Wydaje się, że tegoroczna edycja Jarocin Festiwal, nie cieszy takim zainteresowaniem, jak w latach ubiegłych. Rano pole namiotowe dosłownie świeciło pustkami. W samym mieście również prawie nie widać festiwalowiczów. Czy pojawią się po południu?
Od lat organizatorzy imprezy uciekali od pytania na temat ilości sprzedanych biletów i karnetów. Nieoficjalnie wiadomo, że w szczytowym momencie ubiegłorocznej edycji Jarocina, pod sceną bawiło się kilkanaście tysięcy osób. Mówi się, że w tym roku służby również przygotowywały się właśnie na taką ilość dodatkowych mieszkańców.
Czy frekwencja będzie lepsza niż przed rokiem? - To się okaże, trzeba przyjść i zobaczyć. Nie mamy danych ani statystyk z ubiegłego roku, to trudno powiedzieć, natomiast będzie fajnie - mówi Marek Kurzawa, współwłaściciel agencji Prestige MJM [ZOBACZ WIDEO].
Odpowiedzialny w mieście za sprawy kultury wiceburmistrz Robert Kaźmierczak, tłumaczy, że nawet jeśli w tym roku frekwencja będzie mniejsza, to nie będzie to porażka. - Dotychczasowa formuła oznaczała jeszcze kilka edycji festiwalu, wciąż z tymi samymi gwiazdami, które - jeśli przestaną nagrywać płyty i grać koncerty, czyli przejdą na artystyczną emeryturę, to skończy się też jarociński festiwal. Nawet kosztem chwilowego spadku frekwencji ten zwrot musimy wykonać, mocno postawić na młode zespoły, debiutantów, odkrywanie nowych artystów - tłumaczy Kaźmierczak. Jego zdaniem „legenda dawnego Jarocina została już prawie skonsumowana chociaż jeszcze działa”. - Jarocinowi potrzebne jest napisanie nowych legend, a ich autorami powinni być artyści teraz debiutujący, mający coś ważnego do powiedzenia, posługujący się językiem zrozumiałym dla młodych ludzi. To jest formuła skierowana do bardziej wymagającego odbiorcy i może to kłóci się nieco z oczekiwaniami publiczności chcącej słuchać co roku tych samych wykonawców i tych samych piosenek.
Co o tym sądzicie? Przyjeżdżajcie, przychodźcie na festiwal i sami się przekonajcie.
Robert Kaźmierczak, wiceburmistrz Jarocina
Dla mnie ewentualna niższa frekwencja nie będzie oznaczała porażki. Agencja Prestige zaryzykowała, zmieniła formułę festiwalu, zrobiła wielki ukłon w stronę młodych zespołów, traktując ich poważnie, dając im szansę na zaprezentowania się w kilku miejscach w Polsce i w Jarocinie nie o 14.00, ale między godz. 16.00 a 1.00. Laureat zagra o 22.00. Będę wypatrywał pod sceną tych, którzy w minionych latach krytykowali agencję Go Ahead za marginalizowanie konkursu i debiutantów. Właśnie na debiutantów, na to, co nowe i wartościowe w polskiej muzyce powinniśmy przeznaczać publiczne pieniądze, a nie na gwiazdy, których występy powinny być finansowane z wpływów ze sprzedaży biletów.