Jarocińska prokuratura cały czas wyjaśnia przyczyny i okoliczności śmierci 20-letniego Michała, którego w końcu października znaleziono nieżywego pod jednym z jarocińskich marketów.
Śledczy przesłuchali między innymi ostanie osoby, które widziały chłopaka żywego. Są to czterej młodzi mężczyźni, w większości mieszkańcy Jarocina. Postępowanie toczy się pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. Póki co nikomu nie przedstawiono żadnych zarzutów.
Z zebranych do tej pory materiałów wynika, że zmarły w noc poprzedzającą tragedię wraz z kolegami pił alkohol i zażywał tzw. dopalacze. Czy to one spowodowały śmierć młodego mężczyzny? Prokuratorzy zlecili biegłym z Instytutu Ekspertyz Sądowych szczegółowe badania próbek pobranych od zmarłego i jego kompanów. Osobnym wątkiem, jak dowiedział się portal nieoficjalnie, jest próba ustalenia, jak i gdzie Michał nabył środki odurzające, które zażywał feralnej nocy.
Czy 20-latek sam przyszedł pod market, czy ktoś, jak sugerowano w internecie, go tam zostawił już nieżywego? Dziennikarzom portalu udało się dotrzeć m.in. do osób, które jako ostatnie widziały chłopaka żywego. Czy ktoś mógł mu pomóc? Dlaczego chłopak został sam?
- Michał tej śmierci nie planował. On nie przygotował sobie scenariusza. Miał bardzo szczegółowo zaplanowane życie - mówi Andrzej Gens, ojciec chłopaka.
Poruszający wywiad w dzisiejszym wydaniu „Gazety Jarocińskiej”.
Nasz reportaż o Michale wkrótce na portalu.