Hofmańscy walczą o dojazd do swojej posesji od 2005 roku.
- Wcześniej, kiedy były PGR-y, przejeżdżaliśmy przez ich podwórze. Potem utworzyła się spółka i tam już nie za bardzo był przejazd - wyjaśnia Elżbieta Hofmańska. - Ale utwardziliśmy sobie taki odcinek koło bloków. To znowu tam powstała wspólnota i nie zgadzają się, żebyśmy jeździli - dodaje zdenerwowana kobieta.
W tej sytuacji rodzina korzysta z uprzejmości prezesa byłych PGR-ów Sylwestra Karlińskiego i jeździ przez łąkę. - Jak jest sucho - tak, jak teraz - to nie ma kłopotu, ale kiedy są roztopy i zimą to jest niemożliwie. Ale co mamy zrobić? Jedzie się w gumiakach, a buty na przebranie wozimy w samochodzie, bo nie ma innego wyjścia - opowiada Joanna Hofmańska.
- W ubiegłym roku zasłabła nasza babcia. Był wieczór. Żeby pogotowie mogło trafić, musieliśmy wyjechać na główną drogę i czekać, żeby ich poprowadzić. Nie jest łatwo - żali się kobieta.
Czy jest jakieś rozwiązanie problemu państwa Hofmańskich? Czytaj w aktualnym wydaniu „Gazety Jarocińskiej”.
(ann)