1.800 kilometrów drogi do Watykanu. Wszystko po to, aby przeżyć wyjątkową chwilę, na którą od sześciu lat czekało wielu wiernych na całym świecie.
Podróż nie jest łatwa, wymaga wielu poświęceń. Być może właśnie to było przyczyną rezygnacji z wyjazdów w całym kraju.
Po 20 godzinach jesteśmy u celu. A dokładnie u o. Konrada Hejmo, wieloletniego opiekuna polskich pielgrzymów w Rzymie, przyjaciela Jana Pawła II. W jego ośrodku goszczą m.in. o. Jan Góra z młodzieżą lednicką. Niestety pogoda na dzień przed beatyfikacją jest deszczowa. Pomimo tego, na placu św. Piotra nie brakuje wiernych.Późnym wieczorem plac jest już częściowo wypełniony.
W końcu rozpoczyna się wyczekiwana liturgia. Kilka chwil, tak dawno przez wielu oczekiwanych. Gdy Benedykt XVI wypowiada formułę beatyfikacyjną, plac ogarnia euforia. Nad głowami tysiące flag. Wśród nich dominują biało-czerwone. Aplauz trwa nieprzerwanie kilkanaście minut. Wzmacnia go odsłonięcie wizerunku nowobłogosławionego. W oczach wielu ludzi widać łzy. Ta chwila warta była wielu poświęceń…
Jarocińska grupa pielgrzymów pojechała do Watykanu z księdzem Damianem Weissem z parafii św. Marcina w Jarocinie.
Z Rzymu pisze Przemysław Góralczyk, dziennikarz „Życia Pleszewa”
Pełna relacja z beatyfikacji już jutro w „Gazecie Jarocińskiej”.