Gdyby nie zabrakło celności w końcówce, spotkanie Jaroty Jarocin z Bałtykiem Gdynia mogło potoczyć się inaczej.
Gośce błyskawicznie zaatakowali JKS kontrami. Druga z nich przyniosła szybkie objęcie prowadzenia. Jarota grała jednak swoje próbując doprowadzić do wyrównania. Powiodło się to za sprawą Filipa Szewczyka, który dopadł do bezpańskiej piłki w polu karnym i wpakował ją pod poprzeczkę.
Po przerwie powtórzyła się sytuacja z początku meczu i znów Bałtyk jako pierwszy strzelił gola. - To była kuriozalna bramka - powiedział po meczu Janusz Niedźwiedź, trener gospodarzy. Piłka po dośrodkowaniu odbiła się od głowy jednego z rywali i wpadła do siatki zaskakując Daniela Malinę. Jarota stworzyła więcej groźniejszych sytuacji niż rywale, ale piłka nie znalazła drogi do bramki. Najbliżej szczęścia byli w końcówce Piotr Garbarek i Piotr Skokowski, którzy strzelili tuż obok słupków. Gdyby choć jeden z nich zdobył bramkę, mecz mógł się potoczyć zupełnie inaczej. W ostatnich sekundach wynik na 3:1 ustalił jednak Piotr Ruszkul strzałem z pola karnego. Wynik nie do końca jednak odzwierciedla przebieg meczu, który nie był tak jednostronny.
Porażka spowodowała, że walka o miejsce na podium uciekła JKS-owi sprzed nosa. Kiepsko też piłkarze pożegnali się z kibicami w ostatnim meczu tego sezonu na własnym stadionie. Jednak setki fanów i tak mogą uważać to popołudnie za udane. O ile wzięli udział w festynie zorganizowanym przez klub tuż przy boisku.
Jarota Jarocin - Bałtyk Gdynia 1:3 (0:1)
1:0 - Piotr Ruszkul (4.)
1:1 - Filip Szewczyk (33.)
1:2 - Konrad Szopiński (59.)
1:3 - Piotr Ruszkul (90.)
Jarota: Daniel Malina - Jędrzej Ludwiczak (76. Damian Błaszczyk), Piotr Garbarek, Dawid Piróg, Piotr Skokowski - Damian Pawlak (86. Krzysztof Matuszak), Michał Grobelny, Mateusz Molewski (76. Jacek Pacyński), Filip Szewczyk (76. Jakub Czapliński) - Christian Nnamani, Hubert Antkowiak