Prezes na sesji: Wnioskuję, że prawdopodobnie do końca roku przez pana burmistrza mogę być w jakiś sposób zwolniony
Tak stwierdził podczas piątkowej sesji rady miejskiej prezes Jarocińskiego Funduszu Poręczeń Kredytowych w Jarocinie. Robert Cieślak chciał koniecznie zabrać głos i odpowiedzieć na zarzuty, jakie pod jego adresem wystosował Jerzy Walczak.
Radny w publikacji, na stronie internetowej nazwał „partyzantką” ogłoszony przez spółkę przetarg na dzierżawę gruntów w Roszkowie, które należą do JFPK.
Zdaniem Walczaka z powodu błędów w publikacji ogłoszenia, do przetargu mogła mieć dostęp ograniczona liczba osób.
„Myślę, że w tym przypadku nadszedł czas, aby oczekiwać Stanisława Martuzalskiego zdecydowanych działań „dyscyplinujących” wobec osób odpowiedzialnych za taki stan rzeczy w spółce gminnej działającej na naszym publicznym majątku i w naszym imieniu” - skonstatował na stronie radnych.
Z tymi zarzutami nie zgadza się prezes Cieślak. Argumenty radnego określa jako „nieprawdziwe” i domaga się sprostowania. Jego zdaniem dzierżawca został wyłoniony zgodnie z prawem.
Prezesowi bardzo zależało, by przedstawić swoją prezentację na ostatniej sesji rady miejskiej. Kiedy przewodniczący udzielił mu głosu stwierdził. - W artykule są również sprawy dotyczące mojej osoby (...) Wnioskuje, że prawdopodobnie do końca roku przez pana burmistrza mogę być w jakiś sposób zwolniony z funkcji. Chciałbym się wypowiedzieć na ten temat, żeby wszyscy usłyszeli prawdę o tym przetargu - powiedział Cieślak.
Mimo wyjaśnień prezesa radny Walczak podtrzymał swoje stanowisko dotyczące uchybień.
Dzisiaj po południu zbiera się rada nadzorcza JFPK. Czy burmistrz, który w spółce reprezentuje właściciela, złoży wniosek o odwołanie prezesa? - Ocena prezesa i spółki to jest zadanie rady nadzorczej i ja w rozstrzygnięcia jakie podejmuje rada nie ingeruję - stwierdził w poniedziałek Stanisław Martuzalski.
(nba)
Prezes Robert Cieślak (stoi) wręcza pismo ze swoim stanowiskiem radnemu Jerzemu Walczakowi
Fot. Bartek Nawrocki