reklama

Jarota przegrywa, rywale punktują

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportJarota Jarocin zasłużenie przegrała 0:3 z Polonią Chodzież i, po zwycięstwie LKS-u Gołuchów nad Nielbą Wągrowiec, spadła w tabeli tuż nad strefę spadkową.
reklama

Po efektownym zwycięstwie w zeszłym tygodniu w Poznaniu z Wiarą Lecha, kolejny domowy mecz Jaroty Jarocin, w którym zmierzyła się z Polonią Chodzież, przyciągnął na trybuny jarocińskiego stadionu, mimo Wielkiej Soboty, nieco więcej niż zwykle kibiców. Tym razem czekało ich jednak rozczarowanie, gdyż Jarota całkiem zasłużenie uległa rywalom z Chodzieży.

Powrót kartkowiczów

W składzie Jaroty, w porównaniu ze zwycięskim meczem w Poznaniu, nastąpiło kilka zmian. Do gry wrócili dwaj zawodnicy pauzujący poprzednio za nadmiar kartek. Krzysztof Matuszak zajął miejsce w środku obrony zamiast Miłosza Korzenia. Na pozycję defensywnego pomocnika powrócił Szymon Komendzński, przez co Nikodem Roguszczak ponowie przesunięty został na prawą obronę (wypychając z podstawowego składu Dariusza Walczaka). Do wyjściowego składu powrócił także Jacek Pacyński, sadzając znów na ławce Adriana Ratajczyka. Jeszcze jedna roszada nastąpiła na prawej stronie pomocy, gdzie Paweł Skórski w wyjściowej "jedenastce" zmienił Shinye Komoto.

reklama

Kontrowersyjne otwarcie wyniku i gol do szatni

Mecz dobrze rozpoczął się dla zespołu z Chodzieży, który w 10. minucie objął prowadzenie. Okoliczności zdobycia tego gola były dość kontrowersyjne, gdyż akcja Polonii zaczęła się od przejęcia piłki w środku pola po ataku Ibrahima Appiaha na Szymona Komendzińskiego. Pomocnik Jaroty po meczu zarzekał się, że został sfaulowany, ale gwizdek arbitra milczał. Podczas gdy Komendziński zwijał się z bólu, piłkarze Polonii znaleźli się z piłką w polu karnym Jaroty. Czuli się tam swobodnie, aż w końcu Appiah posłał precyzyjny strzał po ziemi, którego nie zdołali zablokować ani Pawał Skórski, ani Mikołaj Marciniak. Po siedmiu minutach bliski wyrównania był Jacek Pacyński. Napastnik Jaroty, po precyzyjnym dośrodkowaniu Maurycego Przybyła, uderzył piłkę głową. Niesamowitą interwencją popisał się bramkarz Polonii Tomasz Figlerowicz, który z najwyższym trudem zdołał końcami palców wybić piłkę zmierzającą pod poprzeczkę. Potem trwała zacięta walka o przejęcie inicjatywy. Goście częściej przebywali przy piłce, za to Jarota starała się groźnie kontratakować. Oba zespoły stworzyły sobie jeszcze po jednej dobrej okazji do zdobycia goli. Najpierw Mikołaj Marciniak instynktownie piętą wybił piłkę po kąśliwym uderzeniu Jakuba Zbieralskiego, a w 38. minucie ponownie Jacek Pacyński miał szansę na doprowadzenie do wyrównania. Dobry pressing piłkarzy Jaroty spowodował, że bramkarz Polonii zbyt krótko wybił piłkę i przejęli ją piłkarze z Jarocina. Po chwili futbolówka trafiła pod nogi Pacyńskiego, a ten uderzył z ostrego kąta, jednak piłka przeleciała nieco obok słupka. Gdy wydawało się, że lada moment Jarota wyrówna, w 45. minucie goście zdobyli "gola do szatni". Do piłki wybitej z linii obrony dopadł Ibrahim Appiah, który wygrał pojedynek biegowy z Vitalijem Lysenko i Krzysztofem Matuszakiem, następnie minął Mikołaja Marciniak, który próbował interweniować poza polem karnym i, ku uciesze grupki kibiców z Chodzieży, posłał ją do opuszczonej bramki.

reklama

Druga połowa znów dla rywali

Kto liczył na szturm Jaroty po przerwie, ten z pewnością był zawiedziony. Początek gry po zmianie stron należał znów do rywali. Już w 47. minucie goście groźnie, choć na szczęście niecelnie, uderzali na bramkę Marciniaka (główka nad poprzeczką). Z kolei cztery minuty później, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i kolejnym uderzeniu głową, Jarotę od straty trzeciego gola uratowała poprzeczka. Po kilku kolejnych minutach Marciniak obronił groźny strzał Appiaha. W końcu w 63. minucie także Jarota zdołała oddać pierwszy celny strzał w drugiej połowie, ale Figlerowicz pewnie odbił na rzut rożny piłkę po uderzeniu Nikodema Roguszczaka. W 73. minucie Marciniak kapitalnie wybił piłkę zmierzająca w "okienko", po strzale Saby Grigalashviliego z rzutu wolnego. W końcu w 78. minucie Polonia trzecim golem zapewniła sobie zwycięstwo. Akcja gości zaczęła się po ostrym potraktowaniu przez obrońcę Shinyi Komoto (Japończyk uważał, że był faulowany). Potem seria błędów w obronie, której zwieńczeniem był kiks Łysenki, po którym Appiah zagrał do Zbieralskiego, a ten pewnym strzałem na dalszy słupek nie dał szans na skuteczną obronę Marciniakowi. Dopiero wówczas Jarota była w stanie stworzyć jakieś niebezpeczeństwo pod bramką rywali. Najpierw, po rykoszcie, tuż obok słupka uderzał Adrian Ratajczyk, a chwilę później dobrą, indywidualną akcję przeprowadził Roguszczak, ale po jego zagraniu wzdłuż linii bramkowej nikt nie był w stanie skierować piłki do bramki.

reklama

Rywale gonią, a uciekać trzeba będzie na bocznym boisku

Zasłużona porażka z Polonią boli, ale przedze wszystkim istotny jest brak zdobyczy punktowych. Tymczasem rywale w walce o utrzymanie w IV lidze nie zasypiają. LKS Gołuchów wygrał 2:0 z Nielbą Wągrowiec i wyprzedził Jarotę w tabeli. Punkt wywalczyła również Warta Śrem w starciu z wiceliderem Polonią Leszno. Tymczasem pojedynek z zespołem z Chodzieży był dla Jaroty ostatnim w tym sezonie na głównej płycie boiska miejskiego. Teraz murawa zostanie przygotowana na mecz jednej z reprezentacyjnych drużyn młodzieżowych, a czwartoligowcy przeniosą się na boisko przy ulicy Maratońskiej.

Jarota Jarocin - Polonia Chodzież 0:3 (0:2)

0:1 - Ibrahim Appiah (10.)

reklama

0:2 - Ibrahim Appiah (45.)

0:3 - Jakub Zbieralski (78.)

Jarota: Mikołaj Marciniak - Mikołaj Kowalski (76. Dariusz Walczak), Krzysztof Matuszak, Vitalii Lysenko, Nikodem Roguszczak, Szymon Komendziński (80. Michał Mądrzak), Łukasz Tomczak, Maurycy Przybył (90. Nkodem Parus), Paweł Skórski (55. Shinya Komoto), Ivan Sukhenko (86. Oskar Olszewski), Jacek Pacyński (55. Adrian Ratajczyk)

Paweł Kryś - trener Jaroty:

- Wynik jest adekwatny do tego, co działo się na boisku. Choć pierwsza połowa była dość pozytywna, jeśli chodzi o naszą grę. Szkoda straconych w łatwy sposób dwóch goli. Szczególnie tej drugiej, która wpadła "z niczego". Mieliśmy swoje okazje. Dwukrotnie na bramkę rywali uderzał Jacek Pacyński, co mogło skończyć się trafieniami. Próbowalismy utrzymywać się dłużej przy piłce, co wychodziło całkiem nieźle. Problemem było ostatnie podanie. Przy straconych golach zadecydowały błędy indywidualne. Takie błędy trudno wyeliminować w tygodniu podczas treningów. One wynikają z sytuacji meczowych. Tym razem przy dwóch golach błędy popełnił zawodnik, który przed tygodniem w Poznaniu zagrał bezbłędny mecz. Role się też dzisiaj odwróciły, jeśli chodzi o stałe fragmenty. W meczu z Wiarą Lecha one przyniosły nam trzy gole. Tym razem wyglądały one znacznie gorzej, a rywal z Chodzieży stwarzał z nich poważne zagrożenie. Na szczęście Mikołaj Marciniak dobrze się dziś spisywał i kilka groźnych strzałów wybronił. Sytuacja w tabeli jest bardzo wyrównana, jeśli chodzi o utrzymanie. My, Gołuchów, Ślesin, Śrem, Centra Ostrów jeszcze pewnie tez będzie próbowała, do końca rozgrywek będziemy ostro walczyć o uniknięcie spadku. Trzeba punktować nawet z tymi rywalami, którzy wydają się nie do pokonania.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
logo