Stanisław Martuzalski: Podpisałbym się pod wnioskiem w sprawie referendum… O co burmistrz Martuzalski poróżnił się z Adamem Pawlickim? Co wie na temat rzekomej „ustawki przetargu” w ZGO, dlaczego jego żona chciała być prawnikiem w miejskiej spółce i komu nie załatwił pracy?
O tym i nie tylko w wywiadzie w aktualnym wydaniu „Gazety Jarocińskiej”.
(fragment rozmowy)
Podpisałby się pan pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania burmistrza Jarocina?
Tak, podpisałbym się w jednej sytuacji - jeżeli taki wniosek byłby zasadny!
Konkretnie?
Konkretnie podpisałbym się pod takim wnioskiem po 20 grudnia 2010 roku, kiedy w Jarocinie funkcję burmistrza nadal sprawował człowiek skazany wyrokiem sądu - Adam Pawlicki. Wtedy należało zrobić referendum i dziwię się, że ówczesny burmistrz, sam przeciwko sobie takiego referendum nie wywołał. Dzisiaj takiej potrzeby nie ma, choć kiedy ja wprowadzam normalne zasady - np. w przetargach, kontroli spółek - to wywołuje to takie napięcia u osób, które wcześniej zarządzały czy współpracowały z gminą.
O kim pan mówi?
Między innymi o moim poprzedniku Adamie Pawlickim, który na ostatniej sesji, powiedział, że on „się podpisuje” pod ustawianiem przetargu.
O ustawianiu nie było mowy
Powiedział, że preferował w zamówieniach firmy jarocińskie.
Pana zdaniem, jakie firmy?
Drobud i Eko Dbaj. To nie jest tajemnica - w ostatnich latach, jako jedyne składały oferty i wygrywały m.in. przetargi na remonty i utrzymanie dróg.
Ktoś poza nimi mógł mieć w tym interes?
Nie do mnie to pytanie. Mówię o tym, co zostało zdiagnozowane. Nie jestem od dowodów i prowadzenia śledztwa.
(nba)
Fot. Bartek Nawrocki