Najgorsi wrogowie Jaroty Jarocin lepiej by tego nie wymyślili.
To mógłby być scenariusz na film. Ale z happy endem dla Świtu Skolwin. Wynik 0:5 na własnym stadionie był jak grom z jasnego nieba. Początek nie zwiastował klęski. Oba zespoły rozgrywały piłkę w środku pola, a wynik w 25. minucie otworzył Paweł Krawiec, który wykorzystał rzut karny po faulu Sebastiana Kmiecika. Jarota nie potrafiła zakończyć strzałem ani jednej akcji. Co innego rywale, którzy do przerwy zdobyli jeszcze dwa gole.
ZOBACZ TEŻ: Jarota wygrywa po dreszczowcu
Po zmianie stron piłkarze nie wyglądali na takich, którzy byliby w stanie odwrócić losy spotkania. Gospodarze mieli co prawda kilka prób zakończonych strzałami w światło bramki i druga odsłona w ich wykonaniu wyglądała lepiej od pierwszej, ale skuteczność dalej była po stronie rywali. Po dwóch głupich błędach goście zdobyli kolejne bramki. Kiedy Adam Ładziak strzelił na 5:0, sędzia zakończył spotkanie.
Więcej na ten temat w kolejnym numerze "Gazety Jarocińskiej"
Jarota Jarocin - Świt Skolwin 0:5 (0:3)
0:1 - Paweł Krawiec (25.) - z rzutu karnego
0:2 - Krzysztof Filipowicz (41.)
0:3 - Krzysztof Filipowicz (45.)
0:4 - Kamil Walków (78.)
0:5 - Adam Ładziak (94.)
Jarota: Sebastian Kmiecik - Damian Pawlak (90. Łukasz Rylukowski), Dawid Piróg, Piotr Garbarek, Piotr Skokowski - Jakub Czapliński (46. Jacek Pacyński), Michał Grobelny, Jędrzej Ludwiczak (73. Mateusz Dunaj), Filip Szewczyk (82. Daniel Najduch) - Christian Nnamani, Hubert Antkowiak