Tosia w tym roku skończy 9 lat. Dziewczynka nie mówi, nie widzi i nie siedzi. Rodzice dzień w dzień dzielnie zwożą ją po schodach, aby mogła uczestniczyć w zajęciach w przedszkolu, w rehabilitacji, odbywać wizyty lekarskie, a także, żeby po prostu mogła zaczerpnąć świeżego powietrza. Bywa, że takie wyprawy mają miejsce kilka razy dziennie. Dlatego też odważyli się poprosić o pomoc w sfinansowaniu zakupu windy, która poprawi komfort życia ich córki.
Tosia przyszła na świat 20 listopada 2012 roku, w 27 tygodniu z szeregiem powikłań ciążowych i bez oznak życia. Dostała 0 punktów w skali Apgar. Ale jednak... Tosia żyje! Od samego początku dzielnie pokonuje przeciwności losu. Byli lekarze, którzy nie dawali jej szans, a mimo to Tosia chce żyć. Walczy! W swoim krótkim życiu spędziła 114 dni w szpitalu, przeszła 5 operacji i kilka reanimacji.
„21.11.2012 o godz. 5.00 nasza córeczka trafiła na Oddział Intensywnej Terapii dla Noworodków w Ostrowie Wielkopolskim. Po rozmowie z panią ordynator dowiedziałem się, że jej stan jest skrajnie ciężki. Miała zapadnięte płucka, w czasie transportu była dwa razy reanimowana. Nie wiem, jak wróciłem do domu, całą drogę płakałem. Wiedziałem, że nie mogę o tym powiedzieć żonie, póki jej stan się nie poprawi. Bałem się, że stracę je obie”. – mówi tata Tosi, pan Adam.
„Walcz dziewczyno, walcz!”, to pierwsze słowa, jakie usłyszała od mamy. Pani Iwona zobaczyła córeczkę dopiero trzy dni po urodzeniu. – „Byłam w 27. tygodniu ciąży, gdy odeszły mi wody” – mówi ze łzami. – „To było straszne, byłam w domu tylko z córką, bo mąż pracował. Zadzwoniłam do krewnych. W ostatniej chwili zawieźli mnie do szpitala. Po porodzie lekarze walczyli o moje życie. Obok trwała reanimacja Tosi. Normalnie, po 10 minutach lekarze przestają reanimować, a pani doktor reanimowała Tosię 20 minut. Wydawało jej się, że serduszko córeczki zaczyna bić. To dzięki niej Tosia dzisiaj jest z nami. Bardzo jej za to dziękujemy”. – opowiada.
CAŁY KWIECIEŃ TRWA AKCJA WESOŁYCH OGRODNIKÓW. SZCZEGÓŁY ZNAJDZIESZ TUTAJ
Antonina jest dzieckiem leżącym, wymaga całodobowej opieki. Koszty rehabilitacji, wizyt lekarskich i zakupu specjalistycznych sprzętów znacznie przekraczają możliwości finansowe rodziny. Na rzecz Tosi można przekazać 1% swojego podatku. W akcję pomocy dziewczynce włączyli się m.in. druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej z Witaszyc, którzy zbierają dla niej nakrętki. Od niedawna obok remizy stoi nawet specjalny pojemnik w kształcie serca.
„Nasza córeczka jest dzieckiem niepełnosprawnym, jednak mimo to bardzo pogodnym. Dolega jej mnóstwo chorób m.in. wodogłowie, zanik nerwu wzrokowego, wodonercze nerki prawej, padaczka lekooporna i Mózgowe Porażenie Dziecięce. Walka o lepsze jutro przypomina czasami walkę z wiatrakami. Jednego dnia udaje nam się coś wypracować, cieszymy się całym sercem, widzimy to światełko w tunelu, tę nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej. Natomiast kolejnego dnia pojawia się infekcja czy atak padaczki i wszystko musimy zaczynać od zera... Czasem brakuje nam sił, łzy same napływają do oczu, jednak pamiętamy, że walczymy o lepsze jutro dla niej, dla Tosi! To ona każdego dnia pokazuje nam, co znaczy być silną, ona uczy nas pokory”. – mówi tata.
Do tej pory udało się zebrać 3.668 zł. Brakuje jeszcze niecałe 32 tysiące złotych. Pieniądze można wpłacać na siepomaga.pl [KLIKNIJ TUTAJ]
W sierpniu zeszłego roku udało się pomóc w zakupie windy dla Jacka Koszalika [CZYTAJ TUTAJ]. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie zangażowanie wielu osób.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.