Po raz drugi na przestrzeni kilku dni mieszkańcy Woli Książęcej zorganizowali spotkanie w sprawie planowanej budowy biogazowni. W przeciwieństwie do poprzedniego zebrania, tym razem na spotkanie przyjechał wójt gminy Kotlin Paweł Wyremblewski.
Przypomnijmy. Wniosek o wydanie warunków zabudowy złożyła 30 czerwca tego roku warszawska spółka Host Ciołkowo. 30 lipca inwestor został wezwany do uzupełnienia dokumentacji, a po uzupełnieniu - 28 sierpnia rozpoczęto formalne postępowanie administracyjne.
Wójt: „Całość była jawna”
Wójt rozpoczął spotkanie, zapowiadając prezentację ze wszystkimi szczegółami inwestycji, ale nie udało się jej uruchomić, więc mieszkańcy nie mogli zapoznać się z materiałem.
- Przygotowałem dla Państwa prezentację ze wszystkimi informacjami – mówił Paweł Wyremblewski, podkreślając, że planowana biogazownia będzie instalacją o niewielkiej mocy do 0,5 MW i zgodnie z przepisami nie wymaga raportu środowiskowego ani karty informacyjnej przedsięwzięcia.
Jednak mieszkańcy pozostali sceptyczni. Prowadzący spotkanie Grzegorz Szymczak zapytał:
"Czy na tej sali jest ktokolwiek, kogo prezentacja przekona do budowy?
- Nikt! - odpowiedzieli mieszkańcy.
Brak konsultacji społecznych budzi sprzeciw
Podczas spotkania mieszkańcy zarzucali wójtowi brak transparentności:
- Powinna przyjść kurenda informacja. Panie wójcie, bo nie każdy ma internet! Starsi ludzie nie mają internetu, a są mieszkańcami Woli. Padły pytania: Panie wójcie, kiedy my mieszkańcy mieliśmy się dowiedzieć o budowie tej biogazowni?
Paweł Wyremblewski podkreślał, że przepisy nie przewidują obowiązkowych konsultacji społecznych w przypadku takiej inwestycji. Procedura obejmuje tylko najbliższych sąsiadów - właścicieli działki oraz Nadleśnictwo.
- Czy z ludzkiej przyzwoitości nie mógł Pan poinformować nas o tym, że jest inwestor i chce budować biogazownie? - kontunuowali. Zabrakło tylko pańskiej dobrej woli Panie wójcie! - krzyczeli z sali.
Wójt odpowiada na krytykę
Paweł Wyremblewski przedstawił mieszkańcom czym jest biogazownia:
- To miejsce, gdzie bakterie rozkładają substrat, z którego powstaje biogaz i poferment, który trafia na pola jako nawóz. To jest dużo mniej uciążliwe niż się powszechnie uważa.
Włodarz zapewniał, że urząd gminy działa w tej sprawie "w ramach prawa", a decyzja o warunkach zabudowy może zapaść dopiero po zakończeniu procedury - najpóźniej do końca listopada.
Mieszkańcy nie ufają inwestorowi
Niepokój budziły możliwe skutki dla środowiska i życia mieszkańców: smród, transport ciężarowy i pewność płacenia podatków.
- Jaką korzyść będzie miała lokalna społeczność oprócz smrodu i gryzoni? Mój dom ma 80 lat, jka przejedzie pod nim kilka ciężarówek dziennie, czy Pan to sobie wyobraża jak po roku będzie wygladał mój dom? – pytała mieszkanka Witaszyc.
Szef samorządu wspomniał, że korzyścią będą wpływy podatkowe, które wyniosą kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy rocznie, ale to nie przekonało mieszkańców.
- Pieniądze to nie wszystko. Ludzie chcą żyć w spokoju i godnie! – podsumował jeden z uczestników.
Na sali padło pytanie w kierunku radnych gminy Kotlin, którzy obecni byli na spotkaniu:
- Niech teraz wstaną radni i powiedzą, że nic nie wiedzieli! - poprosił jeden z uczestników.
Radni po raz kolejny podkreslili, że nic o biogazowni nie wiedzieli.
Doświadczenia z Twardowa wzmocniły nieufność
Wielu mieszkańców wspominało inwestycję uciążliwego gospodarstwa w Twardowie. Przypomnijmy w 2024 roku powstało 5 obiektów inwentarskich do odchowu cieląt do pół roku o obsadzie 4.285 stanowisk.
- Mieszkańcy nie potrafią uwierzyc, nie potrafią zaufać i ja im się wcale nie dziwię, bo dostaliśmy naprawdę tak „po łapach”. Jak można drugi raz zaufać? Nie przekonamy tych mieszkańców! W Twardowie też miało być wszystko zrobione zgodnie z przepisami. Wydaje mi się, że jest dużo więcej bydła niż było wnioskowane. Jak wybuchł pożar i strażacy potrzebowali informacji do ewentualnej ewakuacji, to okazało się, że tego bydła jest dużo dużo więcej. I ja też nie wierzę! - zabrała głos Dominika Kwiecińska, radna rady gminy Kotlin.
Mieszkańcy planują pomoc prawną
Już na poprzednim spotkaniu, które odbyło sie kilka dni, temu mieszkańcy zbierali podpisy by skutecznie storpedować pomysł biogazowni. Teraz zadeklarowali, że zroganizują zbiórkę środków na wsparcie prawne, aby całkowicie zablokować inwestycję. Radni obecni na spotkaniu obiecali pomoc w kontaktach z prawnikiem.Stefan Kozłowski, sołtys Woli Książęcej, którego syn jest jednym z właścicieli działki, na której ma powstać biogazownia poinformował obecnych na sali, że zrobi wszystko by zablokować inwestycję.
Jak wygląda procedura administracyjna?
Głos zabrała też Małgorzata Fajfer, kierownik referatu gospodarki przestrzennej, rolnictwa i ochrony przyrody w kotlińskim urzędzie. Odniosła się do procedur administracyjnych i roli urzędników w procesie inwestycyjnym. Podkreśliła, że urząd działa zgodnie z przepisami prawa, a nie „przeciwko mieszkańcom”. -
- Przepychamy się w sprawach niepotrzebnych. Jeśli chodzi o administrację, wójt ma swoje kompetencje, my jako urzędnicy mamy swoje. I nie jest tak, że to działanie dla Państwa - my jesteśmy dla Was - mówiła.
Fajfer wyjaśniła, jak wygląda procedura składania wniosków: każdy inwestor, podobnie jak mieszkańcy, składa dokumenty określające, co chce realizować.
- My rozpatrujemy wniosek, kiedy jest kompletny, w oparciu o przepisy prawa. Warunki zabudowy rozpatrujemy tak, jak dla budynku mieszkalnego, hali magazynowej czy silosu zbożowego. Biogazownia rolnicza może być realizowana w ramach takich warunków, dlatego wszystko odbywa się zgodnie z przepisami.
Podkreśliła też, że gmina nie jest stroną postępowania, a jedynie organem wydającym decyzję, natomiast strony postępowania to bezpośredni sąsiedzi działki, Nadleśnictwo i zarządca drogi.
- Prawo do odwołania czy zgłaszania uwag przysługuje dwó, trzem stronom na każdym etapie postępowania. Ani wójt, ani burmistrz nie mogą wydać decyzji odmownej bez podstaw prawnych. Jeszcze nie mamy żadnych uzgodnień, więc nie mamy podstaw, by odmówić czegokolwiek - inwestycja jest realizowana zgodnie z przepisami prawa.
Planowana biogazownia ma powstać na styku dwóch gmin - Jarocin i Kotlin. Na spotkaniu obecny był również sołtys Witaszyc, Michał Kaczmarek, który odczas ostatniego spotkania zapewniał, że jego miejscowość będzie wspierać mieszkańców Woli Książęcej w działaniach przeciwko tej inwestycji.
Co myślicie o sprawie? Czekamy na merytoryczne komentarze i udział w sondzie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.