Z tej okazji, w piątek 31 stycznia o godzinie 18.00 w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Golinie zostanie odprawiona Msza św. w intencji Heleny Moszczeńskiej. W ten sposób rozpocznie się Rok Heleny Moszczeńskiej, w którym ma się odbyć wiele imprez, które będą okazją do przypomnienia o tej bardzo zasłużonej dla Ziemi Jarocińskiej postaci. O szczegółach będziemy informować na bieżąco.
Józef i Helena Moszczeńscy h. Nałęcz kupili Golinę w 1897 r. To dzięki dziedziczce we wsi przetrwały tradycje tzw. „snutek golińskich”. Po śmierci męża w 1922 r. poświęciła się temu zajęciu, jednocześnie nauczając haftu okoliczne dziewczęta w wieku 13-15 lat. Po II wojnie światowej dobra zostały rozparcelowane przez Skarb Państwa Polskiego. W dworku urządzono przedszkole, więc gdy Helena Moszczeńska wróciła do domu, zamieszkała w niewielkiej izbie wraz z dawną służącą Heleną Bernasowską. Dwór spłonął z niewiadomych przyczyn w 1948 r., zaś dziedziczka zmarła dwa lata później, dnia 31 stycznia 1950 r. Na terenie dawnego folwarku po wojnie utworzono spółdzielnię produkcyjną. Po śmierci Moszczeńskiej inicjatywę haftu przejęła dawna służąca.
Ze wspomnień Heleny Bernasowskiej, która po ukończeniu szkoły podstawowej w 1925 r. otrzymała pracę we dworze u właścicielki Heleny Moszczeńskiej w charakterze gospodyni:
W tym czasie p. Moszczeńska, obecnie nieżyjąca, uczyła we dworze dzieci i dziewczęta w godzinach pozaszkolnych różnych prac domowych, jak i różnych robótek na płótnie i tiulu – przeważnie haft biały; z powodu, że na wsi ten haft pomału zaczął zanikać , a poprzednio Golina k/Jarocina słynęła z haftów, które wykonywały same dla siebie jako strój ludowy jak czepki, kryzy, koszulki, fartuchy, w które w czasie różnych uroczystości ubierały się, a każda starała się wyhaftować zawsze coś innego, i tak się tworzy haft ludowy. W tym czasie p. Moszczeńskiej przyszedł pomysł o stworzeniu czegoś oryginalszego, a więc zachęciła dziewczęta i pokierowała pracą do haftowania kwadratów, kółek, serc i innych wzorów, a później te rzeczy scalały razem i w ten sposób powstawały koronki do obrusów do kościoła na ołtarz, jak również komże. W tym czasie przyglądając się tej pracy nabrałam zainteresowania i również przystąpiłam w wolnych chwilach do haftowania, co z początku było trudno, ale później nabrałam wprawy i polubiłam tą pracę, haftując również w zespole, jak i dla siebie różne serwetki. W 1931 r. organizowana była wystawa przez Wydział Kultury w Poznaniu różnych prac ludowych, organizowała ją p. prof. Gąsieniecka. Dowiedziawszy się, że we dworze w Golinie k/Jarocina u p. Moszczeńskiej oraz w kościele jest dużo haftów robionych przez dziewczęta pod kierownictwem p. Moszczeńskiej, przyjechała z propozycją o wystawieniu ich na wystawie w Poznaniu, co też się stało. Na wystawie haftom przyznano dyplom uznania dla p. Moszczeńskiej oraz złoty medal. Po wystawie p. prof. Gąsieniecka zorganizowała w Golinie zebranie, na którym zostało założone Koło Gospodyń Wiejskich – prezeską koła wybrano mnie, Bernasowską Helenę. Zadaniem koła było przeprowadzenie kursów gotowania, pieczenia, a przede wszystkim haftowania. Po kursach przychodziły zamówienia na hafty. Hafciarki pod moim nadzorem wykonywały prace, ja odbierałam i doręczałam do Poznania p. prof. Gąsienieckiej do dalszej sprzedaży i tak trwało do września 1939 r. W czasie okupacji p. Moszczeńska została wywieziona do Opoczna, a ja z innymi hafciarkami w tym czasie z pozostałego materiału wyhaftowałyśmy obrus składkowy do kościoła w Opocznie. Po wyzwoleniu p. Moszczeńska wróciła do Goliny k/Jarocina i zamieszkała u mnie. Po powrocie prace hafciarskie również odżyły. W 1946 r. zorganizowałam zebranie, na którym uchwalono przeprowadzenie kursu haftów dla nowych, młodych dziewcząt celem podtrzymania haftu golińskiego – snutki wielkopolskiej, co też zostało przeze mnie zrealizowane. Prasa Poznańska w tym czasie tak pisała: "Odżyły „snutki golińskie”, najstarsze hafty wielkopolskie. Koronkowe robótki, tak zwane snutki, należą do jednej z najstarszej sztuki ludowej. Wiejskie kobiety stroiły się chętnie w misterne wyszywane koronkowe czepce, także ołtarze kościelne ubierano w obrusy obszyte snutkami. Jedynie w małej wiosce Golina k/Jarocina snutki ocalały. Przyczyniła się ku temu niemało p. Helena Moszczeńska. Dużo włożyła sił i wiedzy w prace nad zachowaniem tego ludowego hafciarstwa. Urządzała kursy, na których pod jej kierownictwem dziewczęta wiejskie mogły zaznajomić się z tą sztuką i dalej ją uprawiać. Po ostatniej wojnie prace p. Moszczeńskiej podjęła p. Bernasowska Helena przy pomocy finansowej Wielkopolskiej Spółdzielni Przemysłu Ludowego i miłośników sztuki ludowej. (...) Po zakończeniu kursów w 1949 r. snutkami zainteresowała się Cepelia Poznańska, a później Łódzka, której regionalne biuro sprzedaży było pośrednikiem w rozprowadzaniu artystycznych wyrobów. Niejeden raz przedstawiciele Polonii zagranicznej w czasie odwiedzin w ojczyźnie nabyli i powieźli do Francji i za ocean egzemplarze tych prac, które urzekły obcokrajowców swoim pięknem i oryginalnością wzorów.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.