Jak można ocenić mecz z Unią Janikowo?
Wiedzieliśmy, że Unia samo operowanie piłką, pomysł na grę ma najlepszy z tej grupy „spadkowej” i to się potwierdziło. To nie zmienia faktu, że na pewno nie zasłużyliśmy na porażkę. Tak jak i Unia, tak i my mieliśmy swoje sytuacje. Niestety, gdzieś przy stałym fragmencie zaspaliśmy. Też przy pierwszej bramce, która padła po długim, 60-metrowym krosowym podaniu. Zawodnik nie może tak wyjść sam na sam. Brakowało nam trochę końcowej, dobrej decyzji pod bramką przeciwnika. W końcówce Krzysztof Bartoszak miał sytuację, bramkarz wybił z linii. Szkoda, przegrywamy u siebie. Każdy punkt jest dla nas bardzo ważny. Tak długo będziemy walczyć, dopóki będzie to możliwe. Zostało pięć meczów i chcemy w nich zdobyć 15 punktów.
Rzut karny dla zespołu z Janikowa bardzo problematyczny. Jak możesz to ocenić?
Specjalnie wstrzymywałem się z wywiadem, żeby nie oceniać czegoś na gorąco. Obejrzałem tę sytuację z karnym na wideo i to jest ewidentny błąd sędziego. Nie ma rzutu karnego. Jest to traktowane jako kiks zawodnika. Ten przepis nie jest wprowadzony od wczoraj tylko od dłuższego czasu. Nie chcę mówić, że sędzia wypaczył wynik, ale takie kardynalne błędy w takiej minucie często się kończą, jak w tym meczu. Nie jest to usprawiedliwienie dla mojego zespołu, bo za dużo było w tym meczu przestojów, gdy mogliśmy coś więcej zrobić.
Po meczu kibice weszli do szatni. Jak ta sytuacja wyglądała?
Sympatycznie.
Dosyć szybko musiałeś zrobić zmiany ze względu na urazy. Czy te roszady w składzie zmieniły wasz plan taktyczny na ten mecz?
Nie, na samą myśl taktyczną, która była przed meczem, mieliśmy zmienników i reagowaliśmy, aby utrzymać to, co zakładaliśmy. Myślę, że to się udało w tych zmianach. Wiadomo, zawsze spada rytm meczu, jeżeli robi się zmiany wymuszone urazami, ale taka jest piłka i nie ma powodu, aby się usprawiedliwiać. Są kartki, kontuzji i po to jest 18-20 zawodników, żebyśmy dali sobie radę. W tym spotkaniu pod względem personaliów to się udało, ale zabrakło czegoś innego.
Te urazy, tak na pierwszy rzut oka, są groźniejsze czy to jest kwestia kilku dni i w czwartek Jędrzej Ludwiczak i Dawid Idzikowski będą gotowi?
Powiem szczerze, że ciężko powiedzieć. Te urazy pojawiły się bez kontaktu z rywalem, sami coś poczuli. To zawsze jest niebezpieczne. Jeżeli jest kontakt z rywalem, to pojawia się uderzenie, zbicie, siniak. Te kontuzje są bardziej mięśniowe. Ciężko coś powiedzieć, jak to będzie wyglądało odnośnie czwartku. Teraz nic wielkiego nie wymyślimy. Przede wszystkim regeneracja, żeby każdy organizm był przygotowany na 100%.
Przed wami dwa mecze z drużynami z Wielkopolski. Spotkanie z Mieszkiem Gniezno ważne, bo teoretycznie każda drużyna dopisuje sobie 3 punkty, ale trzeba je wywalczyć na boisku. I trzy dni później prestiżowe, przede wszystkim dla kibiców, starcie z Nielbą Wągrowiec.
Zgadza się. Przyjeżdża Mieszko, który pokazał już w tej rundzie, co potrafi. Przegrywali z Bałtykiem Koszalin 0:2, a skończyło się 2:2. Górnik Konin bardzo dobrze punktuje, Chemik Police urywa punkty, więc nie ma w tej grupie zespołów, które są tylko i wyłącznie dostarczycielami punktów. Bardzo mocno się przeciwstawiają rywalom i nikogo nie można lekceważyć. Na pewno Mieszka potraktujemy bardzo poważnie, bo – po ludzku mówiąc – te trzy punkty są nam bardzo potrzebne. Później czeka nas mecz derbowy z Nielbą. Raz, jest to spotkanie z podtekstami odnośnie kibiców. Dwa, obie drużyny walczą o utrzymanie. Na pewno czeka nas bardzo ciężki mecz, ale taki będzie dla obu drużyn. Mam nadzieję, że kibice nas wspomogą i dzięki ich dopingowi wygramy. My na pewno damy z siebie maksa.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.