Po zmianie stron gospodarze w 66. minucie znów objęli prowadzenie, ale cieszyli się z niego krótko, bowiem już trzy minuty później Piotr Karcz zachował najwięcej zimnej krwi w polu karnym Clescevii i z bliska umieścił piłkę w siatce. W 78. minucie podopiecznych Tomasza Szymkowiaka znów uratowała poprzeczka. Gdy wydawało się, że po czterech kolejnych porażkach zespół z Żerkowa przełamie złą passę i w końcu wywalczy punkt, w drugiej minucie doliczonego czasu, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, gospodarze zdobyli zwycięskiego gola.
- Za nami ciężki mecz. Boli strata punktów po golu straconym w doliczonym czasie gry. O wyniku zaważyły błędy indywidualne i głupio stracone bramki. Przed nami jeszcze dwa mecze i chcemy przezwyciężyć tę złą passę - ubolewał trener GKS-u Żerków Tomasz Szymkowiak.
Clescevia Kleszczewo - GKS Żerków 3:2 (1:1)
1:0 - Jakub Stoszyński (6.)
1:1 - Marcin Jujka (38.)
2:1 - Aleksander Krakowiak (66.)
2:2 - Piotr Karcz (69.)
3:2 - Piotr Kujawa (90.+2)
GKS: D. Wieliński - P. Kujawa, T. Potocki, B. Kujawa, P. Dutkowiak, A. Gabryszak (70. M. Hetmańczyk), K. Hetmańczyk (80. M. Rzepa), M. Jujka (70. T. Szopny), W. Kidoń, P. Dolata (80. P. Zalewski), P. Karcz (80. K. Witczak)
GKS Jaraczewo - Lotnik Poznań 2:0
Mecz GKS-u Jaraczewo z jedną ze słabszych drużyn grupy 4 klasy okręgowej Lotnikiem Poznań nie był porywającym widowiskiem. Trener GKS-u Kamil Stefaniak przed piątkowym finałowym meczem Pucharu Polski w strefie kaliskiej z Jarotą II postanowił w meczu ligowym oszczędzić sił niektórych podstawowych zawodników. Na ławce rezerwowych usiedli dotychczas zaosze występujący w podstawowym składzie Przemysław Rzepka i Dariusz Małecki. Wpłynęło to niestety niekorzystnie na płynność gry zespołu z Jaraczewa. Te niedostatki wynagrodził kibicom fantastyczny gol, zdobyty w 15. minucie przez Karola Tomczaka. Obrońca GKS-u, mając sporo miejsca i czasu, zdecydował się na strzał z ponad trzydziestu metrów. Uderzył idealnie, posyłając piłkę w samo "okienko" bramki gości!
Po zmianie stron na boisku pojawili się Rzepka oraz Małecki i akcje GKS-u nabrały rozmachu. Długo brakowało jednak zawodnikom z Jaraczewa skuteczności. Dopiero w 80. minucie niezawodny ostatnio Mateusz Nowak po raz drugi pokonał bramkarza Lotnika i podopieczni Kamila Stefaniaka uniknęli nerwowej końcówki meczu. GKS osiągnął swój cel, dość niewielkim nakładem sił odniósł zwycięstwo i zaoszczędził energię na piątkowy mecz finałowy Pucharu Polski.
GKS Jaraczewo - Lotnik Poznań 2:0 (1:0)
1:0 - Karol Tomczak (15.)
2:0 - Mateusz Nowak (80.)
GKS: M. Wojciechowski - K. Wieliński, K. Glinkowski (70. A. Cepa), K. Tomczak, D. Józefiak (60. M. Bolek), J. Gabryszak (70. F. Glinkowski), P. Walczak, M. Nowak, M. Kordus (60. D. Małecki), T. Wiła (60. Przemysław Rzepka), K. Stefaniak
Jarota II Witaszyce - Szczyt Szczytniki 3:2
Rezerwy Jaroty przedłużyły fantastyczną serię zwycięstw na własnym boisku. Szczyt Szczytniki był już siódmym zespołem w rundzie jesiennej, który wyjechał z Jarocina bez choćby jednego punktu. Niewiele jednak brakowało, a doszłoby do niespodzianki. Podopieczni Krzysztofa Matuszaka rozegrali bowiem jedno z gorszych spotkań w tym sezonie. Już w pierwszej połowie mieli spore problemy ze sforsowaniem ustawionej niemal całym zespołem w obronie drużyny Szczytu. Z dwóch sytuacji wykorzystali jednak jedną i objęli prowadzenie. W 13. minucie Szymon Łyskawa dośrodkował piłkę w pole karne Szczytu, a Jacek Marciniak niefortunnie skierował ją do własnej bramki.
Po zmianie stron dość szybko, bo w 56. minucie, za sprawą Jakuba Nowaka, udało się podwyższyć prowadzenie i wydawało się, że Jarota II ma już ten mecz pod kontrolą. Jednakże dwa indywidualne błędy, w ciągu siedmiu minut, sprawiły, że w 85. minucie zapachniało niespodzianką. Na szczęście rezerwy Jaroty posiadają w ofensywie taki potencjał, że przed finałem strefowym Pucharu Polski udało się podtrzymać serię zwycięstw na wałsnym obiekcie. W 88. minucie, po udanej akcji Miłosza Kowalskiego, w dość trudnej pozycji świetnym wykończeniem akcji popisał się Filip Szydlik.
- Zagraliśmy dziś podobnie jak Lech z Koroną. Prowadziliśmy dwoma golami i wydawało się, że mamy wszystko pod kontrolą, a jednak w krótkim czasie straciliśmy dwa gole i dopiero w samej końcówce zapewniliśmy sobie jednak zwycięstwo. Piłka nożna ciągle uczy nas pokory, nawet w pojedynkach z teoretycznie znacznie słabszymi przeciwnikami trzeba zachować do koońca czujność - stwierdził trener Jaroty II Krzysztof Matuszak.
Jarota II Witaszyce - Szczyt Szczytniki 3:2 (1:0)
1:0 - gol samobójczy (13.)
2:0 - Jakub Nowak (56.)
2:1 - Paweł Kusz (78.)
2:2 - Jonatan Celer (85.)
3:2 - Filip Szydlik (88.)
Jarota II: M. Marciniak - Sz. Łyskawa (70. B. Borysiak), Mikołaj Kowalski, Sz. Bogaczyk, N. Dryjański, Ł. Tomczak (46. W. Lamprecht, 88. Maurycy Skowroński), I. Rybarczyk, J. Pacyński, Miłosz Kowalski, F. Szydlik, J. Nowak
W B klasie w przedostatniej kolejce spotkań rundy jesiennej w najciekawszym meczu Phytopharm Klęka wygrał 2:0 z GKS-em II Jaraczewo. W innym prestiżowym pojedynku Grom Golina pewnie 3:0 pokonał rezerwy Białego Orła Koźmin Wlkp. Rezerwy GKS-u Żerków wysoko 1:6 uległy Piastowi Kobylin, natomiast Błękitni Sparta Kotlin przegrali 0:1 z Gromem Czeluścin.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.