„Za plecami rodziców chcą nam zlikwidować szkołę. Nawet sam dyrektor tej placówki nie poinformował nas o zamknięciu szkoły” - napisała jedna z matek do redakcji „Gazety”.
O zbyt malej liczbie dzieci w Szkole Podstawowej w Magnuszewicach mówi się od lat. Wójt Mirosław Paterczyk gminą Kotlin zarządza już trzecią kadencję. W każdej z nich i to niejednokrotnie poruszano publicznie temat likwidacji placówki w Magnuszewicach. Jednak nigdy zamiary samorządu nie były tak daleko posunięte.
Czy najmniejsza szkoła zniknie z mapy oświatowej gminy Kotlin? Na najbliższą sesją - 19 lutego - wójt zamierza skierować uchwałę o zamiarze likwidacji SP w Magnuszewicach. Z przygotowanych materiałów wynika, że do placówki łącznie z oddziałem zerowym i dwoma przedszkolnymi uczęszcza 57 dzieci, w tym tylko 28 uczy się w szkole. Nie ma tam klas: I, III,V,VII.
W uzasadnieniu do uchwały władze gminy wskazują, że część rodziców zamieszkałych w obwodzie SP w Magnuszewicach świadomie i dobrowolnie przeniosła swoje dzieci do SP w Kotlinie.
- To ludzie zamykają szkołę. Ponad 60 dzieci „uciekła” do Kotlina. Sama z siebie ta szkoła się zamyka. Liczby nie kłamią. Rodzice posyłają dzieci do lepiej wyposażonej szkoły. Z tego co wiem, to z Wyszek do Magnuszewic dojeżdża tylko jeden uczeń. Nawet są w samych Magnuszewicach takie sytuacje, że dzieci mają bardzo blisko do szkoły, a jednak rodzice zdecydowali się, że będą uczęszczać do Kotlina - mówi Zbigniew Orpel, sołtys Magnuszewic i radny w jednej osobie.
W jego ocenie placówka była niedoinwestowana jeszcze przez poprzedniego wójta. Wylicza, że nie ma sali gimnastycznej, boiska sportowego, centralnego ogrzewania.
- To wszystko złożyło się na to, że rodzice zabierają dzieci z tej szkoły. Każdy chce mieć lepsze warunki. Nic nie zrobimy. Zobaczymy, jak zagłosują radni. Oczywiście będę przeciwko likwidacji - dodaje.
Nad losem szkoły ubolewa również jej dyrektor.
- Od około 20 lat mówiło się, że ta szkoła może zostać zamknięta, ale do tej pory funkcjonowała. Patrząc z pedagogicznego punktu widzenia, to mała szkoła jest korzystna dla dzieci. Nieliczne klasy pozwalają lepiej przyjrzeć się potrzebom dzieci. Nauczyciele mają lepszy kontakt z tymi uczniami - wylicza Paweł Witwicki, p.o. dyrektora SP w Magnuszewicach.
Jednocześnie rozumie, że samorząd musi się kierować rachunkiem ekonomicznym.
- W ośmioklasowej szkole mamy cztery oddziały - 28 uczniów - czyli tak na dobrą sprawę w każdej innej szkole byłaby to jedna klasa. Za rok będzie pewnie jeszcze gorzej, bo wyjdzie ósma klasa, a najprawdopodobniej nie uda się otworzyć oddziału dla klasy pierwszej - wyrokuje szef placówki.
Czy rodzice rzeczywiście nie mają wiedzy o planowanych zamiarach samorządu?
- Jest możliwe, że rodzice nie wiedzą o likwidacji, ale ja też o sprawie wiem od dwóch tygodni. Z tego co rozmawiałem z wójtem, to organ prowadzący chce sam powiadomić rodziców o zamiarze likwidacji. Będzie rozważana uchwała o zamiarze likwidacji, czyli muszą się jeszcze radni zgodzić, kuratorium. To jest początek procesu. Jeszcze nie jest powiedziane, że szkoła na pewno zostanie zlikwidowana - wyjaśnia Paweł Witwicki.
W poniedziałek po południu Rada Rodziców przy Szkole Podstawowej w Magnuszewicach zwrócili się do wójta gminy o przesunięcie terminu sesji, na której ma być podjęta uchwała o zamiarze likwidacji placówki.
Rodzice twierdzą, że nie zostali poinformowali o planach władz gminy.
Nasza Gazeta dostępna również on-line - ZOBACZ TUTAJ - E-wydanie Gazety Jarocińskiej.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.