reklama

WYWIAD z burmistrz Urszulą Wyremblewską-Korzyniewską. Burmistrz podsumowuje rok od wyborów: Zderzenie z rzeczywistością jest intensywne [ZDJĘCIA, SONDA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

WYWIAD z burmistrz Urszulą Wyremblewską-Korzyniewską. Burmistrz podsumowuje rok od wyborów: Zderzenie z rzeczywistością jest intensywne [ZDJĘCIA, SONDA] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
94
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
WiadomościDokładnie dzisiaj - 21 kwietnia 2025 roku, mija rok od wyboru Urszuli Wyremblewskiej-Korzyniewskiej na stanowisko burmistrza Jarocina. W wywiadzie dla "Gazety Jarocińskiej", mówi o tym, co przez ten czas udało się zrobić, o trudnych decyzjach i o tym, czy ma jeszcze czas dla rodziny.
reklama

„Wiem, ile jeszcze pozostało do zrobienia i chciałabym, żeby to działo się już teraz” - w rok od wyboru na burmistrza Jarocina mówi Urszula Wyremblewska-Korzyniewska [cała treść rozmowy PONIŻEJ].

Przyszła burmistrz Jarocina liderką 

Urszula Wyremblewska-Korzyniewska została wybrana burmistrzem Jarocina w drugiej turze wyborów samorządowych 21 kwietnia 2024 r. Startowała z komitetu wyborczego Razem Kochamy Jarocin. Pokonała Bartosza Walczaka przewagą 1.926 głosów. Na stanowisku zastąpiła Adama Pawlickiego, pełniącego funkcję włodarza gminy Jarocin przez blisko 20 lat. 

reklama

Wcześniej była nauczycielką w Zespole Szkół Ponadpodstawowych nr 1 w Jarocinie. Dała się poznać, jako liderka protestu przeciwko rozbudowie Wielkopolskiego Centrum Recyklingu oraz walki z uciążliwymi odorami, które uprzykrzały życie mieszkańców Jarocina i okolic.  

Zaprzysiężenie nowej burmistrz oraz rady miejskiej odbyło się 7 maja 2024 roku. Nowa ekipa od razu zabrała się do pracy. Rozpoczęła od zmian personalnych, przede wszystkim na najważniejszych stanowiskach w spółkach gminnych. 

Jedną z pierwszych decyzji Urszuli Wyremblewskiej-Korzyniewskiej było też powołanie wiceburmistrzów - zostali nimi: Łukasz Witczak i Radosław Żyto. 

reklama

Burmistrz Jarocina przyznaje, że nie wszystko może załatwić i wszystkim pomóc

Od tych wydarzeń minął niespełna rok. W rocznicę wyboru Urszula Wyremblewska-Korzyniewska, w wywiadzie dla "Gazety Jarocińskiej" i portalu jarocinska.pl, podsumowuje ostatnie 12 miesięcy. Mówi o tym, co przez ten czas udało się zrobić, o trudnych decyzjach i o tym, czy ma jeszcze czas dla rodziny.     

Poza tym ocenia powołanych rok temu prezesów gminnych spółek i tłumaczy, dlaczego musiała złożyć prośbę do rady nadzorczej o odwołanie jednego z nich. Ocenia również swoją współpracę z wiceburmistrzami i sekretarzem gminy. 

„Często osoba burmistrza jest utożsamiana z tą, która może prawie wszystko może załatwić. Niestety, tak nie jest” - ubolewa. 

Rozmowa z Urszulą Wyremblewską-Korzyniewską w pierwszą rocznicę wyboru na stanowisko burmistrza Jarocina 

Jak jednym słowem określiłaby pani ten rok na fotelu burmistrza Jarocina?
To był rok bardzo dynamiczny, pełen wyzwań, wielu spotkań i nieustannego kontaktu z mieszkańcami. Czuję ogromną wdzięczność, ale też ogromne zobowiązanie, związane z zaufaniem jakim mnie obdarzono. Każdego dnia o tym myślę. Był to rok bardzo intensywnej pracy i współpracy z wieloma środowiskami po to, aby jak najlepiej reprezentować interesy mieszkańców. 

Jak wygląda zderzenie pani wyobrażenia o sprawowaniu najważniejszej funkcji w gminie z tym, a jak to wygląda w rzeczywistości - jest pani mile zaskoczona, czy rozczarowana - jeśli tak, to czym?
Zderzenie z rzeczywistością jest intensywne, ale też mobilizujące. To był skok na głęboką wodę. Każdego dnia mam pełen wachlarz zadań i emocji z nimi związanych, ale ja lubię działać i lubię czuć, że moja praca ma sens. Musiałam poznać bardzo wiele nowych osób, zapoznać się z nowymi dla mnie tematami. Jestem pozytywnie zaskoczona, jak wielu ludzi i organizacji chce wspólnie coś tworzyć i jak bardzo zależy im na naszej gminie. Ludzie mają wiele inicjatyw i to dodaje skrzydeł. Chciałabym, żeby w gminie i w urzędzie można szybciej działać. Rzeczywistość jest jednak zdecydowanie bardziej biurokratyczna poprzez narzucone przepisy prawa. Formalności, ograniczenia czasowe i budżetowe, to codzienność.  Nauczyłam się też, że nie wszystkim ludziom, którzy do mnie przychodzą ze swoimi sprawami można pomóc. Często osoba burmistrza jest utożsamiana z tą, która może prawie wszystko załatwić. Niestety, tak nie jest. Jak każde stanowisko i to ma swoje ograniczenia prawne czy terytorialne. Mam świadomość jak wiele dobrego można zrobić na tym stanowisku i każdego dnia staram się być dobrym człowiekiem i mądrze wykorzystać możliwości, jakie niesie za sobą funkcja burmistrza. 

reklama

Czy mając doświadczenia z pierwszego roku sprawowania funkcji burmistrza, wystartowała by pani dzisiaj w wyborach samorządowych?
Tak, bo cieszę się z tego, co już udało się uporządkować. Wiem, że Jarocin potrzebował zmiany a szczególnie innego podejścia do zarządzania poważnie nadszarpniętymi finansami gminy. To praca dla osób dynamicznych, które nie boją się wyzwań ani wielu emocji w pracy. Trzeba też lubić przebywanie z ludźmi, liczne wystąpienia. Potrzebny jest również dystans do siebie i ludzi, którzy w różny sposób, nie zawsze kulturalny, wyrażają swoje potrzeby. Ważna jest dobra intuicja i oczywiście szczęście. Czuję się w tej pracy naprawdę bardzo dobrze, chociaż oczywiście zdarzają się chwile słabości, ale to normalny objaw każdego człowieka. Wiem, ile jeszcze pozostało do zrobienia i chciałabym, żeby to działo się już teraz. W urzędzie potrzeba jednak niezwykłej cierpliwości. Uczę się jej cały czas. 

reklama

Co przez ten rok udało się zrobić, co uważa pani za największy sukces, a co za porażkę?
Urząd, do  którego weszliśmy 7 maja, był miejscem ubogim w jakąkolwiek dokumentację projektową, która pozwoliłaby nam na szybkie przystąpienie do naboru wniosków, aby pozyskać środki zewnętrzne na realizację nowych inwestycji. Oczywiście prace nad niektórymi przedsięwzięciami już trwały i zostały sfinalizowane, bo przecież zakłada się kontynuację działań gminy, bez względu na to, kto obejmuje funkcję burmistrza. Przy tak zadłużonym budżecie, aby realizować potrzeby mieszkańców, musimy starać się o finansowanie zewnętrzne. Dlatego rozpoczęliśmy trudny i pracochłonny proces przygotowania dokumentacji projektowej [szczegóły PONIŻEJ]. Jako sukces traktuję również uaktywnienie się mieszkańców oraz organizacji pozarządowych, które włączają się swoimi działaniami w życie społeczności lokalnej oraz budowanie oferty turystycznej gminy. To zaangażowanie widzę również po liczbie organizowanych wydarzeń i wniosków składanych do budżetu oraz po liczbie spotkań, jakie odbywam z mieszkańcami w każdym tygodniu. Cieszy mnie też, że wiele osób znów ma odwagę jasno wyrażać swoje poglądy. Mam poczucie, że odbudowujemy społeczeństwo obywatelskie. Jeśli chodzi o porażkę to nie dostrzegam jakiejś spektakularnej. Wiem, że musimy jeszcze poprawić komunikację urzędu z mieszkańcami, szybciej działać w zakresie spraw bieżących. Jestem też świadoma, że każde podniesienie podatków czy opłat powoduje niezadowolenie wśród mieszkańców. Natomiast czas przedwyborczy spowodował w naszej gminie, jak i wielu innych brak działań w wielu niewygodnych tematach, które należało uporządkować zdecydowanie wcześniej, a do takich oczywiście zaliczają się decyzje podatkowe czy opłat za wodę. 

W kampanii i jeszcze przed nią sporo pani poświęciła tematowi uciążliwych zapachów w Jarocinie. Nie rozczarowuje pani tempo rozwiązywania tego problemu przez WCR? 
Przez ostatnie lata mieliśmy do czynienia z zaprzeczaniem, że instalacja WCR emituje odory. Od kilku miesięcy mówimy otwarcie, jak jest, ale też spółka podejmuje działania mające na celu ograniczenie tych uciążliwości. Tempo ich wdrażania ostatnio przyśpieszyło.  W tym roku spółka zakupiła i wdrożyła do działania cztery armatki oraz kurtyny rozpylające substancje neutralizujące odory oraz opryskiwacz, który rozprowadza  substancje biologiczne przyśpieszające rozkład na przykład odorotwórczych tłuszczy. Poza tym zakupione zostały maty i kulki chroniące przed wydobywaniem się zapachów z podczyszczalni, trwają prace odgazowywania czynnej kwatery na odpady i został wyczyszczony zbiornik przy starych kwaterach. Powstaje też koncepcja poprawy wentylacji sortowni. Zarząd i pracownicy WCR-u mają dużą determinację, aby zmienić postrzeganie ich spółki. Chcą, aby była ona kojarzona, jako nowoczesny zakład przetwarzania odpadów, samowystarczalny energetycznie i produkujący energię dla innych. Spółka wpłaca do budżetu gminy około 5 mln zł rocznie i skutecznie edukuje nas w zakresie selektywnej zbiórki odpadów.

W kampanii dużo się mówiło o ograniczeniu zwożenia dodatkowych odpadów do WCR-u, tymczasem spółka tłumaczy, że nie może bez tego funkcjonować. Wiedziała pani o tym przed wyborami? 
Sprzeciwialiśmy się zwiększeniu ilości odpadów zwożonych do Jarocina, ale mieliśmy świadomość, że instalację budowano z pieniędzy pozyskanych z Unii Europejskiej, gwarantując odpowiedni strumień przyjmowanych odpadów. Tego nie możemy zmienić, ale możemy dbać o to, aby nie zwiększać tej ilości. Szczególnie nie zwiększać ilości odpadów zmieszanych, które są uciążliwe. Niektóre odpady spółka może przetwarzać w biogaz, który z kolei może stać się  na przykład paliwem dla autobusów komunikacji miejskiej. 

Jednym z głównych filarów pani programu wyborczego było ściągnięcie inwestorów do Jarocina i stworzenie nowych miejsc pracy. Co się dzieje w tym temacie i czy są prowadzone jakieś rozmowy? Jak gmina jest dzisiaj przygotowana do przyjęcia potencjalnych inwestorów, co może im zaoferować (grunty, nieruchomości)? Inwestorów z jakich branż przyjęłaby pani z otwartymi rękoma? 
Pobudzenie lokalnej gospodarki i zwiększenie dostępności atrakcyjnych miejsc pracy to nadal priorytet. Miejmy jednak świadomość, że zakłady pracy nie wyrastają jak grzyby po deszczu bez podjęcia złożonych działań w tym kierunku, a inwestorzy muszą mieć powód, aby zostać i rozwijać swój biznes. Nadrabiamy zaległości w planowaniu przestrzennym. W kolejnym roku pokrycie planami miejscowymi wzrośnie niemal dwukrotnie. Zabezpieczamy możliwość inwestowania w sąsiedztwie istniejących terenów działalności gospodarczej, na przykład w Witaszyczkach. W opracowaniu są też plany dla lokalizacji nowych stref aktywności gospodarczej. W Witaszycach sporządzamy plan miejscowy na wniosek podmiotu, który planuje stworzenie kilkuset miejsc pracy dla specjalistów z branży instalacyjnej i elektrycznej - inżynierów, techników i monterów. W nielicznych lokalizacjach, objętych planami miejscowymi z funkcją produkcyjno-usługową z reguły brakuje odpowiedniej infrastruktury. Jeszcze w tym roku za ponad 3 mln zł, w tym prawie 2 mln zł dofinansowania z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg, wybudowana zostanie droga dojazdowa do gminnych terenów inwestycyjnych przy węźle Jarocin. Pozyskane dofinansowanie i w efekcie budowa drogi podniesie atrakcyjność inwestycyjną gminnych gruntów. Zwiększamy więc prawdopodobieństwo sprowadzenia w to miejsce przyszłych pracodawców. Jakie branże są najbardziej pożądane? Takie, które nie będą powodować uciążliwości w sąsiedztwie, na przykład branża OZE (odnawialne źródła energii - przyp. red.). Powołaliśmy także opiekuna przedsiębiorcy, którego kluczową rolą jest skrócenie ścieżki obsługi przedsiębiorców w urzędzie oraz informowanie ich o możliwościach rozwojowych. 

Jeden z mieszkańców Jarocina mówi: „Nie widzę dużych zmian, za to płacę więcej za wodę i ścieki, wyższy podatek od nieruchomości”. Jest chyba wyrazicielem opinii większej grupy ludzi. Co pani, by im powiedziała?  
Powtórzyłabym słowa zewnętrznych ekspertów, którzy stworzyli dla nas raport otwarcia: „Jarocin rozwijał się kosztem przyszłości”. W ostatnich latach gmina została zadłużona do granic możliwości. Za pożyczone owszem, dużo zbudowano, ale te budowy były prowadzone bardzo drogo, bo nie było konkurencji. Skutecznie zniechęcono wiele firm do startowania w przetargach. Dziś za to płacimy. Jesteśmy zmuszeni podnosić stawki podatkowe, aby spłacać olbrzymie raty kredytów i odsetki. Podobna sytuacja jest w PWiK-u, któremu groziła utrata płynności finansowej. Ta spółka też ponosi bardzo wysokie koszty związane z przeprowadzoną w poprzedniej kadencji modernizacją oczyszczalni ścieków, która kosztowała ponad 100 mln zł. Powoli wychodzimy jednak na prostą. Wiele działań powinno zostać wprowadzonych wcześniej, ale tak, jak już wcześniej wspominałam, czas kampanii wyborczej nie sprzyjał trudnym i niepopularnym rozwiązaniom.

Jak sprawdza się podział załogi urzędu na ratusz i budynek przy al. Niepodległości?
To nie tylko dwa budynki, ale przede wszystkim podział urzędowej załogi. Do niedawna jeszcze magistrat funkcjonował w trzech budynkach (trzecia siedziba przy ul. Śródmiejskiej - przyp. red.), ale ograniczyliśmy w tym zakresie zbędne koszty i jesteśmy teraz w dwóch obiektach. Każdy z nich pełni swoją rolę. Ratusz jest sercem administracyjnym, szczególnie ważnych spraw dla mieszkańców, bo to w nim mieści się urząd stanu cywilnego, wydział spraw obywatelskich, działalność gospodarcza i operator Czystego Powietrza. Natomiast budynek przy al. Niepodległości jest zorganizowany w sposób pozwalający na płynniejsze działanie dotyczące wydawania decyzji, planowania przestrzennego czy realizacji inwestycji. Dzięki temu mogę każdego dnia, a czasami kilka razy dziennie, idąc z Niepodległości do Ratusza, przywitać się z mieszkańcami i zamienić kilka zdań. Bardzo to lubię. Czasami ludzie są zaskoczeni i pytają: „Czy to pani burmistrz?” W końcu to dopiero rok i nie widziałam się jeszcze ze wszystkimi mieszkańcami „twarzą w twarz”. Wiele osób się uśmiecha i pomimo, że nie znamy się osobiście, to mówimy sobie uprzejmie „dzień dobry”. Pracownicy urzędu już przyzwyczaili się do tego, że czasami trzeba przejść z jednego budynku do drugiego, żeby załatwić sprawę, ale myślę, że to świetnie wpływa na samopoczucie, oderwanie się od biurka i podobno lepiej się po tym myśli. 
Są jednak opóźnienia w niektórych przetargach, publikacje kolejnych ogłoszeń o naborze na stanowiska - czy urząd miejski ma problemy kadrowe?    
W wydziale, który zajmuje się gospodarką komunalną, czyli między innymi utrzymaniem dróg, czystości i zielenią, rzeczywiście następowały spore zmiany kadrowe. Trzy bardzo doświadczone osoby - dyrektor, kierownik i jeden z pracowników postanowili, że chcą pracować w innych miejscach. Doszły problemy zdrowotne innych osób. Poza tym gminie trudno konkurować na rynku z prywatnymi firmami o fachowców z branży drogowej czy budowlanej. Ale przychodzą do nas nowi, młodzi pracownicy, potrzebują tylko trochę więcej czasu, aby sprostać niektórym zadaniom.

Jak się układa pani współpraca z wiceburmistrzami i jak pani ocenia ich wzajemne współdziałanie - docierają do nas informacje, że między panami Witczakiem i Żyto - delikatnie mówić „iskrzy”. 
Każdego z moich zastępców cenię za coś innego. Mając różne kompetencje, cechy osobowości i sposób pracy można, mieć wspólny cel, jakim jest rozwój naszej gminy. Jeśli chodzi o wzajemną współpracę panów Witczaka i Żyto, to jak w każdym zespole, zdarzają się różnice zdań, zwłaszcza, gdy praca jest tak dynamiczna i trzeba podejmować decyzje w różnych obszarach. Często usłyszę od nich dwie różne opinie na ten sam temat, co jest dla mnie niezwykle ważne, by podjąć lepszą decyzję lub wypracować najlepsze rozwiązanie. Nie potrafiłabym pracować z ludźmi, którzy by mi tylko przytakiwali. Jeśli ich różnice są konstruktywne, to mogą tylko wzbogacić naszą pracę. Od początku mówiłam, że pracuję z zespołem, który ma silne charaktery.

Czy może powtórzyć się sytuacja - doświadczył jej pani poprzednik Adam Pawlicki - który w pewnym momencie stwierdził, że „jest zmęczony konfliktem między swoimi zastępcami” - byli nimi wtedy Bartosz Walczak i Robert Kaźmierczak?
Zmęczenie w pracy samorządowej może wynikać z różnych przyczyn. To ogromna odpowiedzialność, a co za tym idzie stres, presja, różnice zdań i brak równowagi między pracą a życiem osobistym, do tego dochodzą jeszcze oczekiwania społeczne. Nikt z nas nie jest ze stali i niczego nie można wykluczyć, a szczególnie zmian, które są wpisane w nasze życie.

Jak sobie pani radzi z silnym charakterem sekretarza gminy Roberta Kaźmierczaka? Niektórzy nazywają go „nadburmistrzem”, chociażby ze względu na jego najdłuższy staż i doświadczenie samorządowe spośród Was wszystkich (rządzących).  
Robert miał zawsze silny charakter. Jak sobie z tym radzę - normalnie. Szanuję jego motywację, którą jest Jarocin i jego walory kulturowe, przyrodnicze oraz społeczne. To determinuje jego wytrwałe działanie w pracy. Nie unika trudnych rozmów i potrafi wziąć na siebie trudne zadania. Silny charakter nie przeszkadza mu być otwartym człowiekiem. Cieszę się, że jesteśmy dla naszych mieszkańców ciekawym zespołem, o którym można dużo mówić. Każdy jest inny, a jednak wspólnie działamy. Wiem, że społeczeństwo przygląda nam się uważnie. Oczywiście spotkałam się z tym określeniem w stosunku do Roberta („nadburmistrz” - przyp. red.). Ma ogromną wiedzę i wieloletnie doświadczenie samorządowe.

Jak pani ocenia kompetencje nowych prezesów spółek gminnych - kto jest najsilniejszy, a kto najsłabszy? Czy przewiduje pani jakieś zmiany na tych stanowiskach?
Zmiana jest wpisana w pracę w sferze samorządowej i nikogo nie powinno to dziwić. Udało się nam pozyskać wiele bardzo cennych osób do zarządów spółek i rad nadzorczych. Niektórych chciałabym „sklonować”. Choć w dwóch przypadkach można powiedzieć, że to się udało. Wojciech Wiszniewski jest bowiem prezesem Zakładu Usług Komunalnych a dodatkowo przez wiele miesięcy, mając jednego pracownika i za przysłowiowe „Bóg zapłać”, musiał się borykać z wyzwaniami, jakie zastał w drugiej spółce - Energia Jarocin, tej samej, którą w poprzedniej kadencji zrobiono większościowym udziałowcem giganta, jakim jest WCR. Prezes Wiszniewski musiał się więc angażować tak naprawdę w aż trzy podmioty. Bardzo wysoko oceniam również pracę prezesa JLA, Mariusza Olejniczaka, który - też za „Bóg zapłać”, prezesuje drugiej spółce autobusowej - Trans Pegaz. Już wspomniałam, że świetną pracę, wraz z zespołem kierowników, wykonuje, pełniąca obowiązki szefa WCR-u, Agnieszka Pachciarz. Częsty, bezpośredni kontakt mam też z prezes JTBS-u Kingą Ławniczak, dzięki której spółka stała się dostępna dla najemców mieszkań i nawiązała współpracę z właścicielem mieszkań czynszowych - warszawską spółką Municypalny Jarocin. We współpracy z JTBS-em wyznaczamy nowe cele inwestowania. Nie chcemy budować mieszkań w polu i na kredyt, ale zamierzamy korzystać ze środków dotacyjnych i tworzyć ofertę zarówno dla młodych, jak i starszych. Ci ostatni często zostają sami i nie stać ich na utrzymanie dotychczasowego, dużego mieszkania, nie są już też na tyle sprawni, aby wchodzić na czwarte piętro, ale chcą mieszkać na tym samym osiedlu, spotykać tych samych sąsiadów, robić zakupy w tym samy sklepie i chodzić do tego samego kościoła czy fryzjera.

