reklama

Nie zrezygnujemy z muzyki. Nawet, gdybyśmy mieli grać dla dżdżownic w piwnicy

Opublikowano:
Autor:

Nie zrezygnujemy z muzyki. Nawet, gdybyśmy mieli grać dla dżdżownic w piwnicy - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

Rozmowa z Piotrem „Młodym” Gmurem, wokalistą zespołu Zmaza, który w tym roku wystąpi podczas festiwalu w Jarocinie.

 

Już osiem lat minęło od poprzedniego występu zespołu Zmaza w Jarocinie. Sporo.

Udało mi się w zeszłym roku wystąpić na festiwalu w Jarocinie z grupą Farben Lehre, ale ten występ dotyczył tylko jednej trzeciej zespołu Zmaza, czyli mnie (śmiech). Jakby nie patrzeć od poprzedniego pojawienia się Zmazy na festiwalu minęło sporo czasu, ale jeśli chodzi o życie, które biegnie w tak szybkim tempie, to ten upływ czasu był dla mnie praktycznie niezauważalny. Cieszymy się, że zespół się nie poddał, że jeszcze walczy na tej dosyć trudnej polskiej scenie. Ale wpłynęło na to kilka czynników.

Jakich?

Po pierwsze my bardzo kochamy muzykę i dla nas jest nieistotnie czy dobrze radzimy sobie finansowo, czy gramy dużo koncertów... Tkwimy w miłości do muzyki, a to, że będziemy mieć okazję wystąpić w tym roku na festiwalu w Jarocinie daje nam jeszcze większego kopa do tego, żeby dalej coś z nią robić.

A był taki moment kiedy myślałeś, że przyszłość zespołu może stanąć pod znakiem zapytania?

Nie. Nigdy. My jesteśmy w takiej specyficznej sytuacji, bo grania nie wiążemy zbyt biznesowo. Nie ma takiego elementu finansowego, który mógłby nas rozdzielić. Jesteśmy przyjaciółmi i nigdy nie nastawialiśmy się na to, że to co robimy przyniesie nam wielkie profity i jakąś ogromną karierę. To jest dla nas taka psychoterapia w codziennym życiu. Może stąd też wynikają mało agresywne działania z naszej strony, jeśli chodzi o walkę o pozycję na rynku muzycznym. Ale z drugiej strony praca nad muzyką daje nam poczucie stabilizacji i samorealizacji. Nigdy nie było u nas myśli o rozłamie. One nie przychodzą do nas, bo tak lubimy ze sobą przebywać, że nie moglibyśmy z tego zrezygnować. Nawet gdybyśmy grali dla dżdżownic w piwnicy.

Podobno Sting kiedyś zagrał koncert dla sześciu osób.

Nam się też zdarzało, więc wiem co to jest za uczucie (śmiech). Ale zdarzało nam się też występować przed wielotysięczną publicznością. Wiem, jak wygląda sytuacja, gdy jest zupełne dno, jeśli chodzi o frekwencję i jak wyglądają koncerty z naprawdę liczną publicznością.

Zwycięstwo na festiwalowym konkursie w Jarocinie wbrew pozorom nie zawsze było przepustką do wielkiej kariery. Wam nie otworzyła tych drzwi. Z perspektywy czasu myślisz, że gdybyście podjęli inne kroki, to była szansa, by ta kariera potoczyła się bardziej spektakularnie czy po prostu czas, w jakim się znaleźliście temu nie sprzyjał?

Na pewno czas miał wtedy znaczenie. Wydaje mi się, że muzyka rockowa była w bardzo dużym dołku. Oprócz naszego zespołu w tych latach dość mocno starał się m.in. zespół Radio Bagdad. Oni też wygrali szereg prestiżowych nagród na festiwalach, ale nie niosło to za sobą specjalnych rezultatów. Więc nie byliśmy jedyni w tym czasie. Druga sprawa, po festiwalu jarocińskim zrobiliśmy dużo z naszej strony. Ale nie zostało to zauważone. Mieliśmy dużą trasę koncertową z zespołem Farben Lehre, pojawialiśmy się na klubowych koncertach. W tym samym roku wydaliśmy oficjalną płytę, zrobiliśmy jej promocyjną trasę. Natomiast duża fala za tym nie poszła. Myślę, że był to taki zły okres. Poza tym my jesteśmy ludźmi wywodzącymi się ze „starej daty”, a mechanizmy walki o pozycję na rynku kiedyś były zupełnie inne.

Teraz rządzi komercja?

Teraz za karierą stoją wielkie media. Wtedy funkcjonowały takie stereotypy, że człowiek nie łapał się za wszystko, co dawało mu jakieś możliwości, tylko starał się podchodzić do tego w sposób ambicjonalny. Taki, że ludzie sami zauważą. Teraz zmieniły się możliwości, otoczenie i środowisko było inne. Nawet jeśli organizatorzy sądzili, że zespoły, które wygrają festiwal jarociński, odniosą jakiś sukces tylko z tego powodu, że mają na koncie zwycięstwo, to tak nie jest. Wiemy też dobrze, że od tamtego czasu konkurs jarociński coraz bardziej schodził na margines. Nawet dochodziło do takich rzeczy, że zespół grał gdzieś na przyczepie. Teraz jest inaczej. Z ciekawością obserwujemy to, jak w tym roku organizowane są Jarocińskie Rytmy Młodych.

Jak będzie wyglądać wasz tegoroczny koncert w Jarocinie? Pojawią się na nim nowe utwory?

Mamy zamiar zagrać przedpremierowy koncert naszej nowej płyty. Pracujemy nad nią w tej chwili, bardziej intensywnie niż wcześniej. Odkryjemy dużą część naszej nowej płyty i dzięki temu słuchacze będą mogli przekonać się, w którą stronę zmierzamy. Oczywiście nie zabraknie utworów już znanych, bo w końcu to jest festiwal i trzeba się pokazać z każdej strony.

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE