Franio urodził się 5 września 2017 roku, w wyniku pęknięcia tętniaka tętnicy śledzionowej w brzuchu jego mamy. która nie wiedzała o tym zagrożeniu, ponieważ żaden z lekarzy prowadzących ciążę go nie zauważył.
Reanimacja, ratunkowe ciecie cesarskie i masywny krwotok - to wszystko miało przynieść śmierć nam obojgu i rozdzielić naszą rodzinę na zawsze. Lekarze jednak walczyli ze wszystkich sił i choć na początku nikt nie wiedział, co się dzieje, dali z siebie wszystko by nas ratować - pisze Monika Pohl - Mrug.
U 4-letniego dzisiaj Franka zaraz po urodzeniu zdiagnozowano m.in. encefalopatię niedotleniowo-niedokrwienną i uszkodzony układ nerwowy. W szpitalu w Jarocinie dostał tylko jeden punkt w skali Apgar. Rodzice jednak się nie poddali, choć nie było im łatwo. Robili wszystko, aby ich syn mógł się rehabilitować i korzystać z pomocy najlepszych specjalistów.
Mija czas i udaje nam się pomału iść do przodu, osiągać sukcesy. Masaże, intensywne ćwiczenia, praca w domu, ze specjalistami, na turnusach, każdego dnia bez przerwy zaczynają przynosić efekty. Wreszcie w 2019 roku dzięki wsparciu tysięcy ludzi udało nam się wylecieć do Bangkoku na terapię komórkami macierzystymi. Franciszek oprócz 6 podań komórek macierzystych (w tym 4 do rdzenia kręgowego) poddany był też intensywnej rehabilitacji. Idzie do przodu, osiąga niemożliwe - można przeczytać na stronie zbiórki prowadzonej za pośrednictwem strony siepomaga.pl.
Jaki jest stan chłopca po 3,5 intensywnej pracy?
Jest coraz stabilniejszy w tułowiu, próbuje się podnosić do podporu, ręce i nogi ma coraz silniejsze.Widzi, rozpoznaje kształty, zwierzęta, ludzi, litery i cyfry, kocha czytać książki. Słyszy, a od niedawna też nosi aparaty słuchowe, które wspierają jego słuch. Rozumie wszystko, co się do niego mówi. (...) Widząc to wszystko, podjęliśmy trudną decyzję o ponownym wylocie do Bangkoku. Chcemy dać szansę Frankowi na kolejne kroki do sukcesu. Nikt nie jest w stanie nam powiedzieć, ile może dać terapia komórkami, jednak po jednym cyklu i widzieliśmy, jak bardzo nasz synek się zmienił. Ile już osiągnął i osiąga cały czas! - podkreślają rodzice.
Pierwszy raz Franek miał podane komórki macierzyste w Bangkoku w 2019 roku. Wtedy w ciągu zaledwie 3 miesięcy udało się zebrać 150 tysięcy złotych. Na drugi wyjazd o tej pory udało się zebrać 95,5 tys. zł. Brakuje jeszcze 62.518,89 zł. Zbiórka ma się zakończyć 4 stycznia. Z pomocą naszych Czytelników jest to z pewnością realne.
Losem małego Frania przejęło się wiele osób. Przez cały czas organizowane są różnego rodzaju akcje, aby pomóc w zbiórce środków finansowych na jego leczenie. Kolejna już jutro. W niedzielę 19 grudnia po mszach św. w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Witaszycach (rodzinnej miejscowości mamy) i kościele św. Antoniego Padewskiego (franciszkanie) będzie można na kiermaszu nabyć pierniki i placki. Warto więc przyjść po coś słodkiego do kawy, a przy okazji pomóc zmienić życie Franka. Można też wpłacać pieniądze lub wysyłać sms-y na stronie siepomaga.pl [KLIKNIJ TUTAJ]
Przy rozliczaniu podatku można również na rzecz chłopca przekazać 1% .
- Numer KRS 0000037904
- Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%: 32704 Mrug Franciszek
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.