W ostatnich dniach wypłynęła sprawa dotycząca prezesa PWiK-u Piotra Kłosińskiego. Okazało się, że w jego posiadaniu jest ponad 10% udziałów w warszawskiej spółce, co nie pozwala na łączenie z prezesurą w innym tego typu podmiocie. Rada nadzorcza PWiK-u musiała odwołać go ze stanowiska. Co w tej sytuacji, czy jedna ze strategicznych spółek gminnych zostanie bez szefa?
Wezwałam Piotra Kłosińskiego do złożenia wyjaśnień. W udzielonej odpowiedzi przyznał, że udziały wciąż posiada, ale spółka od kilku lat nie prowadzi działalności gospodarczej. Zadeklarował ich natychmiastowe zbycie i oddał się do mojej dyspozycji. Formalnie skierowałam prośbę do rady nadzorczej PWiK-u o podjęcie uchwały w sprawie odwołania prezesa zarządu. Takie odwołanie nastąpiło 15 kwietnia. W najbliższych dniach będą podejmowane dalsze decyzje personalne związane z organem zarządzającym spółką, w której potrzebna jest jasna i stabilna sytuacja. Pytanie w tej sprawie powinno jednak brzmieć: KTO, DLACZEGO TERAZ i Z JAKIEGO POWODU roznieca ogień medialny skierowany właśnie w stronę tej strategicznej spółki, która zarządza infrastrukturą krytyczną (wodną i ściekową), obejmującą swoim działaniem tysiące osób, gospodarstw domowych i firm. Osobiście zastanawia mnie fakt, dlaczego tak ważna infrastruktura, ważna z uwagi na życie i zdrowie mieszkańców, jest uzależniona od obsługi przez firmy zewnętrzne! Do takiego stanu rzeczy doprowadzano przez lata. Należy tę sytuację uporządkować i mam świadomość, że moment pojawiania się anonimowych donosów w tej sprawie, a także publicznych wystąpień osób związanych z poprzednią ekipą rządzącą gminą, ma ścisły związek z działaniami, jakie prezes Kłosiński podejmował, aby właściwie zabezpieczyć interesy spółki i nas, jako mieszkańców. Przez lata uzależniano funkcjonowanie PWiK-u - spółki będącej właścicielem infrastruktury krytycznej - od obsługi przez firmy zewnętrze. Koszty tych usług gwałtownie rosły i wpływały na wysokość opłat za wodę i ścieki. Czy te usługi były wykonywane zgodnie z zawartymi umowami i interesem PWiK-u oraz nas, mieszkańców? Tutaj pojawiło się wiele wątpliwości, stąd działania prezesa Kłosińskiego, które stoją w sprzeczności z interesami firm świadczących te zewnętrzne usługi.

Jak ten rok burmistrzowania odbił się na pani rodzinie, ma pani jeszcze czas dla najbliższych? Często można panią spotkać w rynku po 17.00. 
Tak, można mnie spotkać na rynku po 17.00, ale to nic dziwnego. Ludzie, chociażby w handlu, pracują co najmniej do 18.00 a w szpitalach i wielu firmach w systemie zmianowym. Każdy musi wypracować sobie swoją higienę pracy. Ja staram się pracować do 17.00. Oczywiście jest mnóstwo wydarzeń po tej godzinie lub w soboty czy niedziele. Co prawda znajomi mają problem ustalić ze mną termin wyjazdu weekendowego, ale nie jest to niemożliwe. Mam też zastępców, którzy przejmują na siebie bardzo wiele obowiązków i spotkań. 

Dzisiaj obchodzi pani pierwszą rocznicę wyboru na stanowisku burmistrza Jarocina, ale był przecież taki czas, kiedy „roczek” obchodziła mała Ula Wyremblewska. Jak wyglądał ten dzień, ma pani jakieś zdjęcia, wspomnienia rodziców? Czy, zgodnie z tradycją, wybierała pani między różańcem, kieliszkiem a pieniędzmi - jeśli tak, to na co padł wybór?       
Oczywiście ,nie pamiętam, jak wyglądał ten dzień, ale mam wiele zdjęć z tego okresu. Moja mama nie pamięta już, co wybrałam podczas pierwszych urodzin. Byłam słodką, małą Ulką, najmłodszą w rodzinie, która miała trzech, dużo starszych braci - o 16, 14 i 10 lat, którzy cieszyli się z małej siostry. Podobno najmłodsze dziecko jest najbardziej pyskate, bo musi  walczyć o swoje. Chyba jest w tym ziarno prawdy. 

Co, pani zdaniem, jest największym wyzwaniem dla Jarocina na najbliższe lata? 
Żyjemy w czasach, w których trudno przewidzieć przyszłość. To czas intensywnego rozwoju i przemian. To co dzisiaj może okazać się ważne, jutro może być drobiazgiem bez znaczenia. Dlatego niezwykle istotne jest zadbanie o  zrównoważony rozwój społeczny, gospodarczy i infrastrukturalny. Niezwykle ważne są działania mające na celu pobudzenia lokalnego rynku pracy, dostosowania gminnego zasobu nieruchomości do standardów XXI wieku, m.in. poprzez modernizację infrastruktury oświatowej i świetlic, bezpieczeństwa, porządku publicznego i ochrony ludności.

Burmistrz Urszula Wyremblewska-Korzyniewska wymienia efekty działania Urzędu Miejskiego w Jarocinie i władz miasta przez rok od wyboru:
złożyliśmy wnioski o dofinansowanie:
- na termomodernizację piętnastu placówek oświatowych - Siedlemin, Potarzyca, Łuszczanów, Prusy, Wilkowyja, Golina, Roszków, Cielcza, Witaszyce, Jarocin - SP nr 2, SP nr 3, ZS nr 4 i NSP im. T. Kościuszki oraz przedszkola Jarzębinka i Stokrotka (pozytywnie już rozpatrzono 6 wniosków, na: Łuszczanów, Golinę i Jarocin - NSP im. T. Kościuszki, SP 2, SP 3, SP 4). Łączny koszt tych zadań to ok. 36 mln zł, w tym planowane środki zewnętrzne - ok. 29 mln zł, 
- na termomodernizację dziewięciu sal wielskich - Cząszczew, Mieszków, Dąbrowa, Łuszczanów, Potarzyca, Prusy, Osiek i sala przy przedszkolu w Bachorzewie. Wartość tego projektu to ok. 5 mln zł, w tym dofinansowanie - ok. 3,5 mln zł, 
- na budowę trzech kompleksów boisk typu Orlik o łącznej wartości 12,5 mln zł, w tym środki zewnętrzne (z ministerstwa sportu) - ok. 5,5 mln zł (ZS Mieszków, SP Golina, ZS nr 4 Jarocin), 
- na budowę nowej bieżni na stadionie Jarocin Sport, koszt inwestycji to 2,5 mln zł, z czego 1,5 mln zł ze środków zewnętrznych. 

Do końca maja - ze spółką JLA, zamierzamy złożyć wniosek i pozyskać kilkanaście milionów dofinansowania na zakupy pięciu autobusów komunikacji publicznej, budowę centrum przesiadkowego na dawnym dworcu PKS, wymianę kilkudziesięciu przystanków autobusowych oraz budowę parkingów rowerowych. Rozstrzygnięty został przetarg na modernizację 3 obiektów Orlik (w Witaszycach, SP 5, SP 3) na łączną kwotę 4 mln zł, w tym planowane 50% dofinansowanie zewnętrzne. Powstaną również kolejne miejsca w żłobkach - w Witaszycach, Potarzycy i Prusach. W przygotowaniu jest projekt na budowę dróg na osiedlu Ługi, a ich najważniejszym punktem będzie budowa ulicy Wielkopolskiej i wydłużenie jej przez ul. Folwarczną do ul. Siedlemińskiej. W mieście działa już punkt programu Czyste Powietrze, a gmina stała się jego operatorem. Znacząco podnieśliśmy kwoty funduszu sołeckiego, przypadające na poszczególne wioski, na przykład w przypadku największej wsi Witaszyce fundusz wzrósł z ok. 56 tys. zł do 274 tys. zł. Chcielibyśmy w przyszłym roku wprowadzić również budżet dla osiedli. Centrum Usług Społecznych przystąpił do rozszerzenia swoich działań w zakresie nowych usług opiekuńczych i działań dla seniorów. Zwiększyliśmy wielokrotnie ilość osób z niepełnosprawnością wspieranych przez asystentów i rozpoczęliśmy planowanie budowy mieszkań dla seniorów.

Jak oceniacie pracę władz Jarocina pod kierunkiem burmistrza Urszuli Wyremblewskiej-Korzyniewskiej - zagłosujcie w naszej SONDZIE

SONDA

Jak oceniacie pracę władz Jarocina pod kierunkiem burmistrza Urszuli Wyremblewskiej-Korzyniewskiej?

Zagłosowało 30 osób
Zagłosuj
Głosy można oddawać od 14.04.2025 od godz 13:04
reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
logo