O sytuacji zaalarmowali nas mieszkańcy. Anonimowo. Dla nich to kłopot. - Mamy problem na Sienkiewicza. Siedzą bezdomni w pomieszczeniu przy dawnej sekcji PKP. Sprawa była zgłoszona na policję, przyjechało nawet pogotowie i nic nie zrobili - czytamy w liście do redakcji.
- Kobiety boją się wynosić odpady, bo zaraz ich atakują z strzykawkami w ręku. Jeśli nikt nie zareaguje na, to zajmie się tym Warszawa.
Zaglądamy na ul. Sienkiewicza z samego rana. Kobieta i trzech mężczyzn koczuje w jednym z garaży. Prowizoryczne legowisko znajduje się niemal w samym centrum miasta. Obok są Biura Powiatowej Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Kilkaset metrów dalej są budynki magistratu i starostwa. Wokół zadbane, pokolejowe bloki.
ZOBACZ WIDEO NA DOLE
Bezdomna w centrum Jarocina: Nie jestem na gołych dechach
Garaż nie ma bramy i tylnej ściany. Z relacji ludzi wynika, że miał usunąć je właściciel, bo liczył, że wtedy bezdomni go opuszczą. Widać, że ktoś niedawno starał się uporządkowac teren.
Kobieta jest akurat sama. Siedzi w stercie kołder, koców i ciuchów. Dopala papierosa. Ma na sobie grubą bluzę z polaru i czapkę. Obok znajduje się zimowa kurtka. Na dworze zaledwie kilka stopni, siąpi deszcz.
- Nie jest pani zimno? - pytamy. - Nie, mam tyle kołder. Nie jestem na gołych dechach - odpowiada.
Jak się tutaj znalazła? - Nie mam domu. Pięć lat temu straciłam rodziców - tłumaczy.
Z jej relacji wynika, że koczuje tam od połowy stycznia.
- Nie będziemy tutaj długo. Chłopacy - koledzy chodzą i załatwiają mieszkanie. Przynoszą mi jedzenie - dodaje.
Kobieta twierdzi, że niczego nie potrzebuje.
- Niedługo odchodzimy z stąd - powtarza kolejny raz.
Nie potrafi precyzyjnie powiedzieć, kiedy opuści legowisko i gdzie się przeniesie. Pokazuje reklamówkę, w której ma chleb i ser.
Kobieta i trzech mężczyzn koczują w Jarocinie
- Tak mieszkają. Była policja, ale ich przegonili - potwierdza doniesienia internauty przypadkowo napotkana mieszkanka ulicy Sienkiewicza.
Wbrew temu co pisał internauta bezdomni nie są uciążliwi dla pobliskich lokatorów. Nie zaczepiają ludzi, nie proszą o pieniądze. Większość czasu mają spędzać na terenie miasta.
- Ja nawet nie zauważyłem, że ona tam siedzi - przyznaje mężczyzna, który przyjechał na osiedle.
- Zrobili syf, bałagan, ale nie są szkodliwi - powtarza jeszcze raz nasza rozmówczyni.
We wskazanym miejscu zastajemy 58-letnią kobietę. Jej legowisko znajduje się w drewnianym garażu przylegającym do murowanego obiektu należącego niegdyś do PKP. Dzisiaj to prywatna własność. Brakuje bramy i tylnej ściany.
Bezdomna: Policjanci nic nie mówią
Kobieta pokazuje reklamówkę z jedzeniem. Potwierdza, że niemal codziennie odwiedzają ją mundurowi.
- Policjanci nic nie mówią. Są bardzo mili - dodaje.
Choroba nie pozwala jej pracować. Ma kłopoty z poruszaniem się. Pięćdziesięciolatka koczuje w urągających warunkach. Pomimo tego nie narzeka na swój los, cały czas podczas rozmowy uśmiecha się. Koczowisko znajduje się w pobliżu Biura Powiatowego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Kilkadziesiąt metrów dalej mieści się starostwo powiatowe i urząd miejski.
Dyrektor CUS: Kobieta nie wyraża zgody na umieszczenie w schronisku
Dyrektor Centrum Usług Społecznych w Jarocinie zna doskonale sprawę. Igor Armon informuje, że pracownicy placówki, którą kierują interweniowali tam już trzy razy. Z przekazanych informacji wynika, że kobieta nie jest mieszkanką gminy Jarocin. Przyjechała do naszego miasta z terenu powiatu gnieźnieńskiego.
- Kobieta nie wyraża zgody na umieszczenie w schronisku. Nie chce od nas żadnej pomocy. Ta pani ma od nas propozycję, że w każdej chwili może być skierowana do domu dla bezdomnych kobiet w Ostrowie Wielkopolskim – wyjaśnia Igor Armon, dyrektor Centrum Usług Społecznych w Jarocinie.
Jednocześnie informuje, że mężczyźni, którzy koczują w garażu nie są osobami bezdomnymi. Są zameldowani na ul. Parowozownia w Jarocinie.
[Aktualizacja, czwartek, godz. 11.30.]
Kobieta kolejną noc spędziła w szopie. Z redakcją skontaktował się właściciel terenu, na którym jest obiekt, w którym koczuje pani Elżbieta. Jak przekazał, sam wielokrotnie wzywał na miejsce między innymi policję i pracowników socjalnych. Mówi, że polskie prawo jest zupełnie nieskuteczne w takich sytuacjach. - Największym problemem jest to, że ta pani, która tam przebywa, nie chce pomocy i nie chce opuścić tego miejsca - dodaje.
Będziemy wracali do sprawy.
ZOBACZ WIDEO PONIŻEJ
UWAGA - NAGRAJ NAM TEMAT - Zobacz TUTAJ
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.