O co chodzi z jarocińskim boiskiem należącym do PUKS Antonio Jarocin?
- Mieszkańcy osiedla mają pretensje, że boisko przy ul. K. Wielkiego w Jarocinie jest prywatne. Zawsze powtarzałem, że trzeba udostępnić stadion dzieciom. Dlaczego nie mogą tam grać, skoro są wakacje? - pyta Czesław Jarych, mieszkaniec osiedla Tumidaj.
Zdzisław Witczak, trener klubu tłumaczy, że zgodnie z zarządzeniem jarociński klasztor oddał ten teren w zarządzanie i opiekę techniczną zarządowi PUKS Antonio, a formalną opiekę nad nim sprawuje on sam. - Boisko jest ogrodzone, żeby nikt go nie zniszczył. Powiesiłem tabliczki, że to teren prywatny, bo nie było tutaj żadnego ogrodzenia. Gdyby bramka się na kogoś przewróciła i go zabiła, to ja bym odpowiadał w sądzie. Dlatego zabezpieczyłem się, żeby nikt nie wchodził, kiedy mnie nie ma - wyjaśnia przedstawiciel Antonio.
Mężczyzna podkreśla, że nigdy nikogo nie wygnał z boiska i zawsze zaprasza, żeby chętni przychodzili i grali tu w piłkę, jednak pod pewnymi warunkami. Mogą przyjść i pograć, kiedy ktoś to kontroluje. Można przyjść z babcią, dziadkiem, rodzicem czy innym opiekunem i korzystać z boiska, ale wtedy, gdy jest na tym terenie przedstawiciel klubu - dodaje Witczak.
Dlaczego nie można korzystać z boiska podczas trwających wakacji i czy to się zmieni? Czytaj w aktualnym numerze "Gazety Jarocińskiej".