Osiemdziesięciu policjantów, blokady dróg, przeczesywanie lasów z użyciem psów i helikopter z kamerą - takie środki rzuciła policja, gdy na początku lutego w lesie pod Jarocinem zbiegł mężczyzna podejrzewany o udział w kradzieżach samochodów. Akcja zakończyła się fiaskiem. Jednak tym razem powiedzeniu co się odwlecze, to nie uciecze stało się zadość.
- 10 lutego br. w godzinach nocnych policjanci podjęli działania na terenie powiatu jarocińskiego za sprawcami kradzieży aut. W pewnym momencie funkcjonariusze zauważyli jadącego dostawczego mercedesa oraz pilotujący go samochód. Z uwagi na podejrzenie, że sprinter pochodzi z kradzieży policjanci, po krótkiej obserwacji pojazdów przystąpili do ich zatrzymania na drodze krajowej nr 12. Samochód marki bmw został zablokowany, a jego kierowca zatrzymany. Natomiast kierujący Sprinterem na widok policji przyspieszył, taranując po drodze radiowóz, a następnie w trakcie podjętej ucieczki uderzył w przydrożne drzewo. Mężczyzna zbiegł do pobliskiego lasu - informuje asp. szt. Monika Żymełka, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Lesznie.
Policjanci nie odpuścili. Dzięki pracy operacyjnej ustalono, gdzie ukrywa się poszukiwany. - Podczas zatrzymania mężczyzna stawiał czynny opór, usiłował również wprowadzić w błąd policjantów podając niewłaściwe dane osobowe. 48-latek z powiatu górowskiego został doprowadzony do pomieszczenia dla osób zatrzymanych leszczyńskiej komendy – dodaje rzecznik.
Póki co mężczyźnie postawiono zarzut kradzieży czterech aut z Leszna i z Poznania. Będzie odpowiadał też za umyślne zniszczenie radiowozu.
Na wniosek leszczyńskiej prokuratury sąd wydał decyzję o aresztowaniu podejrzanego. Grozi mu do 10 lat więzienia.
[ZOBACZ WIDEO Z AKCJI POLICJI]