Podcastu w całości wysłuchasz powyżej. Poniżej publikujemy najciekawsze fragmenty rozmowy w wersji tekstowej.
Jakub Piotrowicz, Gazeta Jarocińska: Jak do tego doszło, że zainteresowałaś się projektami Erasmusowymi?
Ewelina Łuksza: Tak naprawdę, pierwszy raz miałam styczność z projektem, kiedy słyszałam o tych Erasmusach dla studentów. Notabene, sama miałam aplikować dwa razy, ale chyba byłam zbyt nieśmiała w tamtym momencie i troszeczkę bałam się bariery językowej, mimo że teoretycznie znałam angielski. Pierwszy raz, kiedy dowiedziałam się o krótkoterminowych projektach Erasmus, to był 2022 rok. Studiowałam wtedy jeszcze i jedna z naszych prowadzących powiedziała nam, że szukają właśnie osób do projektu w Polsce. To był temat związany z realizacją wideo, już teraz dokładnie nie pamiętam. Zgłosiłam, nie wiedząc w ogóle, że będą tam obcokrajowcy. Pamiętam, że się bardzo stresowałam, a okazało się też, że w zasadzie w tym samym terminie jest też projekt we Włoszech, więc stwierdziłam: no dobrze, jak już skakać, to na głęboką wodę.
Tak trafiłam do Caserty, nieopodal Neapolu i to był mój pierwszy projekt z Erasmusa, taki krótkoterminowy, wymiany młodzieży - czyli spotyka się około 30 osób z różnych krajów i codziennie mamy zajęcia. Sama byłam uczestniczką wielu takich projektów i zobaczyłam, co Erasmus mi dał. Przede wszystkim pewność siebie, jeżeli chodzi o język, ale też kontakty z innymi ludźmi. Z tego wszystkiego wziął się pomysł, żeby samemu te Erasmusy tworzyć. Tyle dobrego dostałam od ludzi, że chciałabym po prostu tę energię przekazać dalej. Ponieważ podczas studiów dużo angażowałam się właśnie w realizację różnego rodzaju eventów - czy to Juwenalia Poznańskie, czy Wielkie Grillowanie UAM, czy właśnie jakieś projekty finansowane z budżetu miasta Poznania, było to dla mnie naturalne, aby spróbować sił również w tym sektorze.
Erasmus, to nie tylko długie wyjazdy zagraniczne
Erasmusa wszyscy kojarzą z wyjazdem na studia na dłuższy czas. Czym zatem różni się taki normalny Erasmus od tego, który zorganizowałaś w Jarocinie?To prawda i bardzo jest mi przykro z tego powodu, że Erasmus jest znany tylko z tego, bo jest to duża parasolka, pod którą znajduje się mnóstwo projektów, które wspierają dzieci, młodzież, studentów, osoby, które nie są studentami, dorosłych, nauczycieli, emerytów, także tych programów jest naprawdę sporo. No i czym się różni taki klasyczny Erasmus, czyli mówimy tutaj o wymianie studenckiej - jeden uniwersytet nawiązuje współpracę z drugim i po prostu studenci wymieniają się. Na pół roku czy na rok jadą do innego kraju, gdzie studiują. Tutaj, jeżeli chodzi o uniwersytety, mamy do czynienia z edukacją formalną, czyli tym, co znamy najbardziej - siedzenie w ławkach, wykłady i tak dalej.
Natomiast projekty wymiany młodzieży, czy też właśnie kursy szkoleniowe, czy partycypacji młodzieży, to kompletnie inne podejście do tematu edukacji. Mamy tu do czynienia z edukacją pozaformalną, w której - w przypadku wymiany młodzieży - uczy się ona od siebie nawzajem. Ja mówię tutaj młodzież, bo pojęcie młodzieży w Unii Europejskiej - to osoby do 30. roku życia. Jeżeli chodzi właśnie o te wymiany, no to ludzie uczą się od samych siebie i mamy tutaj rolę facilitatora, który tak naprawdę ułatwia, wspomaga proces nauki, sprawia, że jest kreowana przestrzeń do tego i - tak naprawdę - troszeczkę pcha tę młodzież, ale nie robi niczego za nich. Ten proces kreacji, w zależności już od danego projektu, jest inicjatywą młodzieży, a same projekty są pisane z myślą o potrzebach młodych osób.
Przyjeżdżamy na plus minus tydzień. W naszym przypadku to było siedem pełnych dni i codziennie mamy aktywności, więc ja powiedziałabym, że nie są to wcale darmowe wakacje, bo tak wiele osób myśli. Choć faktycznie te programy są współfinansowane ze środków Unii Europejskiej i młodzież ma pokryte koszty transportu, wyżywienia i zakwaterowania. Jedynie za transport należy wyłożyć pieniądze wcześniej i dopiero po zakończonym projekcie mają te środki zwracane.
„Po takich projektach mam pełne serce"
Opowiedz o samym programie, który właśnie wczoraj (rozmowa była nagrywana 3 lipca - dzień po zakończeniu projektu - przyp. red.) zakończył się w Jarocinie.Nazwa tego projektu to Make a Move, czyli zrób ruch, wykonaj ruch. I przede wszystkim projekt skupiał się na wymianie międzykulturowej, na dobrostanie psychicznym, na tym, żeby troszeczkę zwolnić, troszeczkę odciąć się też od social mediów. Skupiał się również na tradycjach każdego kraju czy też regionu. Na przykład, z Hiszpanii była mocna reprezentacja Katalonii, więc mogliśmy też zobaczyć na przykład tańce z tego regionu. Mogliśmy zobaczyć tańce tradycyjne z Turcji, Grecji, Włoch, no i oczywiście z Polski. Projekt skupiał się przede wszystkim na tym, żeby pokazać młodym ludziom, że pomimo tego, iż jesteśmy z różnych krajów, tak naprawdę jest pomiędzy nami sporo podobieństw. I właśnie chcieliśmy te podobieństwa znaleźć.
Kulturowo i społecznie pochodzimy z różnych środowisk i bardzo ważne było to, żeby nawiązać taką współpracę między sobą. Uczestnicy projektu mieli okazję do pracowania nad wspólnym spektaklem, ale wcześniej mieliśmy też typowe zajęcia wprowadzające, czyli takie przełamywanie lodów, zajęcia z budowania zespołu, tak żebyśmy mogli zacieśnić te relacje, żebyśmy się dobrze poznali. Warto wspomnieć, że były to kompletnie przypadkowe osoby, które były po prostu wybrane w rekrutacji przez każdą z naszych organizacji partnerskich z zagranicy, więc nikt się nie znał i to też jest bardzo miły aspekt - przychodzimy jako obce sobie osoby, a wychodzimy jako bardzo dobrzy znajomi i sama mogę na swoim przykładzie powiedzieć, że wciąż mam znajomości nawiązane na Erasmusie, które pielęgnuję.
Podczas projektu był też obecny przedstawiciel mojej organizacji partnerskiej w Turcji, Ali Selim i ciekawostka jest taka, że ja pojechałam pierwszy raz w 2022 właśnie do Hatay w Turcji na projekt, który on organizował - tak że w ten sposób się poznaliśmy i nadal jesteśmy w kontakcie, współpracujemy. Jest to też okazja dla uczestników - być może - do pierwszego kontaktu z językiem angielskim, czy kompletnie obcym krajem. Zawsze staramy się zachować pewien balans, aby na wymianie byli zarówno doświadczeni uczestnicy, jak i osoby biorące w niej udział po raz pierwszy. Chcemy w ten sposób dać szansę osobom, które z różnych względów nie mogą sobie pozwolić na takie zwykłe podróże. Ponieważ udział w projekcie był dla uczestników bezpłatny, mieli szansę doświadczyć czegoś, na co w innych okolicznościach mogliby sobie nie pozwolić. Szczególną uwagę poświęcaliśmy włączaniu osób z mniejszymi szansami. Przez cały czas trwania projektu codziennie odbywały się zajęcia - staraliśmy się aktywnie eksplorować różne tematy i, moim zdaniem, z dobrym skutkiem.
Jak ty oceniasz ten miniony tydzień?
Był to dość intensywny czas, ale ja zawsze mówię: "Po takich projektach mam pełne serce". Widok rozwijających się młodych osób po prostu wypełnia mi serce. Też mieliśmy taki feedback od nich, że niektóre osoby w końcu przełamały się i zaczęły mówić po angielsku. Inne osoby przestały przejmować się tym, czy robią jakieś błędy, czy nie, bo tak naprawdę nie ma to znaczenia - możemy dogadać się jakkolwiek chcemy, mieszać języki. Inne osoby napisały, że był to ich pierwszy tydzień poza krajem, ale też z dala od rodziny i nauczyły się takiej samodzielności. Trzeba tutaj wspomnieć o tym, że na przykład śniadania były na zasadzie zrób to sam. Zapewniliśmy produkty, ale młodzież tutaj była odpowiedzialna za to, żeby samemu wstać rano, zjeść, posprzątać i nie spóźnić się na zajęcia. Dodatkowo stworzyliśmy grupy na każdy dzień inne, które były odpowiedzialne za utrzymanie czystości w naszej sali, w której mieliśmy zajęcia, w sali w której jedliśmy. Wyszło całkiem fajnie.
Faktycznie koncept jest taki, że słuchajcie, jest to wasz projekt, my tu jesteśmy dla was, żeby wam pomóc, żeby was pokierować, ale projekt tworzycie wy, więc bardzo ważne było tutaj to, żeby wzbudzić w młodzieży taką odpowiedzialność, że to jest faktycznie w ich rękach, że to jest ich przestrzeń. Muszę powiedzieć, że ten projekt był wyzwaniem. Ta grupa, powiem szczerze, była wymagająca, ale myślę, że zrobiłyśmy wszystko, co w naszej mocy i ostatni dzień był naprawdę cudowny. Pomimo tego, że pojawiały się różne problemy [...].
Wspominasz mocno o przedstawicielach kilku krajów, którzy przyjechali do Jarocina - to były osoby z Włoch, Hiszpanii, Grecji, Turcji. Byli też Polacy oczywiście. Dlaczego właśnie ich udało się sprowadzić do naszego miasta?
Wybór, tak naprawdę, był podyktowany tym, gdzie mamy organizacje partnerskie, którym faktycznie możemy zaufać. Organizacji pozarządowych jest mnóstwo, natomiast to jest też odpowiedzialność. Z mojej perspektywy jest to również odpowiedzialność. Jeżeli ja wysyłam uczestników za granicę na projekt do organizacji partnerskiej, no to chcę wiedzieć, że ta osoba jedzie w dobre miejsce. Jeżeli moi partnerzy z zagranicy wysyłają osoby do mnie, to dlatego, że mnie znają, że mi ufają i mieliśmy gdzieś tam okazję współpracować i nie wysyłają w ciemno. Bardzo ważna jest ta jakość tych projektów. Zależy nam na jak najwyższej jakości, aby realizować te projekty zgodnie ze standardami. Chcemy mieć wpływ na młodzież, na społeczność lokalną i uważam, że warto to robić - po prostu - jakościowo. Współpracujemy też z innymi krajami, na przykład z Czechami. Ostatnio był projekt w Luksemburgu, wysłaliśmy nawet osoby do Włoch i na wyspę Reunion, która jest zamorskim terenem Francji, a znajduje się nieopodal Madagaskaru. To faktycznie dość egzotyczny projekt i tam też uczestnicy zostali wysłani przez naszą fundację.
Co o naszym mieście i o całym tym projekcie mówili ci, którzy tu przyjechali?
Byli zachwyceni Jarocinem. Uczestnicy, którzy tutaj przyjechali, powiedzieli, że miasto jest przepiękne, architektura cudowna. Wszystko jest takie harmonijne, że Jarocin jest czysty, park jest cudowny, jest tu tyle zieleni. Też ogólnie o całej Polsce wypowiadały się te osoby, które nie były tu pierwszy raz, że jest to ich ulubiony kraj - ze względu na kulturę, jedzenie, ludzi i fakt, że ten kraj jest po prostu zielony. Ten obraz w porównaniu do Hiszpanii czy Turcji jest zupełnie inny. Uczestnikom z tego, co mi mówili, bardzo się podobało. Robiliśmy też ankietę i taki feedback anonimowy, a informacja zwrotna, którą dostałyśmy, była bardzo dobra i dodaje wiatru w skrzydła. Bardzo się cieszę, że mogłam pokazać Jarocin osobom z zagranicy, ale też mam nadzieję, że nie tylko osobom z zagranicy. Mam też nadzieję, że informacja o tym, co tu robiliśmy, rozejdzie się również po naszym kraju.
Czy w Jarocinie będą kolejne projekty Erasmusowe?
Planujecie w przyszłości kolejne projekty związane z organizacją Erasmusa w naszym mieście?Jesteśmy jak najbardziej na to otwarci. Wnioski są już napisane i czekamy na wyniki. Organizacją, która zajmuje się oceną wniosków z programu Erasmus Plus jest Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji i od nich zależy, jak ocenią nasz projekt, na ile punktów i czy dostaniemy finansowanie. Natomiast jestem również otwarta inne rodzaje finansowania - czy to właśnie z gminy, czy takie bardziej lokalne.
Myślisz, że projekt Erasmusowy można byłoby połączyć z tym, z czego nasze miasto - tak naprawdę - najbardziej słynie, czyli z festiwalem?
Myślę, że jest to bardzo ciekawy pomysł, bo faktycznie Jarocin Festiwal jest znany w Polsce, ale zdarzyło mi się, że jedna osoba z zagranicy również o nim słyszała, tak że było to dla mnie bardzo duże zaskoczenie. Uważam, że jest to coś, co warto promować również za granicą. Osobiście nie jestem jakoś mocno związana z osobami, które organizują festiwal w Jarocinie, nie miałam okazji jeszcze ich poznać, ale jestem jak najbardziej otwarta na współpracę, więc zobaczymy, co życie przyniesie. Jeżeli tylko ekipa zarządzająca będzie otwarta na wejście też w sektor Erasmusa, to myślę, że możemy razem stworzyć bardzo fajne rzeczy.
A może fundacja, w której działasz, jest w stanie wysłać kogoś z Jarocina na przygodę życia, którą - chyba się zgodzimy - jest Erasmus?
Jak najbardziej. Szczerze mówiąc, my już wcześniej próbowaliśmy na Instagramie zagadywać do różnych organizacji, do szkół. Jednak odzew był niewielki, co jestem w stanie zrozumieć, ponieważ część osób, gdy słyszy - wyślą mnie gdzieś za darmo za granicę - to nie za bardzo w to wierzy i faktycznie to zaufanie jest ograniczone. Natomiast myślę, że po tym projekcie, Jarocin nas bardziej pozna, bardziej zaufa w to co robimy i w ten sposób, z pomocą organizacji lokalnych - gminy Jarocin, ale też szkół, będziemy wysyłać więcej osób, typowo z Jarocina.
Co taka osoba, która chce pojechać na tygodniowego Erasmusa z Jarocina lub okolic, powinna zrobić?
Po pierwsze, najlepiej śledzić nas na Instagramie, ale to niejedyna okazja, ponieważ są grupy w mediach społecznościowych, które nazywają się na przykład Youth in Action albo Erasmus Polska. Do tych grup warto dołączyć, ponieważ tam są posty na temat rekrutacji na wymianę młodzieży, ale też na kursy szkoleniowe. One nie mają żadnego limitu wiekowego i faktycznie średnia wieku jest tam wyższa niż przy wymianach młodzieży. Tutaj średnią wieku mieliśmy około 21-22 lata, a przy kursach szkoleniowych to jest już tak 25+.
Trzeba się zgłosić, są zawsze formularze, jest infopack, w infopacku mamy wszystkie informacje na temat tematu danego projektu, gdzie on się znajduje, ile maksymalnie taki uczestnik może przeznaczyć na podróż do danego kraju i z powrotem, tak żeby mieć te koszty po prostu zwrócone. Jest też kontakt do organizacji goszczącej oraz do organizacji partnerskich. Należy się zgłosić do organizacji partnerskiej, wypełnić formularz rekrutacyjny, napisać, dlaczego chciałoby się wziąć udział w tym projekcie, opowiedzieć coś o sobie. Zachęcam do nieużywania sztucznej inteligencji, bo faktycznie widzę, że w niektórych rekrutacjach ta sztuczna inteligencja jest używana. My naprawdę chcemy zobaczyć was. Wolimy krótkie odpowiedzi, ale od serca. No i zaskoczyło to, że w tym formularzu do tego projektu napisaliśmy: „Proszę, nie używajcie sztucznej inteligencji” i faktycznie nie było żadnej takiej odpowiedzi, która wyglądałaby na nie do końca prawdziwą.
"Od jakiegoś czasu żyje na walizkach"
Wróćmy do ciebie. Przeglądając twojego Instagrama można zauważyć, że twoją główną pasją są podróże. To Erasmus zachęcił cię do zwiedzenia świata?Podróże były w moim sercu już wcześniej. Zaczęłam podróżować ze szkołą, z rodzicami, potem sama. Natomiast faktycznie Erasmus coś tutaj zmienił, mój sposób podróżowania przede wszystkim. Wcześniej było to podróżowanie od zabytku do zabytku, a rozmawiałam z ludźmi tylko w sklepie albo w restauracji. Natomiast Erasmus pozwolił mi na poznanie lokalnej społeczności - i to był tak zwany game changer. To bardzo ważny punkt, gdzie zaczęłam podróżować bardziej świadomie. Wolałam zatrzymać się na wsi niż w dużym mieście, chociaż oczywiście dużo miast dużych też zwiedziłam, które są fantastyczne, ale szczerze mówiąc najbardziej lubię mniejsze miasta. Ludzie są bardzo otwarci i faktycznie sporo gdzieś te podróże mi dały. Później bardziej zaczęłam eksperymentować, w krótkich okresach mieszkałam za granicą.
Potem też podróże stały się moją pracą, ponieważ zostałam pilotką wycieczek objazdowych. Tak że jest to przygoda intensywna, bardzo wymagająca, odpowiedzialna praca. Praca w ogóle z kompletnie inną grupą społeczną, bo wiadomo, jeżeli ktoś przychodzi do biura podróży, to płaci. Tutaj uczestnicy przyjeżdżają nie po to, żeby zwiedzać. Wiadomo, chcą zobaczyć to miasto i kraj. Natomiast głównym celem jest poznawanie innych kultur. Ta praca jako pilotka wycieczek również sprawia mi przyjemność. Dużo tych podróży było faktycznie, w szczególności w zeszłym roku, było to prawie życie na walizkach. Trochę męczące, wymagające, musiałam się zmierzyć z różnymi wyzwaniami, z byciem daleko od moich znajomych, od mojej rodziny, od moich przyjaciół i skupienie się na kontakcie głównie przez wideo, co - nie ukrywajmy - nie może zastąpić tego prawdziwego kontaktu. Pomimo, że cały czas byłam otoczona ludźmi, to jednak tutaj trzymamy dystans na zasadzie klient i tour leader, więc ta samotność w środku serca faktycznie była.
Obecnie głównie mieszkasz w Barcelonie. Skąd taka decyzja, by - na swoje, powiedzmy bardziej stałe miejsce zamieszkania - wybrać stolicę Katalonii?
Muszę powiedzieć, że teraz nadal żyję na walizkach. Chociaż staram się, żeby te walizki wędrowały tylko pomiędzy Barceloną a Jarocinem. Historia z Katalonią zaczęła się od miłości do Hiszpanii. Już w szkole zaczęłam uczyć się języka hiszpańskiego. Natomiast potem troszeczkę ten język zanikł. Nie używałam go i tak naprawdę, kiedy zaczęłam jeździć na Erasmusy, to poznałam ludzi z Hiszpanii i, jako że gdzieś ta baza hiszpańskiego była, no to próbowałam coś mówić, ale wszyscy się śmiali: „Ewelina, ty mówisz tylko w presente, tylko w teraźniejszości”. Natomiast nie było to ważne. Nawiązałam bardzo fajne przyjaźnie, które mam do dzisiaj, które trwają od 2022 roku. Poznałam taką moją bardzo dobrą koleżankę Laurę - Katalonkę z Girony, którą miałam okazję znowu odwiedzić na początku 2023 roku.
Jako że w tym czasie bardziej zajmowałam się marketingiem, pracowałam zdalnie. Stwierdziłam - kurczę, fajna ta Barcelona. Zachwyciła mnie swoją wielokulturowością, taką artystyczną duszą, otwartością ludzi. Ważny był też dostęp do plaży, bo jestem raczej z tych ciepłolubnych. No i powiedziałam Laurze: „Słuchaj, a gdybym spróbowała się na dwa, trzy miesiące przeprowadzić?". Wróciłam do domu. Powiedziałam rodzicom: „Słuchajcie, za miesiąc wyjeżdżam". I szczerze mówiąc, nie byli nawet już zaskoczeni, bo chyba są przyzwyczajeni, że gdzieś tam od młodych lat miałam takie szalone pomysły [...].
Na sam koniec. Czego tobie życzyć?
Chyba takiego spokoju. Ja bym przynajmniej chciała sobie życzyć spokoju, zwolnienia, połączenia się z samą sobą i dobrych ludzi wokół siebie, chociaż w zasadzie wszystko idzie w dobrym kierunku, także ja jestem bardzo wdzięczna za to, co już mam, więc z tego punktu gdzieś tam wychodzę.4
Działalność Eweliny Łukszy w Fundacji Recovery 24 możecie śledzić na Instagramie. Wystarczy, że klikniecie [TUTAJ]
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.