reklama
reklama

Jarota II Witaszyce zdobywcą Pucharu Polski w strefie kaliskiej!

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Jarota II Witaszyce wywalczyła Puchar Polski w strefie kaliskiej. Finał, rozegrany w Jaraczewie, był derbowym pojedynkiem dwóch drużyn z powiatu jarocińskiego. Jaraczewski GKS tym razem nie zdołał sprawić kolejnej niespodzianki i przegrał z Jarotą II 2:7.
reklama

GKS OSŁABIONY, JAROTA II WZMOCNIONA

Przed spotkaniem kibice GKS-u mieli nadzieję, że tak jak w kilku poprzednich meczach, tak i w finale ich ulubieńcy sprawią niespodziankę i odniosą zwycięstwo. Sporo wiary w ich serca wlała informacja o tym, że na finałowy pojedynek kontuzje zdołali wyleczyć dwaj kluczowi zawodnicy - Sebastian Wach i Patryk Rzepka. Zasmuciła natomiast wiadomość o tym, że na przedmeczowym rozruchu okazało się, iż poważniejsza niż przewidywano jest kontuzja Dariusza Małeckiego. Doświadczony rozgrywający nie tylko musiał zrezygnować z marzeń o występie w finale, ale najprawdopodobniej nie pomoże swej drużynie także w dwóch ostatnich meczach rundy jesiennej. 

Trener rezerw Jaroty Krzysztof Matuszak nie miał takich problemów. Do dyspozycji miał wszystkich zawodników, którzy tworzą trzon zespołu w rozgrywkach ligowych. Dodatkowo mógł wzmocnić drużynę dwójką środkowych obrońców z trzecioligowej pierwszej drużyny - Dawidem Idzikowskim i Marcinem Maćkowiakiem. Obaj z powodu nadmiaru żółtych kartek nie mogą być brani pod uwagę przez trenera Piotra Garbarka do składu w najbliższym spotkaniu z Bałtykiem Gdynia. Ponadto w meczu finałowym wystąpili także inni zawodnicy pierwszej drużyny - Dominik Konopacki i Jakub Baut.

MOCNE ZWIĄZKI MIĘDZY PIŁKARZAMI OBU DRUŻYN

Derbowy pojedynek w finale rozgrywek pucharowych był dla obu drużyn prestiżowy nie tylko ze względu na stawkę, ale również na to, iż wielu zawodników ma w swoim piłkarskim życiorysie występy w obu tych klubach. Przez pewien okres bramkarzem GKS-u był Simon Krawczyk, obecnie rezerwowy golkiper rezerw Jaroty. Jeszcze w poprzednim sezonie w Jarocie występowali Patryk Rzepka i Miłosz Bolek. Z kolei przebijający się do składu Jaroty II Łukasz Tomczak to syn Artura Tomczaka, niegdyś napastnika zarówno Jaroty, jak i GKS-u, a obecnie członka zarządu jarocińskiego klubu. Grający trener GKS-u Kamil Stefaniak także jest wychowankiem Jaroty, a zanim reaktywowano GKS, był również trenerem drużyn młodzieżowych w Akademii Jaroty.

WSPANIAŁA ORGANIZACJA I KIBICOWSKA OPRAWA

Działacze GKS-u doskonale zorganizowali mecz finałowy. Oba zespoły zostały wyprowadzone przez dzieci z drużyn juniorskich jaraczewskiego klubu. Przed spotkaniem odtworzony został hymn narodowy. Nie było także problemów z pomieszczeniem na stadionie około tysiąca sympatyków obu drużyn, pragnących obejrzeć finałowy pojedynek. Kibice obu ekip także stanęli na wysokości zadania i stworzyli wspaniałą atmosferę. Doskonale przygotowany był klub kibica GKS-u. Oprócz tradycyjnych śpiewów przez cały mecz, zademonstrowali także wpaniałą oprawę wizualną. Wielkie wrażenie zrobiła "sektorówka" z postaciami najważniejszych zawodników, którzy już zapisali się w najnowszej historii klubu. Udowodnili także, że używane z rozsądkiem race także mogą służyć wizualnemu wzbogaceniu widowiska. Dymy w kolarach narodowych i klubowych nie utrudniły rozegrania meczu. Wszystkie wysiłki działaczy i kibiców z Jaraczewa wywarły ogromne wrażenie na przedstawicielach Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej, którzy podkreślali, że jaraczewski finał wysoko postawił poprzeczkę organizatorom kolejnych w przyszłości.

GKS TRAFIA PIERWSZY, ALE JAROTA II SZYBKO ODRABIA

Mecz rozpoczął się znakomicie dla gospodarzy. Już w 3. minucie Sebastian Wach (także wychowanek klubu z Jarocina), o którego obawiono się, czy będzie w stanie wystąpić w finale, wspaniale uderzył sprzed pola karnego i stojący w bramce Jaroty Jakub Baut nie był w stanie sięgnąć piłki, która zatrzepotała, ku uciesze jaraczewskich kibiców, w siatce. Potem jednak rezerwy Jaroty przejęły kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Zepchnęły gospodarzy do obrony, długo utrzymując się przy piłce i sprytnie przerzucając dalekimi podaniami cieżar gry z jednego skrzydła na drugie. W 12. minucie do piłki dośrodkowanej w pole karne GKS-u wyskoczył bramkarz zespołu z Jaraczewa Marcin Wojciechowski i napastnik Jaroty II Jakub Nowak. Świetnie grający głową Nowak skierował piłkę do bramki, a arbiter Sebastian Lorek uznał gola, mimo iż piłkarze GKS-u sugerowali, że ich bramkarz został sfaulowany. W pierwszej połowie jeszcze w jednym elemencie można było zauważyć zdecydowaną różnicę w obu zespołach. Było to wyprowadzenie piłki spod własnej bramki. Rezerwy Jaroty nie miały z tym problemów. Natomiast GKS nie potrafił poradzić sobie z wysokim pressingiem zakładanym przez podopiecznych Krzysztofa Matuszaka. Dzięki temu elementowi gry Jarota II objęła prowadzenie. W 36. minucie, wybijając piłkę spod własnej bramki, Marcin Wojciechowski został przyblokowany przez Jakuba Nowaka. Do odbitej piłki dobiegł Dominik Konopacki, ograł zwodem Karola Tomczaka i Wojciechowskiego, a następnie posłał piłkę do pustej bramki.

W RZUTACH KARNYCH LEPSZY GKS - W CAŁYM MECZU JAROTA II

Druga połowa rozpoczęła się bardzo źle dla gospodarzy. Najpierw okazało się, że po zmianie stron na boisko nie wyjdzie już strzelec gola Sebastian Wach, a po zaledwie dwóch minutach zastępujący go Marcin Kordus nie zdołał zatrzymać Miłosza Kowalskiego, który precyzyjnie dośrodkował na piąty metr do Jakuba Nowaka, a ten głową posłał piłkę obok bezradnego Wojciechowskiego do bramki. Po tym golu Jarota II grała już z większą swobodą. W efekcie nie minęła jeszcze godzina gry, a pięknym uderzeniem sprzed pola karnego w "okienko" popisał się Miłosz Kowalski i goście prowadzili już 4:1. W 65. minucie Jakub Nowak, uderzeniem z pola karnego, pokonał po raz piąty Marcina Wojciechowskiego. Doping kibiców gospodarzy jednak nie ustawał i minutę później, po krótkim zagraniu z rzutu rożnego w pole karne, sfaulowany został Kamil Stefaniak. Do rzutu karnego podszedł Przemysław Rzepka, który przez całe spotkanie sprawiał najwięcej problemów obrońcom Jaroty II. Uderzył pewnie, zdobywając drugiego gola dla zespołu z Jaraczewa. W 71. minucie natomiast w polu karnym GKS-u sfaulowany został Miłosz Kowalski. Napastnik Jaroty II sam postanowił wykonać rzut karny, ale znakomicie wyczuł jego intencje Wojciechowski. Bramkarz GKS-u fantastycznie obronił także dobitkę Nowaka. Już minutę później goście cieszyli się jednak z szóstego trafienia, a jego autorem był Marcin Maćkowiak, który celnie uderzył z linii pola karnego. W 79. minucie strąceniem piłki głową Jakub Nowak ustalił wynik finałowego spotkania. W końcówce rezerwy Jaroty mogły strzelić jeszcze kolejne gole, ale kilka razy dobrze spisał się Wojciechowski, a dwa razy pomogła mu poprzeczka. 

Kibice obejrzeli zatem sporo goli, bo aż dziewięć oraz mnóstwo sytuacji podbramkowych. Nie było niespodzianki, ale z pewnością zwyciężył zespół, który był w tym meczu zdecydowanie lepszy.

PODZIĘKOWANIA DLA OBU DRUŻYN, TROFEUM DLA PECHOWEGO STRZELCA

Po meczu wspaniale, po raz kolejny, zachowali się kibice, którzy podziękowali za piękne widowisko obu drużynom. Potem rozpoczęła się ceremonia wręczenia pamiątkowych medali obu finalistom oraz pucharu zwycięzcom. Trofea wręczali przedstawiciele władz samorządowych Jaraczewa (w imieniu burmistrza - zastępca Olga Kaczmarek) oraz wiceprezes WZPN Piotr Kościelny. Zaskoczeniem był z pewnością wybór gracza meczu. Nie został nim, jak oczekiwano, zdobywca aż czterech goli w finale Jakub Nowak, ale Miłosz Kowalski. Nie przeszkodziło mu zatem pudło z rzutu karnego, ale trzeba przyznać, że zdobył najpiękniejszego gola tego meczu.

MATUSZAK JAK NIEDŹWIEDŹ

Jarota zdobyła Puchar Polski w strefie kaliskiej po raz pierwszy (po zmianach strefowy finał rozgrywano po raz trzeci). Poprzednio pierwszy zespół Jaroty triumfował w finale Pucharu Polski okręgu kaliskiego w 2017 roku. Trenerem jarocińskiego zespołu był wówczas Janusz Niedźwiedź, obecnie szkoleniowiec rewelacji rundy jesiennej w ekstraklasie Widzewa Łódź. Dzięki sukcesowi rezerw w rozgrywkach wojewódzkich wiosną zagrają dwa zespoły Jaroty!

KRÓTKIE ŚWIĘTOWANIE

Podopieczni Krzysztofa Matuszaka nie będą mieli wiele czasu na świętowanie sukcesu. Już w niedzielę czeka ich bowiem kolejny mecz ligowy. Mieli zagrać późnym wieczorem w Jarocinie, ale na prośbę rywali pojedynek ze Stalą odbędzie się o 16.30 w Pleszewie

Jeszcze szybciej na boisko powrócą piłkarze GKS-u, którzy w niedzielę o 13.45 zmierzą się w Racocie z miejscowym PKS-em.

Finał Pucharu Polski w strefie kaliskiej:

GKS Jaraczewo - Jarota II Witaszyce 2:7

1:0 - Sebastian Wach (3.)

1:1 - Jakub Nowak (12.)

1:2 - Dominik Konopacki (36.)

1:3 - Jakub Nowak (47.)

1:4 - Miłosz Kowalski (59.)

1:5 - Jakub Nowak (65.)

2:5 - Przemysław Rzepka - z rzutu karnego (67.)

2:6 - Marcin Maćkowiak (69.)

2:7 - Jakub Nowak (79.)

GKS: M. Wojciechowski - K. Wieliński (61. M. Bolek), K. Tomczak, K. Glinkowski (64. M. Urbaniak), D. Józefiak (75. F. Glinkowski), P. Walczak, M. Nowak, S. Wach (46. M. Kordus), Patryk Rzepka (72. J. Gabryszak), Przemysław Rzepka, K. Stefaniak (75. T. Wiła)

Jarota II: J. Baut - Sz. Łyskawa (80. N. Dryjański), D. Idzikowski, M. Maćkowiak, Sz. Bogaczyk (85. Mikołaj Kowalski), Krzysztof Matuszak (69. Ł. Tomczak), I. Rybarczyk, Miłosz Kowalski (89. M. Idziorek), J. Pacyński, D. Konopacki (65. F. Szydlik), J. Nowak (80. W. Lamprecht)

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama