- Tak nie jest w żadnej wsi naszej gminy. Mnie to dziwi, bo powstały obozy pani Julii, pani Agnieszki i pana Macieja - stwierdził przy okazji dyskusji poświęconej działalności gminnego ośrodka kultury radny Artur Borkowski.
Radni poddali ocenie działalność GOK-u w Nowym Mieście i jego dyrektora, Macieja Kuderczaka. - Jeżeli będzie tak podzielone społeczeństwo w tak drobnych sprawach, jak działalność ośrodka kultury, to sukces nigdy nie będzie murowany. Dopóty nie dojdzie do porozumienia między państwem i nie zjednacie społeczeństwa w jedną grupę, nic wam się nie uda. Ani dzisiaj, ani za pięć lat, tutaj zgody nie będzie. Nie rozumiem tego. Za dużo ludzi chce rządzić, za dużo chyba chciałoby zbierać później chwałę. Za dobrze jest w Nowym Mieście - mówił radny Artur Borkowski.
- Tak nie jest w żadnej wsi naszej gminy. Mnie to dziwi, bo powstały obozy pani Julii (Rzepki - przyp. red.), pani Agnieszki (Król, sołtyski Nowego Miasta - przyp. red.) i pana Macieja (Kuderczaka - przyp. red.) - podsumował Borkowski.
Ta opinia nie spodobała się Julii Rzepce. - To jest nieprawda, że jesteśmy podzieleni. (...) Jak coś robimy, rzucamy hasło, to trafiamy do ludzi i oni z nami pracują - zapewniała radna.
Głos zabrał również Wincenty Pawelczyk - sołtys i radny z Chociczy. - Ja wam powiem, nie ubliżając nikomu - środowisko Nowego Miasta jest trudnym środowiskiem. Jest dzielone - na nowobogackich i takich... Na imprezy w Nowym Mieście przychodzi mało ludzi - przyznał.
(akf)