Jarota, po dwóch z rzędu zwycięstwach na własnym boisku, tym razem nie zdobyła nawet punktu w spotkaniu z Polonią Golina. Goście strzelili gola na wagę kompletu punktów już w 17. minucue, ale piłka nie znalazła się w bramce Jaroty po zagraniu zgodnym z przepisami. Arbitrzy nie zauważyli jednak przewinienia.
"Jarociński" rywal Jaroty
Rywalem Jaroty w minioną sobotę był najbardziej "jarociński" zespół spośród pozostałych ekip występujących w IV lidze. W drużynie gości zobaczyliśmy bowiem w pierwszym składzie aż dwóch wychowanków Jaroty - byłego kapitana jarocińskiej drużyny Jędrzeja Ludwiczaka oraz Mateusza Dunaja. Na ławce rezerwowych cały mecz spędził kolejny z rodowitych jarociniaków - Igor Skowron. Z kolei w końcówce spotkania na boisku w drużynie Polonii pojawił się jeszcze jeden były gracz Jaroty - Patryk Kieliba.
Niska obrona pokonana ręką
Pierwsza połowa była bardzo trudna dla Jaroty. Podopieczni Pawła Krysia grali w niej pod dość silnie wiejący wiatr. Między innymi dlatego to Polonia prowadziła grę, miała zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki i długimi fragmentami zamykała Jarotę na jej własnej połowie. Zespół z Jarocina dość dobrze i pewnie czuł się jednak w średniej i niskiej obronie. Podopieczni Pawła Krysia dobrze przesuwali się po boisku i Polonia nie potrafiła specjalnie stworzyć jakiegoś zagrożenia pod bramką Mikołaja Marciniaka. Owszem, w 15. minucie gościom udało się niebezpiecznie dośrodkować w pole karne Jaroty i Mikołaj Kowalski wybijając piłkę głową omal nie posłał jej tuż pod poprzeczkę własnej bramki. A już dwie minuty później nastąpiła akcja, która zadecydowała o losach całego meczu. Po zagraniu z rzutu wolnego podyktowanego tuż przy linii końcowej boiska, piłka znalazła się w polu karnym Jaroty, a następnie w siatce bramki jarocińskiego zespołu. Problem w tym, że Rafał Iwiński w zamieszaniu podbramkowym z bliskiej odległości skierował piłkę do bramki ręką. Ten ruch górnej kończyny gracza Polonii był dobrze widoczny dla kibiców i osób obserwujących spotkanie zza linii bocznej. Arbitrzy jednak go nie dostrzegli i gola uznali.
Poza tymi dwoma akcjami goście z Goliny nie zgrozili już bramce Marciniaka. Co prawda Mateusz Dunaj dość często ogrywał przy linii bocznej Nikodema Roguszczaka, ale nikt z partnerów specjalnie nie potrafił skorzystać z jego dośrodkowań. Jarota także ani razu przez całą pierwszą połowę nie zagroziła bramce rywali. Po przejęciu piłki często jedyną opcją było zagranie do Ivana Sukhenki, który z kolei z reguły musiał decydować się na drybling. Chociaż kilka razy zdołał minąć dwóch lub nawet trzech rywali, to zawsze znalazł się ktoś następny do asekuracji i napastnikowi Jaroty trudno było nawet oddać strzał na bramkę.
Stałe fragmenty nie dały goli
W drugiej połowie to Jarota grała ze sprzyjającym wiatrem i dlatego długimi fragmentami potrafiła zamykać rywali na ich połowie. Podopieczni Pawła Krysia także mieli jednak problem z dochodzeniem do sytuacji bramkowych. Przez całe spotkanie zawodnikom Jaroty nie udało się oddać choćby jednego celnego strzału na bramkę Polonii. Najbliżej zdobycia gola wyrównującego było po stałych fragmentach. Po jednym z rzutów wolnych w wykonaniu Ivana Sukhenki, nabiegający na piłkę Szymon Komendziński zbyt lekko strącił ją głową, aby zaskoczyć bramkarza Polonii. Z kolei po innym dośrodkowaniu Paweł Skórski główkował nad poprzeczką. Natomast po jednym z rzutów rożnych dobrze do uderzenia z dystansu wyprowadzony został Krzysztof Matuszak, ale jego strzał był zupełnie nieudany. Poloniści postraszyli Mikołaja Marciniaka dwukrotnie strzałami przy bliższym słupku, najpierw Mateusz Dunaj, a chwilę później Fabian Grzelka. W obu sytuacjach bramkarz Jaroty nie dał się zaskoczyć. Ostatecznie w tym typowym meczu "na remis" wątpliwe (pod względem poprawności względem przepisów) trafienie z pierwszej połowy zapewniło beniaminkowi z Goliny komplet punktów.
Jarota Jarocin - Polonia Golina 0:1 (0:1)
0:1 - Rafał Iwiński (17.)
Jarota: Mikołaj Marciniak - Nikodem Roguszczak, Vitali Lysenko, Krzysztof Matuszak, Mikołaj Kowalski (83. Dariusz Walczak), Szymon Komendziński, Łukasz Tomczak, Shinya Komoto (75. Oskar Olszewski), Jacek Pacyński (46. Paweł Skórski), Maurycy Przybył, Ivan Sukhenko
Paweł Kryś - trener Jaroty:
- Niestety, musimy przełknąć gorycz porażki. Do zwycięstwa w dzisiejszym meczu było daleko, ale remis byłby wynikiem sprawiedliwym. Na boisku dzisiaj rządził głównie wiatr. Rywalom w pierwszej połowie udało się zdobyć gola po stałym fragmencie, choć z mojej perspektywy było widać, że strzelec gola umieścił piłkę w siatce ręką. Niestety, czasami mam wrażenie, że sędziowie nie chcą sędziować w Jarocinie sprawiedliwie. Wielka szkoda, że ten błąd pozbawił nas dzisiaj punktu. Wiadomo, że mecz trwa dziewięćdziesiąt minut i mieliśmy jeszcze sporo czasu, aby stan meczu wyrównać. Jeśłi chodzi o założenia w grze obronnej, to realizowaliśmy je dzisiaj bardzo dobrze, bo nie dopuszczaliśmy rywala do zbyt wielu sytuacji pod naszą bramką. Owszem, byliśmy w pierwszej połowie głęboko cofnięci, ale to nie był problem, bo Polonia nie stwarzała sobie sytuacji. W drugiej połowie liczyliśmy, że uda się zdobyć gole, ale zabrakło nam dzisiaj jakości w ofensywie, stąd przegrana. Szkoda, bo remis byłby sprawiedliwy. Teraz będziemy szukać punktów w spotkania z Wiarą Lecha. Rywal to solidny, ale tegoroczna IV liga pokazuje, że nie ma w niej murowanych faworytów.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.