Mieczysław Makarewicz urodził się w 1929 roku pod Stanisławowem, w powiecie halickim. Był piątym z siedmiorga rodzeństwa. Po wojnie w wyniku repatriacji zostali wysiedleni ze swojego domu i wywiezieni do Polski. Gdy pociąg zatrzymał się w Jarocinie, postanowili tutaj zostać. Rodzina trafiła najpierw do Prus, a później do Wojciechowa [WIĘCEJ TUTAJ].
Dzięki Starostwu Powiatowemu w Jarocinie wspomnienia pana Mieczysława ukazały się drukiem. Jako pierwsi książkę "Mieczysław Makarewicz. Moje dzieciństwo w Delejowie i Zabłociu w Galicji. młodość w Wojciechowie i Głogowie, życie zawodowe w Jarocinie i Mongolii oraz rodzinne w Jarocinie" otrzymali uczestnicy uroczystości z okazji 100-lecia istnienia Związku Inwalidów Wojennych w Jarocinie. Dzisiaj (środa 11 maja) z publikacją będą się mogli zapoznać nauczyciele i uczniowie Liceum Ogólnokształcącego w Jarocinie. Spotkanie ma charakter otwarty. Każdy może więc w nim uczestniczyć. Początek o godz. 10.30.
Publikacja zawiera wspomnienia Mieczysława Makarewicza z czasów dzieciństwa w Delejowie i Zabłociu w Galicji (województwo Stanisławów, obecnie na terenach obecnej Ukrainy), młodości spędzonej w Wojciechowie i Głogowie oraz życia zawodowego w Jarocinie i Mongolii. Pan Mieczysław wraz z bratem Władysławem przyczynili się do tego, że na skwerze Żwirki i Wigury stanął krzyż upamiętniający ofiary Katynia - nazywany Krzyżem Martyrologii, który ma formę kolejowych torów nawiązujących do transportów na Wschód. Kilka lat temu umieszczono na nim również tablicę poświęconą ofiarom katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. Co roku w tym miejscu odbywają się obchody Dnia Sybiraka.
Kazimiera Horyza Pachciarz już kilkakrotnie wyrażała swoją radość z faktu, że udało się jej spisać, przygotować i wydrukować wspomnienia jeszcze za życia pana Mieczysława. Tym bardziej, że w ostatnich miesiącach stan jego zdrowia znacznie się pogorszył. Porusza się na wózku i nie może już uczestniczyć w próbach Chóru Mieszanego im. K.T. Barwickiego, którego był aktywnym członkiem przez kilkadziesiąt lat. Zawsze znany był z tego, że nikomu nie odmówił pomocy. Zawsze życzliwy i uśmiechnięty. O swoich niełatwych losach opowiedział też kilka lat temu na łamach "Gazety Jarocińskiej". Był to jednak zaledwie wycinek tego, co zawiera książka. Tekst został również wzbogacony zdjęciami i dokumentami. Dzięki tej publikacji można nie tylko poznać historię rodziny Makarewiczów, ale również niełatwą historię relacji polsko-ukraińskich.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.