Nierozsądnym jest, żeby uciekać - przekonuje dr inż. Stefan Doerffer. Pochodzi z Klęki (gm. Nowe Miasto nad Wartą). Przez ponad 30 lat związany był zawodowo z energetyką jądrową.
- Na razie nie ma źródeł czystszej energii o takiej mocy, by zapewnić normalne życie danego kraju. Poza tym - ludzie zawsze decydują się na jakieś ryzyko. Ilu ludzi ginie w samochodach? Czy ktoś zrezygnuje z samochodu? Podejmujemy to ryzyko, chociaż ono jest ogromne. Tu, jeśli chodzi o reaktory, nie ma wielkiego ryzyka - przekonuje dr inż. Stefan Doerrfer.
Rozmowa z pochodzącym z Klęki (gm. Nowe Miasto nad Wartą) dr. inż. STEFANEM DOERFFEREM
Po okresie zatrudnienia w polskim okrętownictwie przez ponad 30 lat związany był pan zawodowo z energetyką jądrową. Pracował pan nad nią już w Polsce, kiedy budowana była pierwsza elektrownia jądrowa w Żarnowcu, potem na uniwersytetach Szkocji, Anglii i Kanady i później w laboratoriach atomowych Chalk River w Kanadzie. Kiedy dzisiaj myśli pan o sytuacji energetycznej Polski, jak pan ocenia - czy jesteśmy w stanie uciec przed reaktorami atomowymi? Może nie powinniśmy uciekać?
Nierozsądnym jest, żeby uciekać. Na razie nie ma źródeł czystszej energii o takiej mocy, by zapewnić normalne życie danego kraju. Poza tym - ludzie zawsze decydują się na jakieś ryzyko. Ilu ludzi ginie w samochodach? Czy ktoś zrezygnuje z samochodu? Podejmujemy to ryzyko, chociaż ono jest ogromne. Tu, jeśli chodzi o reaktory, nie ma wielkiego ryzyka. Trzeba wiedzieć, że z powodu awarii elektrowni jądrowych, jakie dotąd były nikt nie zginął z napromieniowania radioaktywnego. Zginęli tylko nieszczęśnicy w Czarnobylu.
Przeciwnicy powiedzą w tym momencie: - A jednak! Panie doktorze, jak więc mogło do tego dojść?
Można przytoczyć słowa nieżyjącego już pana profesora Zbigniewa Jaworowskiego, wybitnego fachowca od spraw promieniowania radioaktywnego, jego wpływu na zdrowie, środowisko itd. Powiedział, że katastrofa reaktora jądrowego w Czarnobylu najwięcej szkody wyrządziła nie ciałom, ale umysłom. Do tego dołożyła się propaganda wszelkich grup, w interesie których nie była energia jądrowa. Czarnobyl zostawił w psychice ludzkiej ogromne spustoszenie Teraz może pani pojechać na wycieczkę do Czarnobyla. Zawsze wokół reaktora jest strefa ochronna - tam 30 kilometrów - w której mierzy się poziom radiacji. Poziom radiacji w tej strefie jest niższy niż np. w centrum pobliskiego Kijowa, nie mówiąc o centrum Toronto czy Winnipeg w Kanadzie! Żyjemy na Ziemi, która emituje ze swego wnętrza promieniowanie radioaktywne, a także jesteśmy bombardowani promieniowaniem z kosmosu. Stąd bierze się radiacja w przytoczonych przykładach miast, jak i wszędzie indziej. Poza tym zupełnie inne są statystyki zachorowalności na choroby nowotworowe, tarczycy, czy inne, o których z ogromną przesadą donoszą przeciwnicy energii jądrowej. Do Czarnobyla jeździło wiele międzynarodowych komisji, wielu specjalistów i ich opracowania są dostępne w wielu tomach na stronach internetowych Międzynarodowej Agencji Atomowej w Wiedniu.
Jak pan ocenia to, co się stało?
Do tej awarii nie powinno nigdy dojść. To nigdy nie powinno się zdarzyć. W Czarnobylu były cztery reaktory. Dwa już zamknięto, pracowały trzeci i czwarty. Jeden z nich eksplodował 26 kwietnia 1986 r.. Od czasu tej awarii, a więc od kwietnia 1986 roku do 2000 roku, czyli przez 14 lat - a przecież cały świat to bacznie obserwował, co tam się dzieje - pozwolono temu ostatniemu reaktorowi jeszcze pracować. I nic w nim nie zmodyfikowano. Ta technologia była więc do zaakceptowania, mimo pewnych zastrzeżeń. Co zatem zrobiono, że tamten reaktor wybuchł, skoro technologicznie wszystko było w porządku? Otóż przeprowadzono eksperyment, którego nigdy nie powinno się przeprowadzać. Pozbawiono reaktor wszelkiej możliwości samoobrony a przecież reaktory są wyposażone w systemy automatycznego wyłączenia! Niestety, doprowadzono do takiej sytuacji. Przy bardzo małej mocy, reaktor stał się niestabilny i operatorzy byli bezsilni, by opanować tę sytuację. Paliwo jądrowe się przegrzało, stopiło, wytworzył się wodór, który wybuchł, a grafit, który był częścią rdzenia reaktora, zapalił się. Zrobił się ogromny wielokilometrowy komin termiczny i radioaktywne gazy i cząstki poleciały na Szwecję, Polskę i dalej w świat.
Po co tak zrobiono?
Chciano udowodnić pewną tezę. Prawdę powiedziawszy, takich eksperymentów zrobiono kilka w przeszłości. Jakoś to się udawało, że reaktor nie wpadł w takie oscylacje, jak tej nocy, bo w nocy robiono ten eksperyment.
Pamiętam - byłam wtedy w liceum, że podawano nam płyn Lugola*...
Moim dzieciom też.
Niektórzy mówili, że to już było i tak za późno. Nie wiem. Nie znam się dokładnie na medycznych sprawach. Wiem, że w Polsce akcja została przeprowadzona szybko i wzorowo. To pan profesor Jaworowski, zajmujący się wtedy właśnie ochroną radiacyjną, zarekomendował, by to zostało przeprowadzone.
Ludzie do tej pory mówią - kiedy dowiadują się o jakimś poważnym schorzeniu - że "to na pewno od Czarnobyla"...
Nie sądzę. Bardzo dużo jest dyskusji na ten temat. To nieprawda, że im więcej radiacji, tym większa szkodliwość. Do pewnego stopnia radiacja przecież nawet sprzyja zdrowiu. Dopiero od pewnej wielkości dawki jest szkodliwa.
Gdyby nie Czarnobyl, na jakim etapie byłaby dziś Polska, jeśli chodzi o energetykę jądrową?
Już dawno mielibyśmy pracującą elektrownię jądrową w Żarnowcu. Takie reaktory (VVER), jakie tam miały być, znakomicie pracują do dziś w Finlandii, na Węgrzech, w Rosji. Zupełnie inne niż te w Czarnobylu (RBMK). Mielibyśmy całkiem dobre reaktory - prace budowlane były bardzo już zaawansowane oraz wyposażenie elektrowni zgromadzone chyba w 80%.
Jaki kraj w Europie najlepiej poradził sobie w kwestii energetyki jądrowej?
Wiele krajów tego dokonało. Na uwagę zasługuje Rumunia jako jedyny kraj w Europie, która kupiła dwa reaktory kanadyjskie CANDU, pracujące, używając jako paliwa naturalny uran (podczas, gdy wszystkie inne reaktory w świecie muszą używać uran wzbogacony). Rumunia ma wystarczająco dużo naturalnego uranu, z którego robi sama paliwo, sama produkuje ciężką wodę (jako chłodziwo i moderator w reaktorach CANDU) i jest państwem całkowicie niezależnym od dostawców ze świata.
Rumunia potrafiła sobie z tym poradzić.
Kiedyś uważano, że tam tylko kozy pasą. (...) Byłem tam osobiście i podziwiałem, jak bezpiecznie i efektywnie Rumuni operują tymi reaktorami.
