reklama

GKS i Jarota wysoko zawieslili poprzeczkę przyszłym finalistom

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Paweł Witwicki

GKS i Jarota wysoko zawieslili poprzeczkę przyszłym finalistom - Zdjęcie główne

Wiceprezes WZPN - Piotr Kościelny | foto Paweł Witwicki

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportNie milkną echa piątkowego finału Pucharu Polski w strefie kaliskiej pomiędzy GKS-em Jaraczewo i Jarotą II Witaszyce. Kibice i działacze chwalą organizację meczu oraz poziom sportowy obu finalistów. O opinię na temat jaraczewskiego finału poprosiliśmy wiceprezesa Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej Piotra Kościelnego.
Reklama lokalna
reklama

Czy spodziewał się Pan, że finał strefowy Pucharu Polski, rozgrywany w Jaraczewie, będzie się cieszył aż tak wielkim zainteresowaniem kibiców?

- Oczywiście, że się nie spodziewałem aż tylu kibiców, bo sądzę, że było ich około tysiąca. Aczkolwiek gdy kilkanaście dni temu wizytowałem ten obiekt i już wtedy rozmawialiśmy, to powiedziałem, że publiczność jest tutaj wyjątkowa. Dzisiaj to potwierdzili. Mimo że drużyna Jaroty II, zwłaszcza w drugiej połowie, zaprezentowała bardziej dojrzałą piłkę i przewyższyła umiejętnościami bardzo ambitnych gospodarzy, to miejscowi kibice nadal dopingowali. Działacze wspólnie z samorządem doskonale zorganizowali ten finał. Myślę, że warto organizować finały strefowe w takich mniejszych miejscowościach. Jest to dla nich zawsze promocja, również dla miejscowych zawodników i samej piłki nożnej.

Jak się Panu podobał ten mecz finałowy, nie tylko jako wiceprezesowi WZPN, ale także jako kibicowi piłkarskiemu?

- Myślę, że ten mecz nie mógł się rozpocząć lepiej. Chyba pierwsza, czy druga minuta i od razu gol dla gospodarzy. Wiadomo, że piłkarsko Jarota w pewnym momencie zaczęła chłopców z GKS-u przewyższać umiejętnościami. Natomiast to są wyjątkowe mecze. Ja jestem bardzo zadowolony, tym bardziej, że widzę, iż obie drużyny odnoszą się do siebie z szacunkiem a nawet sympatią. Nie było złośliwych fauli. Po zakończeniu stanęłi też do wspólnego pamiątkowego zdjęcia. Fajnie. Na pewno było to piłkraskie święto dla powiatu jarocińskiego. Ktoś, kto wystąpi w kolejnym finale, być może te same drużyny, czego oczywiście im życzę, będzie miał naprawdę wysoko postawioną poprzeczkę, tę sportową i organizacyjną, aby jeszcze pobić to, co dziś się wydarzyło w Jaraczewie. Raz jeszcze panu Dawidowi [Wyremblewskiemu dop. red.] z całym zespołem serdecznie gratuluję.

Po raz ostatni Jarota Jarocin sięgnęła po triumf, jeszcze wówczas w Okręgowym Pucharze Polski, w roku 2017, a trenerem tamtej drużyny był znany dziś w całej Polsce Janusz Niedźwiedź. Czy to może mieć jakieś znaczenie dla przyszłości Jaroty i jej piłkarzy?

- Ja myślę, że taki sukces jest dla każdego klubu okazją do tego, aby myśleć o dalszym rozwoju. Zespół Jaroty II będzie grał w rozgrywkach wojewódzkich. Jest to zatem przede wszystkim okazja dla młodych zawodników do zaprezentowania się szerszej publiczności. Oczywiście trener Niedźwiedź, który świętował sukces przed pięcioma laty, jest dzisiaj w zupełnie innym miejscu i też świętuje nadspodziewanie dobre wyniki z drużyną łódzkiego Widzewa. Natomiast ja chciałbym przede wszystkim, aby zdobycie pucharu pokazało, że Jarota będzie na tyle silna, aby bez żadnych problemów utrzymała się w III lidze, bo na tym nam wszystkim najbardziej zależy.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama