Środowiskowy Dom Samopomocy to - jak wskazuje nazwa - miejsce, w którym toczy się normalne życie. Każda placówka ma kuchnię, salon, pokój do nauki, piwnicę lub składzik. Podobnie jak w życiu, tak też i jest w ŚDS-ie w Jarocinie.
Tutaj uczestnicy rozmawiają, uczą się tolerancji, czasem dyskutują, a nawet ścierają w pewnych tematach. W aneksie kuchennym eksperymentują i próbują przyrządzić dania. W pokoju do nauki słuchają pogadanek prozdrowotnych, czytają, rozwijają zainteresowania, korzystają z komputera czy tabletu.
W pracowni stolarskiej majsterkują, w pracowni praktycznej porządkują, piorą, segregują odpady. Od niedawna w „sali wyciszenia” mogą skorzystać z odpoczynku, relaksu przy muzyce, światłoterapii. Uczestnicy razem - tak jak i domownicy - wychodzą na spacery, dbają o otoczenie, wypoczywają na terenie zielonym. - W wieloletniej historii miały miejsce wydarzenia, które można wspominać jako historie z rodzinnego albumu. Przeglądamy zdjęcia czy prezentacje multimedialne i wspominamy np. czas, gdy jeden z uczestników - pan Marcin - zaczął mówić dużo i pełnymi zdaniami... Dzięki zajęciom z zakresu zaradności życiowej, m.in. kulinarnym, praktycznym i porządkowym, a także dzięki spotkaniom grupowym i pomocy w wzmocnieniu samooceny, kilkoro uczestników - a wśród nich panie Hania i Agnieszka oraz panowie Paweł, Bartek czy Waldek - pokonało swoje bariery. Wzmocnieni psychicznie mogli wrócić do społeczeństwa. Niektórzy absolwenci założyli rodziny. Panie Sylwia i Kasia wyszły za mąż. Mają dzieci - wspomina kierownik Alicja Ostojska, która w Środowiskowym Domu Samopomocy pracuje już 24 lata. Dzięki treningom przygotowania do zatrudnienia i warsztatom praktycznym kilkoro absolwentów ŚDS-u pracuje. Są zatrudnieni w Centrum Integracji Społecznej w Jarocinie, spółdzielni socjalnej. Inni znajdują prace sezonowe w rolnictwie czy ogrodnictwie, ale również etaty na otwartym rynku pracy. Jedna z byłych podopiecznych pochwaliła się właśnie, że zrobiła prawo jazdy.
Najważniejszym efektem terapii prowadzonej na różnych płaszczyznach, jak podkreślają instruktorzy, jest jednak widok zaprzyjaźnionych i radosnych osób w różnym wieku, które dzięki wsparciu, dzięki grupie samopomocowej uczą się radzić sobie ze schorzeniem i jednocześnie prowadzić życie w społeczności lokalnej. - Możemy się pochwalić, że uczestnicy Domu to osoby samodzielnie korzystające z komunikacji miejskiej. Dzięki treningom potrafią robić zakupy, korzystać z biblioteki czy pójść na seans filmowy. Pobyt w Domu to podbudowa, system wsparcia, pakiety instruktaży i treningów, które pozwalają osiągnąć samodzielność. I nie ma w tym nic wstydliwego, gdy ktoś na pewnym etapie życia potrzebuje wsparcia - tłumaczy Alicja Ostojska.
Z kolei Ewa Kaliszak, która pracuje już ponad 20 lat jako fizjoterapeutka dodaje, że nigdy nie zapominają też o absolwentach. Utrzymują z nimi kontakt np. dzwoniąc, pisząc kartki okolicznościowe. - Gdy spotykamy się na ulicy, to zawsze jest to serdeczne „dzień dobry”. Odwiedzamy byłego uczestnika w DPS-ie. Nie zapominamy też o tych wszystkich - podopiecznych i terapeucie - którzy odeszli na zawsze. To część naszej wspólnej historii - podkreśla pani Ewa. Limit miejsc wynosi obecnie 25. Terapeuci mają jednak nadzieję, że uda się go zwiększyć o kolejne 5, tym bardziej, że pozwalają na to możliwości lokalowe.
Obecnie utrudnione jest odwiedzenie Domu w formie tzw. otwartych drzwi, ponieważ obostrzenia pandemiczne uniemożliwiają przyjmowanie gości. Czas koronawirusa zmienił też normalne funkcjonowanie placówki. Planowane były obchody ćwierćwiecza działalności z udziałem gości z województwa, gminy, dawnego kierownictwa domu, absolwentów i byłych terapeutów, rodziców wraz z sympatykami Domu i przedstawicielami zaprzyjaźnionych ośrodków wsparcia. Fundusze, które przewidziane były na ten cel, zostały zagospodarowane na tablety dla podopiecznych. Zakupiono je na wypadek, gdyby zajęcia na miejscu ze względów pandemicznych nie były możliwe.
Jak podkreślają terapeuci, w czasach, kiedy ośrodek rozpoczynał działalność podejście do osób niepełnosprawnych było zupełnie inne. Często były one zamknięte w domach, zarówno z powodu barier architektonicznych, jak i mentalnych. Jakakolwiek odmienność powodowała niezrozumienie, sensację. Często rodziny wstydziły się, że mają wśród najbliższych osobę niepełnosprawną. - Kiedyś było nie do pomyślenia, aby osoby z takimi ograniczeniami chodziły na kręgle. Nie do pomyślenia był wyjazd na wycieczkę. Teraz są to sytuacje zupełnie zwyczajne - wspomina kierownik.
W placówce współegzystują osoby z niepełnosprawnością intelektualną wraz z osobami z zaburzeniami psychicznymi. Dziedzina pomocy psychiatrycznej, psychologicznej, psychoterapeutycznej to sfera mająca jeszcze wiele potrzeb. Ciągle zwiększa się liczba ludzi po kryzysach psychicznych związanych np. z utratą kogoś bliskiego, z depresją czy nerwicą. Wielu boi się, że korzystanie z pomocy psychologa czy psychiatry spowoduje przypięcie łatki „psychiczny” albo wręcz „wariat”. - Ciągle jeszcze lepiej mieć chorą wątrobę, płuca czy schorzenia ruchowe niż jakiekolwiek zaburzenia psychiczne - tłumaczy pani Alicja. Dodaje, że tym bardziej ważne są informacje w mediach, rozmowy, reportaże o znaczeniu zdrowia psychicznego i dbałości o jego dobry stan. I to nie tylko przy okazji Dnia Zdrowia Psychicznego, który obchodzony jest 10 października.
Środowiskowy Dom Samopomocy rozpoczynał swoją działalność w październiku 1995 roku od jednego pomieszczenia użyczonego w Domu Dziennego Pobytu w Jarocinie, który mieścił się wtedy przy skrzyżowaniu ulicy Paderewskiego i Kościuszki. Większą samodzielność Środowiskowy Dom Samopomocy uzyskał w momencie, gdy przeniesiony został do dzierżawionych od parafii Chrystusa Króla trzech pomieszczeń w Domu Katolickim. Problemem były schody, za to placówka zyskała miejsce, w którym mogła zacząć prowadzić nie tylko zajęcia manualne, ale także rehabilitację.
Kolejna, tym razem już zupełnie nowa siedziba Domy położona była na II piętrze Centrum Socjalnego w Jarocinie (znajdującego się przy ul. Wrocławskiej 39). To miejsce było już planowane z myślą o potrzebach osób niepełnosprawnych. Tutaj od 2006 roku można było nie tylko prowadzić zajęcia tematyczne i rehabilitację, ale Dom zyskał też gabinet pielęgniarki, psychologa i psychiatry. Tutaj znalazły się dobrze wyposażone pracownie, w tym również aneks kuchenny oraz łazienki z natryskami - osobne dla kobiet i mężczyzn. Dojazd na drugie piętro umożliwiała winda. Powoli jednak zaczynało się robić ciasno. Nie można więc było zwiększyć liczby uczestników ani o jedną osobę. Dzięki zaangażowaniu kierownictwa ŚDS-u, działającego wtedy przy Miejsko-Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Jarocinie, władze miasta, rozumiejąc problem, zaplanowały i wybudowały nową siedzibę, tym razem przy ulicy Zacisznej 6, w sąsiedztwie mieszkań chronionych. Od września 2018 roku Dom jest prowadzony przez Jarocińskie Stowarzyszenie „Pomost”. Placówka w nowym miejscu działa od grudnia 2019 roku.