Jak ocenia pan bezpieczeństwo energetyczne Polski? Nie wiem, na ile to bezpieczeństwo jest zapewnione. Wiem, że podpisano wieloletnie umowy na dostawy gazu z Rosją. Sprowadzamy płynny gaz ze Stanów Zjednoczonych. Wydobywamy węgiel, ale słyszę, że kupujemy go również z Rosji, Afryki, z innych miejsc.
Tyle się mówi o zanieczyszczeniach powietrza, o ich drastycznych skutkach dla naszego zdrowia. Reaktora nie wybuduje się w jednej chwili - to kwestia co najmniej 4-5 lat, może nawet kilkunastu - a czas ucieka... Czasu uciekło już tyle, że szkoda mówić. Reaktory jądrowe mogłyby już od dawna pracować w Żarnowcu, Polska byłaby dziś zupełnie inna...
Od lat mieszka pan w Kanadzie. Zamierza pan wrócić?
Nie wiem... Mamy dzieci, teraz już dwie wnuczki. Chciałbym być blisko nich. Trudno powiedzieć.
Czy na podjęcie decyzji o powrocie miałaby wpływ obecna sytuacja energetyczna naszego kraju, poziom bezpieczeństwa w tym zakresie?
Zastanawiam się nad tym... Wiem, co to znaczy brak prądu, taki "blackout" lub "brownout".., kiedy są wyłączenia prądu. W niektórych krajach, gdzie jest bardzo duże zapotrzebowanie na energię i nie można go pokryć, w określonych godzinach wyłącza się prąd. Kiedyś przeżyłem to u nas, w Kanadzie i na południu od nas, w Stanach, co było spowodowane wielką awarią sieci energetycznych.. Miliony ludzi pozbawionych zostało prądu. Wie pani, co to jest za koszmar a było to latem? Wszystko w lodówkach się psuje, na ulicach nie działa sygnalizacja świetlna, samochodów miliony, jak to wszystko ustawić, zorganizować. To jest absolutny koszmar.. Rodzi się gigantyczny problem. Nie mówiąc już o ludziach uwięzionych w windach, kolejkach (pociągach). Bezpieczeństwo energetyczne to podstawowa sprawa dla życia narodu. Tu nie ma co owijać w bawełnę.
Co szczególnego przekazał pan dzisiaj podczas wykładu, który wygłosił pan przed naszym spotkaniem, w jarocińskim liceum?
Powiedziałem im nie tylko o elementach energii i energetyki jądrowej, ale też i o fundamentach wiedzy, które powinni zdobyć. Zatem, by się solidnie uczyli. Tym, którzy wkrótce wychodzą ze szkoły, by dobrze zastanowili się nad tym, jaki zrobią dalszy krok. Jak wybierają zawód, by nie patrzyli w pierwszej kolejności na pieniądze. Tylko na to, co im daje satysfakcję, z czego będą dumni, jak będą się tym zajmować. Powiedziałem też, że plany energetyczne Polski są w tej chwili na lata do roku 2040 - "to już wy będziecie sami decydować, jakie reaktory jądrowe wybierać. Miejcie te dobre fundamenty wiedzy, bo na nich możecie budować wszelkie kariery".
Rozmawiała ANNA KOPRAS-FIJOŁEK
Dotychczasowe awarie elektrowni jądrowych na świecie
1979 rok - Three Mile Island (Stany Zjednoczone)
1986 rok - Czarnobyl (Ukraina)
2011 rok - Fukushima (Japonia)
* Płyn Lugola to, najprościej mówiąc, roztwór wodny jodu oraz jodku potasu. Został rozpowszechniony za sprawą słynnej katastrofy elektrowni atomowej w Czarnobylu. Zalecano wtedy picie płynu (szczególnie dzieciom), aby zapobiec wchłanianiu przez tarczycę radioaktywnego izotopu jodu. Faktycznie płyn Lugola przyniósł u niektórych pozytywne skutki, jednak u innych spowodował rozwój licznych schorzeń, np. raka tarczycy.
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się. Również w sieci. Redakcja