Czy jeśli w czasie spaceru po lesie zobaczymy szczątki dzika albo zobaczymy padłe zwierzę w pobliżu tras komunikacyjnych, jest to już powód do paniki? Nie, zdecydowanie nie.
Tzw. „upadki” zwierzyny są zjawiskiem normalnym, które często zdarza się w naturze. Nierzadko też zwierzęta ulegają wypadkom komunikacyjnym. Zdarza się, że kierowcy nie zgłaszają faktu potrącenia dzika czy sarny, a przez to zwłoki nie zostają usunięte od razu. Bywają też przypadki, że ranne zwierzę w szoku ucieka, a dopiero później zdycha. Szczątki dzików można znaleźć również na torach kolejowych, ponieważ zderzenia zwierząt z lokomotywą nie należą wcale do rzadkości. Co w takim razie zrobić w sytuacji, gdy zobaczymy padłe zwierzę? Czy w dobie informacji o rozprzestrzeniającym się wirusie ASF (Afrykańskiego Pomoru Świń) są jakieś specjalne zalecenia?
W tej chwili na naszym terenie nie stwierdzono przypadków ASF. Wirus przenoszony jest głównie przez ludzi. Choroba nie stwarza dla nich zagrożenia, ale podatne na nią są świnie domowe. Pojawianie się ognisk w odległości kilkuset kilometrów nie jest związane z dzikami. Także inne zwierzęta są rezerwuarem wirusa w środowisku. Przenosić mogą go również psy, koty, jak i krukowate żerujące na padlinie, czy ptaki drapieżne.
Najważniejsze to nie dotykać zwłok, a już tym bardziej ich nie ruszać. Należy zgłosić ten fakt do powiatowego lekarza weterynarii (tel. 62/747-30-11 w godzinach urzędowania - od poniedziałku do piątku 7.00-15.00 oraz dyżur w czwartek 15.00-18.00) lub ewentualnie do nadleśnictwa, które i tak musi przekazać tę informację służbom weterynaryjnym, bo to one rozstrzygają o dalszym postępowaniu. Bez ich decyzji nie można przystępować do jakiegokolwiek działania. Przy zgłoszeniu ważne jest szczegółowe określenie miejsca odnalezienia zwierzęcia.
- Do lekarza weterynarii należy decyzja, czy martwy dzik jest zakopywany w lesie czy utylizowany. Na miejscu pobierane są próbki. Do tej pory mieliśmy tylko trzy decyzje na zakopanie zwierzęcia w lesie - dwie w Tarcach i jedną w Wilkowyi. Tę metodę stosuje się w środku lasu, tam gdzie nie ma możliwości dojazdu. Firmy utylizacyjne do lasu nie wjeżdżają. Przemieszczanie potencjalnie chorego dzika i zostawianie śladów biologicznych jest znacznie groźniejsze niż zakopanie zwłok w miejscu odnalezienia. Taki dzik jest zakopywany na głębokość metra i zasypywany środkiem dezynfekcyjnym - wyjaśnia Bartosz Zawal, pracownik Nadleśnictwa Jarocin zajmujący się m.in. gospodarką łowiecką.
Nadleśnictwo Jarocin znajduje się w tzw. strefie wamta (Wider Area for Medium Term Actions; obszary działań średnioterminowych związanych ze zwalczaniem wirusa ASF), dlatego na razie nie ma u nas specjalnych zaleceń co do postępowania z upolowaną zwierzyną. Dziki, które zostały upolowane na naszym terenie nie są badane na obecność wirusa ASF. Dopiero w strefie żółtej (ochronnej) wprowadzane są dodatkowe obostrzenia (najbliżej nas zaczyna się na granicy gminy Gostyń z powiatem leszczyńskim, aktualne dane zamieszczane są na mapie, którą można znaleźć na stronie Głównego Lekarza Weterynarii). W strefie żółtej wymagane jest m.in. wykonywanie patroszenia dzików na folii, dezynfekcja sprzętu i kół samochodów i przewożenie tuszy w szczelnych pojemnikach. W naszej okolicy nie jest to konieczne. Powinno się stosować standardowe postępowanie. Nie ma jednak dokładnych przepisów definiujących, jak przewozić zwierzynę i jakimi środkami transportu. Wszystko sprowadza się do etyki myśliwego. Przepisy Ustawy Prawo Łowieckie wskazują jedynie, że w czasie transportu tusze winny być odpowiednio zabezpieczone przed zabrudzeniem i osłonięte przed deszczem lub śniegiem. Z kolei w prawie o ruchu drogowym znajduje się artykuł dotyczący przewożonego ładunku - że nie może on mieć odrażającego wyglądu lub wydzielać odrażającej woni. Kierowcy za popełnione wykroczenia grozi grzywna oraz 3 pkt karne.
W obecnym sezonie łowieckim do 5 stycznia na terenie Nadleśnictwa Jarocin odstrzelono już 1.500 sztuk dzików, a do marca liczba ta prawdopodobnie wzrośnie do 2 tysięcy. Panuje obiegowa, mylna opinia, że nadmiernemu rozprzestrzenianiu się dzików winne jest dokarmianie ich przez myśliwych. Na terenie Polski jest to zakazane już od dwóch lat. Z dokarmianiem mylone jest często stosowanie nęcisk i pasów zaporowych, które mają służyć zatrzymywaniu zwierzyny w lesie. Chodzi o to, by ograniczyć szkody wyrządzane przez nią w uprawach rolnych oraz ułatwić wykonywanie zalecanej intensyfikacji odstrzałów dzików.