reklama
reklama

Popierający opozycję Polacy byli w Warszawie na marszu. Jarociniacy również

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Popierający opozycję Polacy byli w Warszawie na marszu. Jarociniacy również - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
45
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Polska i Świat Niedzielę, 4 czerwca, wiele polskich rodzin spędzi w Warszawie, gdzie weźmie udział w marszu "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską". Koalicja podsumowuje uczestników marszu w mocnych słowach.
reklama

Marsz obywa się w 34. rocznicę wyborów kontraktowych do Sejmu. Ruszy o godzinie 12 z Alej Ujazdowskich i dotrze na plac Zamkowy. Po drodze minie Pałac Prezydencki. Do wzięcia udziału w nim namawia lider PO, Donald Tusk. Wiadomo, że ulicami stolicy przejdzie również jej prezydent Rafał Trzaskowski. 

Marsz 4 czerwca ulicami Warszawy. Polacy ruszają do stolicy 

Swój udział w wydarzeniu zadeklarowali były prezydent Lech Wałęsa, była pierwsza dama Jolanta Kwaśniewska, a także profesor Adam Strzembosz, pierwszy prezes Sądu Najwyższego w III RP oraz Krystyna Janda, Janusz Gajos, Daniel Olbrychski, Krzysztof Materna, czy dziennikarz Wojciech Mann. Pojawić ma się również lider Polski 2050 Szymon Hołownia oraz prezes PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz. Przypomnijmy, że zmienili oni zdaniem w sprawie udziału w wydarzeniu po podpisaniu przez prezydenta ustawy nazwanej "lex Tusk", która dotyczy powołania komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007-2022. Wcześniej tego dnia mieli być w Lesznie. 

Przede wszystkim w marszu udział wezmą tysiące Polaków. W wielu miastach organizowane są wyjazdy do Warszawy. Paweł Olszewski, poseł Platformy Obywatelskiej przyznaje w rozmowie z nami, że trudno oszacować, ile osób przyjedzie do Warszawy na marsz, ale "będzie to na pewno jedna z większych manifestacji, jaka została zorganizowana w ostatnich latach". 

Oprócz wyjazdów organizowanych przez biura poselskie są również takie organizowane przez osoby indywidualne. Ludzie namawiają się do udziału w wydarzeniu osobiście, czy też w mediach społecznościowych. Zainteresowanie jest ogromne, przyznam, że dawno czego takiego nie widziałem

– zapewnia poseł i dodaje, że przykładowo z Bydgoszczy pojedzie 10 zorganizowanych przez PO autokarów. Ogólnie z  województwa kujawsko-pomorskiego pojedzie 35 autokarów. Z województwa śląskiego pojedzie około 60 autokarów, z wielkopolskiego 50, lubuskiego 14. Do tego samochody prywatne.

Z Jarocina o godz. 6.00 rano wyjechały dwa autokary, w sumie około 100 osób. Wyjazd zorganizowały powiatowe struktury Platformy Obywatelskiej. Jak informuje Stanisław Martuzalski, radny powiatowy, działacz PO i były burmistrz Jarocina, na trasie widać bardzo wiele samochodów z jarocińską rejestracją, które zmierzają w stronę stolicy. 

Politycy lewicy: Nie możesz wziąć udział w wydarzeniu? Wywieś chociaż flagę 

Poseł Lewicy –Tomasz Trela mówi, że jego koledzy partyjni od samego początku wiedzieli, że w wydarzeniu, na które zaprasza Donald Tusk, wezmą udział. 

Uznaliśmy, że dzisiaj nie ma powodów, żeby się obrażać i zastanawiać, czy forma zaproszenia na Twitterze, Facebooku, czy też poprzez inne media społecznościowe jest właściwa. Dzisiaj powinniśmy być wspólnie w miejscach i datach dla nas ważnych. 4 czerwca 1989 roku to ważna data, symboliczna data zmiany w naszym kraju, ale tak jak zmienialiśmy kraj w 89 roku, tak musimy go zmienić w roku 2023 

– powiedział w rozmowie z nami i dodał, że Lewica ma nadzieje, że ta niedziela będzie właśnie początkiem dobrej zmiany na przyszłość. 

