Okoliczności śmierci pacjentki z jarocińskiej ginekologii bada prokuratura.
Marzena* z Parzęczewa miała 30 lat. Ostatniego dnia sierpnia urodziła w jarocińskim szpitalu syna. Było to jej pierwsze dziecko. Szczęśliwa mama dzwoniła do znajomych i wysyłała im zdjęcia swojego synka.
Dyżur na oddziale ginekologii pełnił tego dnia doktor Marian Pers. Pięć godzin po porodzie Marzena poczuła się słabo. Podobno mówiła o tym przez telefon swojej koleżance.
Po jakimś czasie okazało się, że dostała intensywnego krwotoku. Kobieta straciła przytomność i wkrótce zapadła w śpiączkę. Kilka godzin po stwierdzeniu poważnego stanu pacjentki, podjęto decyzję o przeprowadzeniu operacji. Nic to jednak nie pomogło. Stan zdrowia Marzeny nie zmienił się. A był na tyle poważny, że nie można było jej nawet przetransportować do innego szpitala.
Po trzech tygodniach pobytu na oddziale intensywnej terapii szpitala w Jarocinie - nie odzyskawszy już przytomności - kobieta zmarła.
Teraz sprawę wyjaśnia prokuratura.
Więcej w aktualnym wydaniu „Gazety Jarocińskiej”.
(ann)
Fot. Bartek Nawrocki
* Imię zostało celowo zmienione