W dniach od 18 do 21 lipca w Lądku-Zdrój odbyły się zawody „Bieg 7 szczytów” w ramach Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich. Pośród startujących na morderczym dystansie dwustu czterdziestu kilometrów był także mieszkaniec Jaraczewa - Mikołaj Jakrzewski.
Czym jest „Bieg 7 szczytów”?
„Bieg 7 szczytów”, jak sama nazwa wskazuje polega na tym, że na jego trasie znajduje się do pokonania siedem szczytów. Jego trasa liczy dwieście czterdzieści kilometrów. W trakcie wyzwania zawodnicy muszą wspiąć się nawet na wysokość 1425 metrów nad poziomem morza, a całkowite wzniesienie i spadek wynoszą po 7670 metrów. Zadanie jest tym trudniejsze, iż na pokonanie trasy mają zaledwie pięćdziesiąt dwie godziny, a pośród gór, na które muszą się wspiąć są m.in. Śnieżnik czy Orlica.
To nie pierwszy start Jakrzewskiego na Dolnośląskim Festiwalu Biegów Górskich
Mikołaj Jakrzewski regularnie uczestniczy w Dolnośląskim Festiwalu Biegów Górskich. Był to jego piąty udział w tej imprezie. Co roku jednak zwiększał on sobie poziom trudności i od 2020 roku, kiedy przebiegł dystans półmaratonu, liczba kilometrów wzrastała (45, 110, 130), aż w jubileuszowej edycji mieszkaniec Jaraczewa postanowił pójść na całość i wystartować na najtrudniejszym i najdłuższym odcinku biegowym - dwustu czterdziestu kilometrów.ZOBACZ TEŻ - Podcast z prezesem Jaroty.
Dalasza częśc artykułu pod WIDEO
Jak przebiegł start Mikołaja Jakrzewskiego w Biegu 7 szczytów?
Mikołaj Jakrzewski na trasę dwustu czterdziestu kilometrów wyruszył w czwartek, 18 lipca o godzinie 15:00. Sukcesywnie pokonywał ten morderczy dystans i udało mu się go ukończyć po pięćdziesięciu godzinach i sześciu minutach ciągłego biegu. Oznacza to, że mieszkaniec Jaraczewa nie spał przez dwie doby, tylko cały czas toczył walkę z trasą, czasem i samym sobą. Mikołaj Jakrzewski do mety dobiegł na dziewięćdziesiątym drugim miejscu. Zawody wygrał Krzysztof Lachor przed Zbigniewem Wieczorkiem i Czechem Tomasem Stevarkiem.
Jak swóje dokonanie ocenia sam Mikołaj Jakrzewski?
Mikołaj Jakrzewski opisując swój występ ocenił go w następujący sposób:
Ostatnie kilometry były dla mnie ciężkie pod względem zmęczenia oraz pęcherzy na stopach. Wyjście poza strefę komfortu trwało długo, dzięki czemu bardziej poznałem swój organizm i jego możliwości. W trakcie biegu wypiłem 33 litry płynów i spaliłem 22 tys. kalorii, a waga ciała spadła o 3 kilogramy. Wszyscy mówią, że to „morderczy” dystans. Po pokonaniu go zgadzam się w 100%, ale jeszcze na niego wrócę - zapowiada mieszkaniec Jaraczewa.
CZYTAJ TAKŻE:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.