Jak miejska spółka wycina prywatną konkurencję w wyścigu po gminne zlecenia? Prezes dyktuje rażąco niskie ceny i ofertę niezgodną ze specyfikacją.
Urzędnicy z komisji przetargowej dają spółce maksymalną liczbę punktów. Kiedy przegrani grożą prokuraturą, magistrat po raz kolejny analizuje dokumenty i… odrzuca ofertę spółki uznając argumenty skarżących. To skrót z przetargu na obsługę pałacu Radolińskich w Jarocinie, jaki gmina ogłosiła w grudniu ubiegłego roku.
Mimo upływu dwóch miesięcy nie udało się wyłonić wykonawcy. Jednak po raz kolejny na jaw wyszły niejasności w procedurach zamówień publicznych przygotowywanych przez Jarociński Fundusz Poręczeń Kredytowych na zlecenie Urzędu Miejskiego w Jarocinie. - Ten przetarg mógł być unieważniony - przyznała Agnieszka Rybacka prezes JFPK.
Czy komuś zależało, by postępowanie wygrał Zakład Usług Komunalnych, a nie prywatny przedsiębiorca? Czy gminna spółka proponując rażąco niskie ceny, chciała wywalczyć z samorządem umowę na dwa lata i przy okazji zrekompensować sobie straty po tym, jak nie wygrała przetargu na sprzątanie urzędu miejskiego?
Na te pytania z pewnością będzie musiała odpowiedzieć zespół złożony z radnych Komisji Rewizyjnej w Jarocinie, który już analizuje sprawę. Niewykluczone, że również prokuratura, bo właściciel odrzuconej firmy zapowiada wniosek o zbadanie przez śledczych, czy nie doszło niedopełnienia obowiązków. - To pokazuje dobitnie, że prywatny przedsiębiorca nie ma prawa istnieć na lokalnym rynku, liczy się tylko interes gminnych spółek - mówi Sebastian Jędrzejczak z firmy „Sebik”.
Szczegóły sprawy w aktualnym wydaniu „Gazety Jarocińskiej”.
(nba)
Na zdjęciu Gabryel Jędrzejczak, pełnomocnik firmy Sebik. Dzięki jego odwołaniu urzędnicy musieli unieważnić przetarg i uznać ceny spółki za niezgodne z rynkowymi.
Foto: Bartek Nawrocki