Tak o tym, co zastała w Jarocińskim Ośrodku Kultury mówi dyrektor Anna Staśkiewicz.
O setkach nadliczbowych godzin, brakach w dokumentacji, nieskończonym remoncie, za wysokich fotelach, za niskim dofinansowaniu ale również o zastraszaniu pracowników i notorycznych kradzieżach papieru toaletowego - wszystko to znalazło się w sprawozdaniu z działalności Jarocińskiego Ośrodka Kultury, które dyrektor jednostki przedstawiła radnym z Komisji Oświaty, Kultury i Spraw Społecznych Rady Miejskiej w Jarocinie. - Jak tam weszłam pierwszego września ubiegłego roku, to był koszmar - mówiła Anna Staśkiewicz.
Radni opozycji uznali, że powodem sytuacji w JOK-u był zły nadzór ze strony samorządu. Andrzej Weber proponował by hasło „Jarocin tu wszystko gra” głęboko schować. Z kolei były burmistrz Robert Kaźmierczak uspokajał i proponował by komisja wybrała się z wizytą do domu kultury, by przekonać się, jak jest naprawdę. Dyrektor Wydziału Oświaty i Spraw Społecznych domagała się, by dyrektor JOK-u powiedziała, kto miał zastraszać obsługę JOK-u. – Pani mówiła, że ktoś im groził? – dociekała Bożena Kubacka. - Te nadgodziny nie wzięły się z niczego – odpowiadała Anna Staśkiewicz.
Więcej w „Gazecie Jarocińskiej”.
(nba)
Foto: Bartek Nawrocki