W Urzędzie Miejskim w Jarocinie otwarto oferty w przetargu na sprzedaż ponad 40 hektarów gminnej ziemi położonej na granicy Jarocina i Cielczy. Nie wiadomo jednak czy postępowanie nie zostanie unieważnione.
O przetargu na sprzedaż gminnego gruntu zrobiło się głośno, kiedy radni miejskiej opozycji napisali list otarty do burmistrza Adama Pawlickiego z apelem, żeby wycofał się z decyzji o zbyciu ziemi.
Napisali w nim między innymi:
„(…) Sprzedaż tego bardzo atrakcyjnego terenu za cenę wywoławczą 8 złotych za metr kwadratowy przy jednoczesnym ograniczeniu potencjalnych nabywców do osób prowadzących co najmniej 5 lat działalność rolniczą na terenie gminy Jarocin - wydaje się być nieracjonalna i bardzo szkodliwa dla interesu naszego samorządu”. Radni sugerują, że jest to niegospodarność, a wyznaczona cena wywoławcza jest „przerażająco niska”.
Pod listem podpisało się ośmioro radnych: Dorota Czechak, Anna Regulska, Anna Iwicka, Tomasz Klauza, Zbigniew Surdukowski, Jerzy Walczak, Marcin Półrolniczak i Arkadiusz Piętka [o nadzwyczajnym posiedzeniu rady miejskiej zwołanym przez radnych opozycji w sprawei sprzedaży gminnego gruntu - czytaj TUTAJ].
Adam Pawlicki zareagował natychmiast i zaskoczył wszystkich. Otóż zgłosił do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez autorów listu [więcej na ten temat czytaj TUTAJ].
Miałoby ono polegać na tym, że skoro - jak twierdzą oni w liście - Adam Pawlicki wystawił gminną ziemi na sprzedaż za rażąco niską cenę, to dopuścił się niegospodarności na mieniu publicznym - mając taką wiedzę, radni powinni zgłosić ten fakt niezwłocznie do prokuratury, a że tego nie zrobili mogli dopuścić się przestępstwa.
Włodarz gminy uważa, że zgłoszenie do prokuratury było jego obowiązkiem.
- Tak samo, jak obowiązkiem tych radnych było to zrobić, skoro mają wiedzę i dowody na niegospodarność, której się rzekomo dopuściłem - wyjaśniał Pawlicki. - W liście nie pokazali, na czym ta niegospodarność polega. Niech teraz prokuratura zbada sprawę i może wtedy przedstawią dowody. Nie można bezkarnie nazywać kogoś złodziejem i nie uzasadnić, na czym to złodziejstwo polega - argumentował. I zaznaczył: - Ja nie mam sobie nic do zarzucenia i niczego się nie boję.
Nie mniej zaskakująca jest jednak także decyzja o zbyciu gruntu. Choćby dlatego, że jeszcze jakiś czas temu Adam Pawlicki wiązał z tym terenem duże nadzieje na pozyskanie kolejnych przedsiębiorców, którzy będą chcieli umiejscowić tam swoją działalność i zaoferować miejsca pracy dla jarociniaków.
Poza tym, po tym jak w strefie ekonomicznej w Golinie został sprzedany grunt pod budowę nowej ubojni drobiu, burmistrz Adam Pawlicki wiele razy podkreślał, że możliwości gminy w kwestii pozyskiwania inwestorów kończą się, ponieważ nie ma już gruntów, które można by im zaproponować, a nieruchomość między Jarocinem a Cielczą jest zresztą umieszczona w ofercie gminy Jarocin skierowanej do potencjalnych inwestorów.
Adam Pawlicki odpiera zarzuty o niegospodarność i podaje, że gmina kupiła grunt 12 lat temu za 31 tys. zł.
- Teraz uprawniony rzeczoznawca majątkowy dokonał wyceny na 80 tys. zł i taka jest cena wywoławcza w przetargu. A jakie oferty będą, kto, ile da, to się okaże. Liczymy na to, że ostatecznie ten teren zostanie sprzedany za więcej - zaznacza.
Dlaczego chce sprzedać teren planowany pod inwestycje? - Nie chcę tam robić przemysłu, bo teren ten jest w bezpośrednim sąsiedztwie osiedla Bogusław i nowego osiedla Ogrody, gdzie właśnie sprzedajemy działki. Poza tym, to jest grunt rolny i żeby zmienić jego status na przemysłowy, trzeba by zainwestować w drogę, bo nie ma dojazdu, co wiązałoby się z wywłaszczeniami. Innym problemem jest kilka linii energetycznych, które tam przechodzą. Nie widzę sensu inwestowania tam 5 - a może więcej - milionów złotych gminnych pieniędzy. Stąd decyzja o sprzedaży - tłumaczy Pawlicki.
Burmistrz nie wycofał się z decyzji o sprzedaży. W wyznaczonym terminie oferty kupna ziemi złożyło dwóch rolników.
- Przetarg nie został rozstrzygnięty. Trwa ocena formalno-prawna. Dopiero po jej zakończeniu burmistrz zdecyduje, czy rozstrzygnąć postępowanie, czy je unieważnić - wyjaśnia wiceburmistrz Bartosz Walczak.
[AKTUALIZACJA 29 maja, godz. 1.00]
Przetarg na sprzedaż ponad 40 hektarów gminnej ziemi został unieważniony. Urząd póki co nie podaje szczegółów.
- Kiedy prawnicy dostarczą nam pełne uzasadnienie, będziemy mogli na ten temat rozmawiać. Wiem tylko, że oferty miały jakieś błędy formalne - informuje Sebastian Walczak, dyrektor wydziału rozwoju w Urzędzie Miejskim w Jarocinie.