reklama

Wybory parlamentarne 2019: „Nie mam zamiaru dać się spacyfikować”

Opublikowano:
Autor:

Wybory parlamentarne 2019: „Nie mam zamiaru dać się spacyfikować” - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Wybory Parlamentarne 2019. Wybory Parlamentarne 13 października 2019. Kandydaci w wyborach parlamentarnych 2019. Kandydaci z Jarocina. 

 

 

 

Rozmowa ze STANISŁAWEM MARTUZALSKIM, członkiem Platformy Obywatelskiej, kandydatem na posła Koalicji Obywatelskiej, radnym powiatowym.

 

 

Jest pan prawdziwym rekordzistą pod względem startów w wyborach i zajmowanych stanowisk w samorządzie. Trzykrotnie kandydował pan do parlamentu i to bez powodzenia. Nie obawia się pan kolejnej porażki?

 

Moim bezwzględnym celem nigdy nie było uzyskanie mandatu posła czy senatora. Biorąc udział w wyborach mam świadomość, że Jarocin jest małym miastem. Natomiast moim głównym celem jest pomagać tym, którzy chcą wprowadzać dobre rozwiązania, dlatego startuję w ramach drużyny. Moja postawa świadczy o tym, że jestem wiarygodnym partnerem dla kolegów i koleżanek z PO. Chcę również być wiarygodnym ambasadorem naszego regionu w miejscach, gdzie się decyduje o najważniejszych sprawach. Przypomnę, że moje starty w wyborach przyniosły konkretne efekty. Przykładem może być decyzja ministra Klicha w sprawie pozostawienia w Jarocinie jednostki wojskowej, a przecież był już rozkaz jej wyprowadzenia, albo decyzja o oddaniu pałacu Radolińskich miastu. A wreszcie najważniejszy sukces, wyczekiwany od lat, wybudowanie obwodnicy Jarocina. To, że zasiadałem w samorządzie na pewno ułatwiało kontakt z politykami szczebla krajowego. Oczywiście chciałbym otrzymać mandat posła, ponieważ zależy mi przede wszystkim na służbie zdrowia, która obecnie jest w fatalnym stanie. Uważam, że w tych wyborach jest to realne, gdyż z naszego rejonu jestem jedynym kandydatem na liście KO.

 

Skoro wywołał pan temat to przypomnę, że nadzorował pan jarociński szpital z ramienia zarządu powiatu za poprzedniego prezes. Obecna sytuacja finansowa placówki jest wręcz dramatyczna, o czym informacje wypłynęły dopiero, kiedy na stanowisku zasiadł nowy prezes. Dlaczego wcześniej nikt o tym nie mówił?

 

Na początku 2017 roku prezes Mazurek i nowy zarząd powiatu włącznie ze mną, miał odwagę powiedzieć, jak wyglądała sytuacja naszego szpitala w chwili jego przejęcia. Natomiast wcześniej nie ujawniano niczego. Żeby mieć pieniądze na prowadzenie placówki (za czasów prezesa Jantasa - przyp. red.), sprzedawano działki i nieruchomości, które w mojej ocenie powinny pozostać, po to, aby szpital mógł się rozwijać. Gdyby dzisiaj ktoś chciał wybudować np. oddział opieki paliatywnej, to nie ma na to miejsca. Wtedy nikt nie mówił o trudnej sytuacji, nie realizowano inwestycji. W momencie zmiany prezesa zrobiliśmy audyt, z którego jasno wynikało, że sposób zarządzania finansami był na tyle zły, że w czerwcu 2017 roku powinna zostać ogłoszona upadłość szpitala. Jednak zmiany, jakie udało nam się przeprowadzić w zarządzaniu i w finansach spowodowały, że na pewien czas ta trudna sytuacja została zażegnana.

 

Jednak od połowy 2017 roku rząd wprowadził tak zwaną sieć szpitali. Kontrakty zastąpiono ryczałtem, zbyt małe pieniądze przekazywane przez NFZ ponownie spowodowały katastrofalną sytuację szpitali powiatowych, w tym i naszego. Taka polityka jest dla mnie draństwem. Co do wysokości tzw. ryczałtu szpitale nie mają żadnej możliwości negocjacji, nawet na drodze sądowej. Niestety nikt o tym nie wie. Ponadto moim zdaniem niedopuszczalne jest to, że urzędnik NFZ-u, a nie lekarz, podejmuje decyzje, czy użycie danego leku w leczeniu pacjenta było zasadne.

 

Bardzo zaangażowałem się w pracę nad restrukturyzacją szpitala, bo zależało mi na pomocy chorym ludziom i szpitalowi. Chorzy i umierający nie mają głosu! Nikt mnie nie przekona, że są ważniejsze zadania państwa niż ochrona zdrowia i życia człowieka. Dla mnie nie jest istotne, czy w Jarocinie będzie kolejny łącznik, bo ważniejszym problemem jest pomoc, jaką powinniśmy nieść starszym. Wiem, że wielu chorych i wiele starszych osób oczekuje na pomoc państwa i samorządu.

 

Często się słyszy, że ma pan poparcie społeczne, ale nie potrafi zbudować sobie dobrego zaplecza politycznego. Czy to właśnie nie jest powód, że pana próby dostania się do parlamentu kończą się fiaskiem?

 

To moja świadoma decyzja, że nie buduję tego zaplecza. Staram się argumentami przekonywać do moich racji. Przeciwstawiłem się temu, co stworzyła Ziemia Jarocińska. Mam tu na myśli ten „dwór”, czyli tak zwane zaplecze. Dla mnie ważne jest to, co mówię i w co wierzę, a wierzę w ludzi. To z nimi chcę rozmawiać. Pewnie jestem idealistą i wiele osób ma rację, że w tym plastikowym świecie najlepiej byłoby dać kilku osobom fuchę i tak sobie budować to zaplecze polityczne. Tylko czym bym się różnił od tych, których krytykuję? Pewnie miałbym pieniądze, nie musiałbym własnymi rękoma remontować domu. Mnie jednak nie interesują zaszczyty. Nie zrobiłem kariery w partii, bo nigdy o to nie zabiegałem, a mogłem. Nie chcę brać udziału w tym wyścigu, bo musiałbym zaprzedać swoje przekonania. Oczywiście dostrzegam w tym słabość mojego działania, ale to jest mój świadomy wybór. Zawsze mówię to, co myślę na spotkaniach partyjnych. Dla mnie nie jest istotny PR. Wolę bezpośredni kontakt z ludźmi i pomaganie im. Często potem ktoś mnie zatrzymuje na ulicy i dziękuje za coś, czego ja już najzwyczajniej nie pamiętam.

 

Jak pan zamierza przekonać ludzi, żeby oddali na pana głos?

 

Będę docierał do wyborców za pomocą internetu. Mam tu na myśli media społecznościowe, za pomocą których będę przekazywał istotne treści. Oczywiście również podróżuję i spotykam się bezpośrednio z ludźmi. W czasie tych spotkań można usłyszeć bardzo wiele istotnych problemów ich nurtujących, które powinni rozwiązywać m.in. posłowie

 

W swoich wypowiedziach często podkreślał pan, że nie pozwoli się wyrzucić z samorządu. Stosuje też pan określenie „mała ojczyzna”. Wybrał pan jednak wielką politykę.

 

Mała ojczyzna będzie dla mnie zawsze najważniejsza. Przez te lata coś osiągnąłem i się nauczyłem, co o dziwo dostrzegają w Warszawie, a nie tutaj. Mam z tego satysfakcję, ale nieważne. Chcę bronić samorządu, bo w moim przekonaniu prezes Kaczyński pragnie mieć wpływ na wszystko, a tym samym osłabić samorządy. A przecież najlepsza zmiana, której Polska doświadczyła w ostatnich 30 latach, to jest właśnie samorząd, czyli możliwość rozstrzygania przez mieszkańców, kto ma podejmować decyzje o ich losie.

Co chciałby pan zrobić, gdyby został posłem?

 

Chciałbym zająć się służbą zdrowia. To według mnie najważniejsze zadanie państwa - chronić zdrowie i życie obywateli. Poza tym edukacja, która jest w kompletnym chaosie. Tutaj stawiam na szkoły techniczne i możliwość finansowania szkół również przez przedsiębiorców.

Niestety ludzie nie mają dostępu do posłów, którzy odwiedzają ich tylko przed wyborami. Uważam, że każdy poseł powinien być dostępny przez 365 dni w roku dla ludzi i tak właśnie chciałbym działać.

 

Co sądzi pana rodzina o czwartej próbie dostania się do parlamentu?

 

Żona zaznaczyła mi, że to już ostatnie moje wybory. Rodzina była przeciwna, bo przecież ona także rykoszetem ponosi konsekwencje mojej działalności politycznej, hejterzy nie oszczędzają nikogo, ale ja nie mam zamiaru dać się spacyfikować. Pomimo ich krytycznego zdania, wszyscy mnie wspierają.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE