Nasz dziennikarz Sebastian Matyszczak wsiadł w samolot i wziął udział w zawodach nawigacyjno-lotniczych, a przy okazji sfilmował Jarocin z lotu ptaka. Popatrzcie na swoje miasto z góry i przeczytajcie reportaż z tej imprezy.
Piątek, późne popołudnie. Dojeżdżam do Michałkowa. Stojący obok hangaru samolot z daleka sprawia wrażenie dużej zabawki. Z bliskiej odległości okazuje się, że jest wysokości SUV-a. Słuszna okazała się więc decyzja o wcześniejszej przymiarce. Udaje mi się wejść do środka, ale nie bez drobnych modyfikacji. Razem z pilotem Zbigniewem Miłoszem wyciągamy standardową poduszkę służącą ludziom o normalnym wzroście za fotel i zamieniliśmy ją na cieńszy model. W przeciwnym razie w przypadku turbulencji mógłbym nabawić się co najmniej dużego siniaka.
Pilot pyta, czy nie pomógłbym mu umyć samolotu, bo kilka godzin wcześniej przyleciał nim spod Berlina i - faktycznie - na skrzydłach aż roi się od martwych owadów. Przy okazji dowiaduję się, że mycie maszyny po zakończonym locie to dobry zwyczaj niektórych aeroklubów. Jak więc mógłbym odmówić? Poza tym mam nadzieję, że jeśli przyłożę się do czyszczenia, samolot jakoś łagodniej potraktuje mnie w powietrzu. Jak to mówią - tonący brzytwy się chwyta, a ja - ze swoim niezwykle ubogim bagażem lotniczych doświadczeń - nie mam pojęcia, czego się spodziewać po tak małym samolocie.
[...]
Więcej w aktualnym numerze "Gazecie Jarocińskiej".