Poseł Tomasz Trela wystąpił również z apelem do osób, które 4 czerwca nie będą mogły pojechać do Warszawy. Jak mówi, ważne, aby tego dnia w południe wywiesiły flagę Polski. 

Co o marszu sądzą politycy rządzącej koalicji? Według Piotra Saka z Suwerennej Polski pójdą w nim "SB-cy, komuniści, wnuki Urbana i KODziarze".

Marsz przeciwko drożyźnie. Zobacz plan wydarzenia 

Osoby, które wybierają się na marsz, spotkają się na placu Na Rozdrożu w Warszawie, niedaleko Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. O 12 przybyli ruszą Alejami Ujazdowskimi. Potem marsz przetnie plac Trzech Krzyży, a następnie Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem dotrze na plac Zamkowy. 

Około godz. 14. na placu Zamkowym ze sceny do zgromadzonych przemówi Donald Tusk, a także prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Nad bezpieczeństwem uczestników czuwać będzie ok. 4 tysięcy policjantów. Będą oni ściągnięci także z innych regionów kraju. W mieście działać też będą również funkcjonariusze po cywilnemu. 

W związku z wydarzeniami, które zaplanowane są w Warszawie na 4 czerwca, należy spodziewać się licznych wyłączeń w ruchu kołowym. Zachęcamy wszystkich uczestników zgromadzeń do korzystania z miejsc parkingowych wskazanych przez organizatora

– poinformowała stołeczna policja. Dodała, że w związku z tym wydarzeniem, pojawia się wiele nieprawdziwych informacji związanych z licznymi kontrolami, które funkcjonariusze planują na dzień 4 czerwca.  - Jest to fake news - podkreśliła warszawska policja. 

Popierający opozycję Polacy byli w Warszawie na marszu. Jarociniacy również

Jak podkreśla Stanisław Martuzalski, który organizował wyjazd do stolicy, chętnych było zdecydowanie więcej niż sto osób, ale zgłaszali się na krótko przed 4 czerwca, kiedy nie było już możliwości zgłoszenia dodatkowych autokarów.

- Każdy miał swoją akredytację i przypisane do niego miejsce na Stadionie Narodowym. Jak na taką skalę, to wszystko było dobrze zorganizowane logistycznie. Dzięki temu przy wjeździe nie było żadnych problemów. Trochę gorzej było już przy wyjeździe, ale wszystkim się wtedy śpieszyło - podkreśla działacz Platformy Obywatelskiej w Jarocinie.

Uczestnicy wyjazdu nie płacili za podróż do stolicy. Jeden z autokarów został sfinansowany przez Platformę Obywatelską, a drugi przez prywatnego sponsora, jarociniaka. 

Stanisław Martuzalski wspomina, że marsz przebiegał w bardzo dobrej atmosferze. Nie było żadnych kontrmanifestacji, mimo że początkowo je zapowiadano. Nie widział również, aby ktoś znajdował się pod wpływem alkoholu albo wszczynał jakieś burdy. Było bardzo bezpiecznie.

- Policjanci byli praktycznie bezrobotni. Nudzili się. Pod kościołem stał jeden człowiek z transparentem i wykrzykiwał swoje hasła, a wokół niego było z dziesięciu funkcjonariuszy. Wyglądało to naprawdę śmiesznie - mówi Stanisław Martuzalski.

Jego zdaniem niedzielny marsz był manifestacją siły i ma szansę przekonać tych, którzy nie chodzą do wyborów, że ich głos też ma znaczenie. Ma nadzieję, że obecni czterdziestolatkowie, którzy nie interesowali się do tej pory polityką, bo pochłonął ich konsumpcjonizm, zaangażują się teraz bardziej w życie polityczne, zarówno w skali lokalnej, jak i na wyższych szczeblach. Cieszy go to, że w grupie byli ludzie o bardzo różnych poglądach, reprezentujących bardzo różne sympatie polityczne.       

- To było niesamowite wrażenie. Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć. To było również ważne wydarzenie historyczne. Wiedzieliśmy, że uczestniczymy w czymś naprawdę ważnym - tłumaczy były burmistrz Jarocina. 

Jarociniacy jechali do Warszawy również prywatnymi samochodami, pociągami. Grupa zorganizowana miała ze sobą ogromny transparent z napisem "Wolny Jarocin", nawiązujący do czasów, gdy jarociński festiwal rockowy był enklawą wolności. Na banerze każdy z uczestników wyjazdu złożył swój podpis. Na razie nie wiadomo, co się stanie z tą pamiątką. Stanisław Martuzalski wyjaśnia, że rozważane jest wiele możliwości. Niewykluczone, że zostanie wystawiony na jakiejś aukcji charytatywnej.     

"To był wielki tłum, którego Plac na Rozdrożu (punkt zbiórki) nie był w stanie pomieścić. Ludzie stali na sąsiednich ulicach. Niektórzy wyruszli w drogę dopiero, gdy czoło marszu było już na Placu Zamkowym (3,5km dalej). Mimo że to był protest ludzi, którzy mają dość aktualnych rządów , a dla pokazania tego poświęcili czas i pieniądze (bo niektórzy przyjechali z daleka), to atmosfera była piknikowa, a uczestnicy szczególnie doceniali niezadowolenie wyrażane w dowcipny sposób. Ludzie protestowali z różnych powodów, jedni przeciw wykluczeniu ekonomicznemu, złym warunkom życia, ale bardzo wielu – tak jak ja – maszerowało w obronie demokracji i wolności. Żeby zachowano trójpodział władzy, żeby nikt, kto zadaje pytania albo wyraża swoją opinię, nie był nazywany ruskim, niemieckim czy jakimkolwiek innym agentem. Jeśli się na to zgodzimy, to dziś kogoś , kto inaczej myśli, „tylko” zwyzywają i oplują, ale już jutro - będą zamykać. Ja pamiętam czasy, gdy za protestowanie wsadzano do więzienia. Na marszu stosunkowo mało było ludzi młodych, pewnie dlatego że oni jeszcze braku wolności nie doświadczyli. Może więc zamiast „Wolność kocham i rozumiem” powinniśmy zaśpiewać: „Wolność? Po co wam wolność, macie przecież telewizję” - wspomina Aleksandra Pilarczyk, która uczestniczyła w marszu wspólnie z mężem i pojechała indywidualnie. 
 
Marsz ulicami Warszawy odbywał się w 34. rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów. Zwołany przez lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska marsz "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską" zakończył się na Placu Zamkowym. Organizatorzy twierdzą, że w marszu wzięło udział pół miliona osób. Według innych szacunków uczestników mogło być około 380 tysięcy. Warszawiaków już wcześniej ostrzegano przed utrudnieniami, jakie będą miały miejsce 4 czerwca. Na ten dzień uruchomiono dodatkowe kursy metra.  
"To było niesamowite i bardzo budujące uczucie. Wspaniała energia, radość, jedność między ludźmi. Poczułam to od momentu, kiedy udało nam się wejść do tramwaju. Wszyscy zmierzaliśmy w jednym kierunku. Mijaliśmy rzeki ludzi, którzy wędrowali ze sztandarami, transparentami. Widziałam już wtedy, że będzie nas bardzo, bardzo dużo. Kiedy jechałam na marsz, obawiałam się, że będzie to marsz starych ludzi, bo wybierali się na niego sami moi znajomi 50+. Na szczęście pomyliłam się. Było bardzo dużo młodych ludzi, rodziców z dziećmi. To był wielopokoleniowy marsz, w którym czuło się prawdziwą solidarność" - podkreśla Beata Frąckowiak-Piotrowicz. 
W zagranicznych mediach zwracono uwagę na to, że marsz wyglądał na największą demonstracją polityczną w Polsce od dziesięcioleci i odbył się zaledwie kilka dni po tym, jak prezydent Andrzej Duda podpisał kontrowersyjną ustawę powołującą specjalną komisję do zbadania wpływu Rosji na bezpieczeństwo Polski. 

 

   

 

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu rawicz24.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama