Rozmowa z Natalią Przybysz – artystką, która wystąpi podczas tegorocznego Jarocin Festiwalu.
Co usłyszymy podczas koncertu w Jarocinie? Czy to będzie tylko materiał z ostatniej płyty, czy coś ekstra?
Będziemy grać nasz „Prąd“, czyli album nagrodzony w tym roku dwoma Fryderykami oraz coś z poprzedniej płyty poświęconej Janis Joplin.
Gdzie postawiłaś swoje tegoroczne Fryderyki?
Między winylami.
Tak jak w ostatnich latach zmieniło się trochę nastawienie do festiwalu w Jarocinie, tak też nieco innego znaczenia nabrały teraz nagrody polskiego przemysłu fonograficznego, Fryderyki. Dla ciebie mają duże znaczenie?
Jest mi z nimi cieplej w domu. Czuję, że środowisko innych twórców mnie doceniło. To jest miłe i uspakajające. Czy przyczyni się do bardziej owocnej pracy twórczej? Nie wiem. Pisząc te utwory, stąpałam po omacku i czułam się bardzo niepewnie.
Czym dla ciebie jest festiwal w Jarocinie? Czy teraz jest coś przeciwko czemu jego uczestnicy mogą się jeszcze buntować?
Jarocin jest symbolem buntu i młodości, ale bardziej moich rodziców. Dziś musimy buntować się przeciwko materializmowi. Szukać tego, co się nie opłaca. Dlatego chcemy biegać, ćwiczyć jogę, szukamy ducha, medytujemy, gramy muzykę, tworzymy sztukę. Gotujemy zdrowo i tanio. Uczymy się żyć poza czasem, który kosztuje. Uciekamy ze schematów. Nasz świat został bardzo uporządkowany, a raczej podporządkowany i to pieniądzom. Uciekajmy więc w pasje, uciekajmy do lasu, wyrzucajmy telewizory albo raczej zróbmy z nich rzeźby i meble.
Bywałaś na jarocińskim festiwalu jako uczestniczka?
Nie byłam jeszcze nigdy. (śmiech)
W muzyce wolisz iść bardziej z prądem czy pod prąd? Nawiązując trochę do płyty.
„Prąd“ to album, którym płynę zgodnie z wewnętrzną potrzebą kontaktu z czymś klasycznym, uniwersalnym, prostym i czytelnym. Cała płyta jest po polsku, chcę prowadzić rozmowę tu i teraz ze słuchaczem. Tak jak Arche Shepp mówił, że swoją muzyką „chce wywoływać deszcz. Chce kończyć wojny“. Stawiam na utylitarność tego, co robię. Chcę pełnić funkcję, nie tylko być podziwianą. A szufladkowanie zostawiam krytykom. Nie wiem, co teraz jest modne. Wiem, że klasyka jest sycąca na poziomie ciała i ducha. Teraz tego potrzebuję i to daję słuchaczom, bo muzyka uczy nas jak się dzielić energią.