Często pracują po godzinach, w soboty, niedziele i święta. Obsługują koncerty, spektakle, próby i spotkania. Ich wynagrodzenia niewiele odbiegają od najniższej krajowej. Problem skąd wziąć pieniądze na podwyżki znany jest od kilku lat.
- Burmistrz Adam Pawlicki powtarza: „Za dobrą pracę, dobre wynagrodzenie”? A mnie się wydaje, że bibliotekarki są jakoś spychane na końcówkę tego dobrego wynagrodzenia - uważa Lechosława Dębska, wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej Jarocina.
Ostatnia regulacja wynagrodzeń pracowników Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy Jarocin nastąpiła w ubiegłym roku. Placówka otrzymała wtedy 50 tys. zł na regulację wynagrodzeń (wraz z kosztami pracodawcy) przesunięte z budżetu MGOPS-u, co dało pracownikom około 115 zł brutto podwyżki (już z wysługą lat).
Szefowa biblioteki Agnieszka Borkiewicz obawia się o przyszłość jednostki, którą kieruje. - Przyznam szczerze, że dużym zastrzykiem finansowym dla nas jest dotacja na prowadzenie Domu Senior Wigor w Jarocińskim Ośrodku Kultury. Obawiam się jednak, że kiedy program się skończy w 2020 roku, to możemy zostać z dylematem, że nie będzie komu pracować w JOK-u - przestrzega.
I dodaje: - Wszyscy wiedzą, ile się dzieje, ile mamy pracy. Moi ludzie często zostają po godzinach, w soboty i niedziele. Zwłaszcza, że tak dużo dzieje się w JOK-u - są koncerty, spektakle, próby, spotkania. Dlatego uważam, że za tę pracę moi ludzie powinni zarabiać znacznie lepiej, ale ja z pustego nie naleję.
Miejscy radni - członkowie komisji oświaty, sportu i kultury w czasie opiniowania projektu budżetu na 2018 rok wnioskowali o przekazanie pieniędzy z nadwyżki budżetowej dla biblioteki i dla muzeum regionalnego. Decyzja o tym, kiedy będzie rozdzielana nadwyżka, jeszcze nie zapadła.
Ile zarabiają bibliotekarki i jakim budżetem dysponuje jednostka kierowana przez Agnieszkę Borkiewicz - przeczytasz w Najnowszym wydaniu „Gazety Jarocińskiej”.