- W żaden sposób nie brałem udziału w operacjach finansowych związanych ze sprzedażą byłej bożnicy - oświadczył kandydat na burmistrza Stanisław Martuzalski.
Wypowiedź padła podczas dzisiejszej konferencji zwołanej przez radnych opozycji Rady Miejskiej w Jarocinie. Ma związek z doniesieniem do prokuratury, jakie złożył starosta jarociński.
Martuzalski jeszcze raz zaprzeczył, że miał jakikolwiek związek ze sprzedażą nieruchomości. Faktem jest, że kiedy powiat, zgodnie z decyzją komisji majątkowej, oddał teren Związkowi Gmin Wyznaniowych, krótko po tym kupił go syn kuzyna kandydata na burmistrza. Następnie sprzedał nieruchomość prywatnemu przedsiębiorcy z Jarocina. Ten zwrócił się do gminy Jarocin o pierwokup drugiej części działki. Rada Miejska w Jarocinie zgodziła się na to zimą ubiegłego roku. Za był również Robert Kaźmierczak, wtedy radny, a dzisiaj kandydat na burmistrza.
Urząd wycenił i sprzedał działkę. W ten sposób w jednych rękach znalazła się cała nieruchomość, którą dzisiaj właściciel chce znów zbyć. - Ciekawym elementem, który nie był brany pod uwagę przez składającego doniesienie członka Ziemi Jarocińskiej pana Mikołaja Szymczaka, że już po przekazaniu w 2008 roku tej nieruchomości do Związku Gmin Żydowskich, rada miejska, a tym samym Robert Kaźmierczak zbył część działki należącej do gminy na rzecz osoby prywatnej, która do dzisiaj jest właścicielem tej nieruchomości - mówił Martuzalski. - Myślę, że to jest element ważny, aby postawić sobie pytanie, czy w tym momencie nie nastąpiło naruszenie prawa.
(nba)
Fot. Archiwum - Bartek Nawrocki