Szansą dla półtorarocznego Franka Mruga jest przeszczep komórek macierzystych. Zabieg miałby się odbyć w Bangkoku. Chłopiec został zakwalifikowany przez tajskich lekarzy. Jedyną przeszkodą są teraz pieniądze.
Franek ma stwierdzona encefalopatie niedotleniowo-niedokrwienną, nie połyka, karmiony jest przez sondę nosowo-żołądkową, ma rurkę tracheotomijną, dzięki której oddycha. Urodził się w zamartwicy, ponieważ jego mamie pękł tętniak. W szpitalu w Jarocinie udało się uratować obojgu życie. Niedawno pojawiła się jeszcze jedna szansa, prawdziwe światełko w tunelu - przeszczep komórek macierzystych w Bangkoku. Potrzeba jednak 130 tys. zł. Na zebranie tej kwoty rodzina ma czas do czerwca. Każda złotówka zbliża ich do upragnionego celu. Do tej pory udało się zebrać niecałe 50 tys. zł.
- W Bangkoku lekarze robią to od wielu lat, mają ogromne doświadczenie, poza tym Franek ma szansę dostać 300 mln niemrożonych komórek macierzystych w krótkim czasie, a dodatkowo klinika obejmuje ten proces kompleksową rehabilitacją, co przynosi o wiele lepsze efekty w leczeniu, niż mogliby nam zaoferować w Polsce - wyjaśnia mama Franka - Monika Pohl-Mrug, która pochodzi z Witaszyc, a jej rodzice mieszkają obecnie w Kotlinie.
Zbiórka prowadzona jest za pośrednictwem portalu siepomaga.pl. Chcesz pomóc KLIKNIJ TUTAJ
