Nasza Zosieńka idzie do szkoły. Ma 7 lat, długie warkocze i bardzo dobrze wie czego chce. Chce wiele ale najbardziej chce mieć wszystko z koalą. Trudno zatem się dziwić, że wchodząc na nową drogę życia w dziedzinie edukacji, chce mieć przy sobie to włochate zwierzątko. Choć Zosia jest krakowianką, pierwsze koalowe zakupy odbyły się w naszym mieście. A było tak…
Lipcowe dni ogrzewały nas wakacyjnie a w powietrzu unosił się zapach lenistwa. Pobyt „krakowiaków” w Jarocinie komponował się wybornie z atrakcjami typu kręgle, zwiedzanie, leśne wędrówki, czy wreszcie długie wieczory na tarasie. To właśnie na tym ostatnim dowiedziałam się o koalowej miłości Zosi. - Ciociu…. a w Jarocinie też jest koala? - spytała mała krakowianka o bursztynowych oczach a ja uświadomiłam sobie, że nie mam pojęcia. Porozumiewawczo mrugnęłam do Zosi mamy (nomen omen też Ani) i już następnego dnia, gdy tata Michał odwracał uwagę córki, my po kryjomu wymknęłyśmy się na koalowe zakupy.
W Jarocinie jest wszystko a zwłaszcza to na topie. Szybko okazało się, że na topie to miś koala był rok temu, więc wybór miałyśmy „trochę” okrojony. Gdyby nie zosine zakupy, chyba nie tak szybko dowiedziałabym się, że w naszym mieście jest dziecięce królestwo a na jego dwóch poziomach znajduje się wszystko co dziecku niezbędne i zbędne. Nasze „polowanie na koalę” przyniosło (pomimo topu sprzed roku) niezłe zdobycze w postaci piórnika, teczek, worka sportowego, ołówków, długopisów i pamiętnika. Długo stałyśmy przed włochatym plecakiem i podziwiałyśmy wybałuszone oczy miśka za niecałe 240 zł. ale nie wzięłyśmy go ze sobą, bo Ania zamówiła to cudo już wcześniej w internecie. Jak wygląda część szkolnej wyprawki Zosi, możecie zobaczyć Państwo na załączonym zdjęciu. Fakt, że zrobione jest na kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego pokazuje, jak bardzo dziewczynka nie mogła doczekać się pierwszego dzwonka.
Co ma wspólnego tytułowy miś koala ze świnią? Ano to, że mój tornister wykonany był ze świńskiej skóry. Gdy inni dumnie maszerowali do szkoły z tornistrami z dermy, ja ze wstydem dźwigałam mój kawałek wieprzowej wyprawki. Jak ja się wstydziłam tego tornistra! Przyglądałam się jego porowatości, bałam jego sztywności. Do dzisiaj pamiętam małe dziurki po usuniętej szczecinie, które niby małe oczka świdrowały moją dziecięcą duszę, siedzącą ze strachu tuż obok świńskiego tornistra na przysłowiowym ramieniu. Bałam się, że inni mnie wyśmieją, że wszyscy zobaczą, że mój tornister jest nie z pięknej dermy lecz świńskiego pochodzenia.
Nie wiem jak długo koalowy tornister będzie towarzyszył Zosi w drodze do szkoły i tego nie wie nawet ciekawska koala z tapety na zdjęciu ale pamiętam, że mój towarzyszył mi przez kolejnych 6 lat. Fakt, że tak długo go nosiłam świadczy o tym, że z czasem udało mi się zmądrzeć.
Gdy piszę ten felieton, w szkołach rozbrzmiewa pierwszy dzwonek. Nareszcie przyszedł czas na plecaki z koalą, panterką, motylem, szachownicą i wszystkim innym, czego dziecięca dusza pragnie ale jak to mówiła babcia Katarzyna: - Ważne co jest w głowie a nie co na głowie!…na plecach też pewnie nie.
A jak wasze przygotowania do szkoły?
ZOBACZ TEŻ
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.