- Ja, kiedy rano wyczyszczę piec, nie mogę go wsypać do tego plastikowego pojemnika, bo popiół jest jeszcze gorący - mówi mieszkaniec Mieszkowa i twierdzi, że „ma przez to podwójną robotę”.
- Muszę to wysypywać na posadzkę i dwa, trzy dni tak to leży, a ja rozgarniam i sprawdzam, czy nie ma w środku ciepłoty. Dopiero wtedy wsypuję do tego pojemnika. Jak jest wiatr, to wyglądam jak diabeł - opisuje mężczyzna.
Z wyjaśnień Bartosza Sipa, specjalisty ds. inwestycji z Zakładu Gospodarki Odpadami w Jarocinie, który to zakład dostarcza mieszkańcom pojemniki na popiół, wynika, że na zakup kubłów spółka uzyskała dotację.
Umowa zawarta w tej sprawie nie powinna być zmieniona przez okres 5 lat. Natomiast „Regulamin utrzymania czystości i porządku w gminie Jarocin” zakłada użytkowanie pojemników metalowych do 2018 roku. Po tym czasie i tak trzeba byłoby je wymienić na plastikowe, co wiązałoby się z ryzykiem utraty dotacji.
Podnosi też inny aspekt sprawy, przemawiający za użyciem kubłów z plastiku. - (…) Jeżeli pracownicy odbierają dziennie kilkaset pojemników można sobie łatwo wyobrazić, na jakie obciążenia są narażeni. Żaden z producentów pojemników metalowych nie produkuje kubłów o pojemności 80 l. Zazwyczaj zaczynają się one od 110 l, co daje nam dodatkowe 30 kg na każdym z odbieranych pojemników - argumentuje Bartosz Sip.
Przypomina też, że przed wprowadzeniem pojemników do selektywnego zbierania popiołów mieszkańcy wyrzucali swój popiół do kubłów razem z odpadami komunalnymi. - Nikt nie zgłaszał wtedy problemów z tym związanych. Nie znane są nam również przypadki, by taki pojemnik się zapalił lub stopił.