Gimnazjalista z Potarzycy dostał kopniaka w krocze od młodszego kolegi.
17-letni Mateusz uczeń III klasy gimnazjum w Potarzycy leży w łóżku. W relacjonowaniu zajścia z boiska szkolnego wyręczają go rodzice. - Syn szedł, podbiegł do niego Miłosz i go kopnął od tyłu w krocze - opisuje matka. Rodzice zabrali syna do lekarza rodzinnego, tam zostali skierowani do szpitala. Na oddziale chirurgicznym spędził niespełna trzy dni. Lekarze stwierdzili stłuczenie moszny i najądrza lewego. - Następnego dnia żona poszła do szkoły. Mówiłem jej: "Powiedz pani dyrektor, że zgłosimy na policję". Pani dyrektor powiedziała, żeby nie zgłaszać, bo wyjdą na jaw inne incydenty... - relacjonuje Mirosław Maciejewski, ojciec 17-latka. Jego zdaniem Mateusz nie jest pierwszym uczniem, który cierpi przez Miłosza. Podobną opinię zawiera list, który trafił do redakcji "Gazety".
Dyrektor Niepublicznego Gimnazjum w Potarzycy potwierdza, że pomiędzy chłopcami doszło do incydentu na boisku szkolnym, ale uważa, że pojawiła się rozbieżność odnośnie jego przebiegu. W protokole powypadkowym wpisano, że uczeń został uderzony od tyłu w krocze.
Dlaczego dyrekcja nie zgłosiła sprawy na policję? - Dopiero na drugi dzień zorientowaliśmy się, ze poszkodowany chłopiec jest w szpitalu. Nic nie wskazywało na to, że sprawa przybierze taki rozmiar. Dzieci się szturchają, uderzają. Było to czułe miejsce, to wiadomo, że bolało, ale nic nie wskazywało, że skończy to się wizytą u lekarza i pobytem od środy wieczora do piątku rano na obserwacji w szpitalu - wyjaśnia Aleksandra Świderska.
Sprawę wyjaśnia policja.
Więcej w "Gazecie Jarocińskiej"
(era, igi)