10 lat temu zginęła tragicznie Felicja Pawlicka. To ona wymyśliła glana. Wspominamy w rocznicę śmierci

Opublikowano:
Autor:

10 lat temu zginęła tragicznie Felicja Pawlicka. To ona wymyśliła glana. Wspominamy w rocznicę śmierci - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Felicja Pawlicka zginęła tragicznie 10 lat temu. To właśnie ona wymyśliła pomnik glana stojący w Jarocinie. W piątek odbędzie się w jej intencji msza, w rodzinnej parafii w Wilkowyi.

 

 

Felicja Pawlicka była jarocińską artystką. W Skarbczyku stworzyła galerię sztuki i miejsce, które przyciągało ludzi sztuki i kultury. Współpracowała też z „Gazetą Jarocińską”

 

To właśnie ona wymyśliła, że w Jarocinie powinien powstać pomnik glana. Potem jej marzenie spełniła Fundacja „Ogród Marzeń”, która właśnie w ten sposób chciał upamiętnić Felicję i jej działalność. Prywatnie była siostrą Adama Pawlickiego – burmistrza Jarocina

 

W piątek, 19 czerwca, o godzinie 17.00 odbędzie się w Wilkowyi msza św. w intencji jarocińskiej artystki.

 

Jak wspominali Felicję Pawlicką

W archiwum „Gazety Jarocińskiej” odnaleźliśmy tekst, w którym wspominali Felicję przyjaciele, znajomi i współpracownicy. Tekst ukazał się w numerze 25 GJ z 2010 roku.

 

Piotr Piotrowicz – prezes Południowej Oficyny Wydawniczej, wieloletni redaktor naczelny „Gazety Jarocińskiej”

Felicja była artystką i to zawsze, dla każdego powinien być punkt wyjścia do rozmowy z nią i o niej. Miała szczególną wrażliwość niedostępną dla wielu innych, z którymi przychodziło jej się kontaktować w pracy, w życiu codziennym, w różnego rodzaju okolicznościach życiowych.

Ta wrażliwość wzbogacona pałającą pasją tworzyła niesamowity konglomerat o metafizycznym odcieniu. Do tego wszystkiego dochodziła taka niezachwiana wiara w innych, nawet najbardziej potłuczonych w życiu i przez życie. I to wszystko było obecne w niej, w jej działaniach i w jej sztuce.

Felicja była płomieniem. Dla tych, którzy potrafili ją zrozumieć za życia, jej przesłanie będzie oczywiste. Na zawsze.

 

Sebastian Pluta, dyrektor Muzeum Regionalnego w Jarocinie

Kiedy dotarła do mnie wiadomość o tragicznej śmierci Felicji, nie mogłem pozbierać myśli. Odeszła od nas osoba na pewno niekonwencjonalna, mając zawsze swoje zdanie. Żyjąca w trochę innym świecie, bardziej kolorowym, gdzie liczą się zupełnie inne wartości, nie te materialne.

W Skarbczyku potrafiła stworzyć miejsce do którego przyciągała osoby o podobnym widzeniu świata. Interesowała się sztuką nowoczesną. Z pozoru beztroska… jednak kiedy pojawiał się temat córki Laury to nagle stawała się niezwykle poważną i trzeźwo patrzącą na świat osobą. Na biurku pozostało sporo Jej rzeczy, zapewne jakieś rozpoczęte projekty, pomysły na nowe wystawy… Pozostaje mieć nadzieję, że tam w górze, obok swego przyjaciela Piotra Marchwiaka będzie nas wspierać.

 

Barbara Bogatko, artystka

Trudno jest teraz o tym wszystkim mówić. Felicja była moją najlepszą przyjaciółką. Była strasznie odważna, a ja jestem troszkę nieśmiała i wycofana społecznie. Ona mnie wciągała w te wszystkie akcje wśród ludzi, plastyków... Zawsze dzwoniła: „przyjdź, wejdź na wernisaż”.

Namawiała mnie do wspólnej pracy i bardzo dużo jej zawdzięczam - też jako kobiecie, bo dała mi bardzo dużo pomysłów na życie. Dawała mi wielką radość, bo zawsze była pełna odwagi, pomysłów, ekspresji. Felicja miała niesamowitą intuicję. Laura mówiła, że jak coś przeskrobała w Poznaniu, np. poszła na wagary, to był telefon od Felicji: „Gdzie jesteś? Co robisz?”. Felicja miała ogromną matczyną intuicję. Były ze sobą bardzo blisko, jak przyjaciółki.

 

Filip Fajfer, artysta plastyk, Dj

Felicja robiła w Skarbczyku jakąś wystawę w 2005 roku. Akurat wszedłem i od słowa do słowa... Tak się poznaliśmy. Później dużo ze sobą rozmawialiśmy. Na różne tematy, również artystyczne. Ale rozmawialiśmy głównie o życiu, o codzienności. Miała wiele pomysłów, energii, ale miała też słabsze dni jak każdy. Nikt nie jest niezniszczalny, ale dawała radę. Zawsze chciała dobrze, starała się zintegrować środowisko artystyczne, bardzo jej na tym zależało. Nie bała się wyrażać swojego zdania. Zawsze chciała, żebym malował.

 

Lechosława Dębska, jarocińska radna

Była wspaniałym człowiekiem. Miała wielkie serce. Potrafiła każdemu pomóc, każdemu doradzić. Potrafiła być ludzka. Nie ograniczała się do własnych spraw. Podobało się jej wszystko. Potrafiła wyciągać konkretne wnioski ze złych posunięć. Potrafiła nawet radnym podpowiedzieć, co by było ważne dla danego terenu. Angażowała się we wszystko - w życie społeczne i kulturalne.

Znała wiele osób z zewnątrz. Te znajomości owocowały tym, że zapraszała je do Jarocina. Potrafiła wiele rzeczy zorganizować. Będzie jej brakowało w środowisku kulturalnym Jarocina. To, że w ostatnim okresie tak działał Skarbczyk to jej zasługa. Te wszystkie wystawy, imprezy, które tam organizowała... Była naprawdę na wysokim poziomie kultury, obycia, inteligencji, umiejętności szerszego widzenia horyzontu. Była odważna, widziała to, co złe i potrafiła o tym mówić.

 

Zdzisława Pilarczyk, jarocińska radna

Felicja była takim dobrym duchem, życzliwa, szczególnie dla kobiet. Miałyśmy się spotkać. Byłam na wyjeździe i ona dzwoniła. Powiedziałam, że pogadamy, jak przyjadę. Tego sobie nie mogę darować. Trudno mi mówić. Felicja potrafiła krytykować, ale nie złośliwie , tylko tak, żeby coś zrobić lepiej. Była szczera i bezpośrednia. Brak fałszu naprawdę mi się u niej podobał.

 

Janusz Zwierzycki

Myślę, że śmiało można nazwać naszą znajomość przyjaźnią. Poznaliśmy się poprzez działalność twórczą. Gdzie działo się w Jarocinie coś nietuzinkowego to okazywało się, że spotykaliśmy się przy realizacji tego projektu. Była bardzo dynamiczna, twórcza i odważna.

Trudno będzie ją zastąpić, bo takie osoby o artystycznej, twórczej i wrażliwej duszy trudno spotkać. Bardzo mi się podobało to, co robiła w Skarbczyku. Byłem prawie na każdym wydarzeniu z jej udziałem. Byliśmy w trakcie realizacji kolejnych pomysłów. W ostatnich dniach współpracowaliśmy z Grupą Żerków. Wkładała w to dużo zapału i się skończyło.

W czwartek była odwiedzić mnie i moją grupę młodzieży na biwaku w Śmiełowie. Chłopak grał na gitarze, ludzie śpiewali. Tak jej się podobało, że zaczęła wszystko filmować, a potem tańczyła wokół ogniska. To było nasze ostatnie spotkanie.

 

Piotr C. Kowalski

Ostatnio była u mnie w pracowni na uczelni w Poznaniu. Jakoś pół roku temu. Nagrywała nawet moje korekty, to co mówiłem studentom. Mój aparat leżał. Nawet nie wiedziałem, że go wzięła i robiła mi zdjęcia. Potem wszystko doskonale mi opowiedziała. Ja już zapomniałem, bo tak mówiłem w transie.

A ona wiedziała, co o kim mówiłem. Scharakteryzowała wszystkie studentki. To dla mnie było szokiem. Nie spotkałem wcześniej nikogo, kogo by to do tego stopnia interesowało.

Ciągle pytała, kiedy przyjadę do Jarocina. Powiedziałem, że jak skończy się rok szkolny.

 

Beata Frąckowiak - Piotrowicz, dziennikarka "Gazety Jarocińskiej"

Kiedyś mi powiedziała: "Gdybym teraz umarła, to na pogrzebie wszyscy by mnie chwalili, mówili o sukcesach, a teraz, gdy żyję..." Zrobiła tak wiele, a tak mała dostała w zamian. Samotna w walce o sztukę i kulturę, o innych artystów, którym często była matką i przyjaciółką. Bezkompromisowa w walce o prawa kobiet. Buntowała się przeciwko niesprawiedliwości, obłudzie, kłamstwu, intrygom. Miała głowę pełną pomysłów.

Przyciągała do naszego miasta artystów z Polski i zagranicy. Nie mogła zrozumieć dlaczego nikt nie chce jej pomóc, dlaczego nie chce korzystać z jej wyobraźni, kreatywności, talentów.

Spotkałyśmy się w sobotę na kawie, rozmawiałyśmy o kolejnym wywiadzie, opowiadała o żerkowskich projektach... Feli, jak mogłaś nam to zrobić?

 

Włodek Sypniewski, Grupa Żerków

Znałem ją od listopada. Krótko. Ale bardzo dobrze ją poznałem. Zaprzyjaźniliśmy się. Felicja była wspaniałym człowiekiem, jednym z najwspanialszych jakich w życiu poznałem. Wspaniała kobieta, trochę dziecko, wszędzie szukała miłości i uznania dla swoich pomysłów, które chciała zrobić w Jarocinie dla siebie, dla innych. Kiedy nie mogła czegoś zrobić przejawiała nawet taką dziecięcą autoagresję i frustrację.

Była bardzo dobrym człowiekiem. Swego czasu mieszkała w Paryżu i współpracowała z wybitnym malarzem. Takich ludzi szukała. Jarocin do tego nie dorósł. Miała, przy mojej pomocy, okazję poznać wielu artystów z naszego stowarzyszenia Grupa Żerków. Bywała na naszych koncertach, imprezach. Była moim częstym gościem w Galerii Śmiełów, w dawnej szkole. Nazywała ją drugim domem. Mówiła, że to jest taki nierealny, wspaniały świat dla niej, a później wracała do rzeczywistości znowu walczyć.

W niedzielę była u nas na próbach zespołu Modest. Robiła z nimi wywiad, nagrywała. Zaśpiewali jej trzy najpiękniejsze piosenki. Felicja tańczyła. Później odjechała. Na pewno zginęła szczęśliwie. Brat i jej rodzina prosili, żebyśmy nad jej grobem zaśpiewali to. Ale nie może być tak, że skończy się pogrzebem. Trzeba w Jarocinie stworzyć coś, co będzie kontynuowało to, czego ona chciała.

 

Tak Felicję Pawlicką wspominali  ludzie dziesięć lat temu. Dziś, po 10 latach możemy powiedzieć, że nie skończyło się tylko na pogrzebie.

Rok po śmierci Felicji Pawlickiej w Jarocinie stanął pomnik glana. To Jej pomnik. Rozsławił Jarocin na całą Polskę.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE